Po czterech kolejkach nowego sezonu liderem La Liga jest Sevilla. Andaluzyjczycy przewodzą ligowej tabeli z dziesięcioma punktami. Sześć z nich zapewnił im Joan Jordan, który do klubu dołączył na początku letniego okienka transferowego. Hiszpan z miejsca stał się ważną kartą w talii Julena Lopeteguiego.
Po blisko 24 miesiącach przerwy do stolicy Andaluzji powrócił słynny dyrektor sportowy – Monchi. Hiszpan podczas swojej dyrektorskiej kariery wielokrotnie już udowadniał, że ma nosa do piłkarzy. Tym razem wraz ze szkoleniowcem Sevilli przeprowadził prawdziwą rewolucję, jaką na poziomie Primera Division dawno nie obserwowaliśmy.
Jednym z nowych nabytków jest Joan Jordan. 25-letni środkowy pomocnik kosztował „Los Nervioneses” 14 milionów euro. Mało? Dużo? Jak dla mnie ciut za mało. Można było chyba wycisnąć trochę więcej od działaczy z Andaluzji. Hiszpan w poprzednim sezonie błyszczał w Eibarze, gdzie tak jak teraz w Sevilli był kluczową postacią swojego zespołu. Wystąpił w 36 ligowych spotkaniach. Dwa ominął z powodu nadmiaru żółtych kartek. W sumie uzbierał ich aż dziesięć. Nie jest to piłkarz, który kalkuluje. Kiedy trzeba „zameldować się” rywalowi, on to potrafi zrobić. Kiedy trzeba poświęcić się dla zespołu, też nie ma dla niego problemu.
Oprócz dobrej i agresywnej gry w obronie Joan Jordan ma również ciąg na bramkę rywala. W poprzednim sezonie czterokrotnie wpisywał się na listę strzelców. Ponadto udowodnił także, że potrafi dograć piłkę do swoich partnerów z boiska, zaliczył cztery asysty. Ludzie z portalu Whoscored cały jego tamten sezon ocenili w sumie na 7,14. W klubie z Kraju Basków spędził dwa ostatnie sezony, które były naprawdę udane, co zaowocowało transferem do dużo mocniejszego zespołu.
Joan Jordan mocnym punktem Sevilli
Hiszpan jest jednym z czterech nowych środkowych pomocników, którzy zawitali na Estadio Sanchez Pizjuan. Dołączył do drużyny najwcześniej z nich, dlatego też brał udział w całym okresie przygotowawczym. I jak łatwo jest zauważyć od samego jego początku, z meczu na mecz budowany był przez Lopeteguiego. Zagrał w niemal wszystkich meczach sparingowych oraz w każdym z rozegranych już czterech spotkań La Liga. Zawsze zaczynał mecze od pierwszej minuty i w sumie na hiszpańskich boiskach w tym sezonie spędził 314 z 360 możliwych do rozegrania minut.
Były selekcjoner reprezentacji Hiszpanii i trener Realu Madryt preferuje ustawienie 1-4-3-3, co jest ofensywnym systemem gry. Warto jednak skupić się na środku pola boiska i zapełniającej go trójce pomocników, ponieważ jednym z tych piłkarzy jest opisywany bohater tego artykułu.
Na pozycji numer „6” występuje 32-letni Fernando. Były zawodnik m.in. Manchesteru City, który jak dotychczas gra wszystko od deski do deski. Obok niego grają dwie „ósemki” – Ever Banega i właśnie Joan Jordan. Ten pierwszy ma już prawie 200 rozegranych spotkań w barwach Sevilli i w tej chwili jest jednym z najbardziej doświadczonych piłkarzy w drużynie. Argentyńczyk ma to coś, co pozwala mu odnaleźć się pod bramką przeciwnika, ale dobrze też radzi sobie w defensywie. Drugi z nich natomiast jest świetny w odbiorze i rozbijaniu ataków rywali i ostatnimi czasy dorzucił do tego skuteczność. Zaryzykować można stwierdzenie, że cała trójka idealnie się uzupełnia.
Świetna forma
Sevilla wygrała trzy z czterech rozegranych kolejek. Raz zremisowała (ze słabiutką Celtą Vigo). Mimo wzmocnień w ataku zdobyła zaledwie pięć bramek, z czego tylko jedną z nich strzelił gracz występujący w tej ofensywnej trójce – Nolito. Natomiast najskuteczniejszym piłkarzem klubu z Andaluzji jest Joan Jordan, który dwukrotnie zapisał się w protokole pomeczowym jako zdobywca gola. Nikt przed sezonem nie postawiłby złamanego grosza na to, że nawet przez chwilę będzie on liderem strzelców swojego zespołu.
Mało tego, jego trafienia okazały się na wagę sześciu punktów. Gdy on strzela, Sevilla wygrywa skromnie, bo skromnie, jeden do zera, ale dzięki temu znajduje się na samym szczycie ligowej tabeli. Po raz pierwszy w tym sezonie do siatki rywali trafił w spotkaniu z beniaminkiem La Liga – Granadą. Joan Jordan poszedł do końca za jedną z kontr i zakończył ją golem. Zresztą zobaczcie sami!
https://www.youtube.com/watch?v=FlcepkL1rAc
A więc w drugiej kolejce udowodnił, że potrafi podłączyć się do szybkiego ataku i że wykończenie też ma na całkiem niezłym poziomie. W czwartym meczu natomiast pokazał, że strzał ze stojącej piłki nie jest dla niego żadnym problem. Podszedł do rzutu wolnego i przymierzył nie do obrony. Bramkarz Deportivo Alaves nawet nie drgnął.
Co ciekawe, Joan Jordan dwukrotnie został już Man of the Match. W minionym sezonie, gdy był jeszcze zawodnikiem Eibar, czterokrotnie nagradzany był tym tytułem. Jeśli dalej podtrzyma tak wysoką dyspozycję, to spokojnie powinien przebić tamte osiągnięcia. A statystyki również będą lepsze. Myślę, że strzeli więcej bramek niż w tamtych rozgrywkach i dokona tego już po pierwszej rundzie. Oprócz tego dorzuci kilka asyst, bo potrafi dograć swoim kolegom na nos.