Powoli zbliżamy się do półmetku sezonu w La Liga. Jak na razie rozegrano 15 kolejek. Na szczycie – jak zwykle zresztą – są takie zespoły jak FC Barcelona czy Real Madryt. Ostatnie miejsce w ligowej tabeli niezmiennie od początku tegorocznych rozgrywek okupuje CD Leganes. Popularne „Ogórki” zawodzą na całej linii, przez co na tym etapie sezonu są najgorzej punktującą ekipą od 1997 roku.
Ponad dwa miesiące temu, po 4. kolejce, pisaliśmy o prowadzonej wówczas przez Mauricio Pellegrino drużynie. Wtedy na 12 możliwych do zdobycia punktów, CD Leganes nie zdobyło ani jednego. Ekipa spod Madrytu fatalnie weszła w sezon, a co gorsze osiadła na mieliźnie i nie ma pomysłu jak się z niej wydostać.
Aby ratować te rozgrywki, włodarze „Ogórków” postanowili zmienić szkoleniowca. Zwolniono Pellegrino, a jego miejsce początkowo zajął Luis Cembranos, który był tylko tymczasowym ratownikiem. 47-letni Hiszpan na co dzień prowadzi rezerwy pod madryckiego klubu, a pierwszy zespół poprowadził tylko w trzech spotkaniach. Co ciekawe, udało mu się wygrać jeden mecz. Do tej pory jest to jedyne zwycięstwo w tym sezonie. CD Leganes pokonało wówczas ligowego beniaminka – RCD Mallorcę.
Był to typowy efekt nowej miotły, bowiem było to pierwsze spotkanie pod wodzą Cembranosa. Niestety, każdy powiew świeżości i dobra passa po zmianie szkoleniowca prędzej czy później musi się skończyć (patrz przykład Solskjaera). Na nieszczęście sympatyków „Ogórków” skończyła się ona momentalnie.
Po kilku tygodniach od zwolnienia Pellegrino, zdecydowano się zatrudnić Meksykanina – Javier Aguirre. 61-latek związał się z Leganes umową trwającą do końca tego sezonu, a więc do 30. czerwca 2020 roku. Jak dotychczas poprowadził on klub z przedmieść Madrytu w trzech meczach. Co prawda jego podopieczni zdobyli tylko jeden punkt, ale mieli piekielnie trudnych rywali. Grali z rewelacyjnym w tym sezonie Realem Sociedad, mistrzem Hiszpanii – Barceloną oraz będącą na fali Sevillą.
Teraz jednak mogą odbić się od dna. W najbliższym czasie czekają ich spotkania z drużynami, które spokojnie są w ich zasięgu, które mają podobne problemy co oni.
Fatalny sezon CD Leganes
Aktualnie rozgrywany sezon jest dopiero czwartym w historii tego klubu na najwyższym poziomie w Hiszpanii. W 2016 roku „Pepineros” zadebiutowali w Primera Division. I od tamtej pory nieprzerwanie występują w La Liga. Jednak obecny sezon w ich wykonaniu jest tak zły, że za chwilę może okazać się, że w przyszłym roku zobaczymy ich na zapleczu, w Segunda Division.
A tam niełatwo będzie im od razu, po roku, awansować z powrotem do PD. W drugiej lidze hiszpańskiej bowiem występuje sporo dobrych zespołów, które już teraz mają większy potencjał kadrowy, aniżeli grające teraz w La Liga Leganes. Poza tym, wiemy co się dzieje, gdy klub spada z ligi. Z reguły najlepsi piłkarze chcą odejść, trudno jest ich utrzymać w swoim zespole. Wpływy z praw telewizyjnych także są zdecydowanie mniejsze, a to nie pozwala na dokonanie wartościowych, głośnych transferów.
A jeśli mowa już o transferach, to w ostatnim, letni okienku transferowym, „Ogórki” ściągnęły do siebie aż 16 nowych zawodników, większość z nich na stałe (9 piłkarzy). Zatem można powiedzieć, że w klubie z przedmieść stolicy Hiszpanii doszło do rewolucji kadrowej, która po prostu nie wypaliła.
Jeśli w drużynie pojawia się tyle nowych twarzy, to potrzebują oni czasu, aby się zgrać, złapać pewne automatyzmy. To normalne. W Leganes jednak, nikt im tego czasu nie daje, bo jeśli przegrywa się tyle spotkań, co oni, to presja z każdym kolejnym meczem będzie tylko rosła.
Najgorszy zespół od lat
15 meczów i tylko sześć zdobytych punktów, to po prostu tragiczny dorobek punktowy. Ale jak mają oni zdobyć punkty, skoro ich ofensywa jest najgorszą w La Liga? W ciągu tych wszystkich rozegranych już kolejek Leganes strzeliło zaledwie osiem goli. Jeśli chodzi o defensywę, to znajdą się gorsze, jak obrona Espanyolu czy Eibar.
„Pepineros” dotknął casus SD Huesci z poprzedniego sezonu. W minionym roku, ówczesny beniaminek i absoluty debiutant w La Liga miał na tym etapie o jeden punkt więcej niż obecnie ma na swoim koncie Leganes (7 oczek). W końcówce tamtych rozgrywek Huesca się obudziła i rozkręciła, ale na nie wiele się to zdało. Zdołali jedynie odbić się od dna i nie zakończyli sezonu na ostatnim miejscu w ligowej tabeli.
Na tym etapie, tj. po 15. kolejkach trudno jest znaleźć drużynę, która gorzej punktowała niż zespół „Ogórków”. Aby to zrobić musimy cofnąć się, aż do ubiegłego wieku, a konkretniej do roku 1997. W tamtym sezonie (1997/1998) Sporting Gijon po piętnastu meczach uzbierał tylko dwa punkty. Były to wybitnie beznadziejne rozgrywki w wykonaniu klubu z Asturii. Na koniec uzbierali tylko 13 oczek i z hukiem spadli z La Liga.
Warto także przyjrzeć się temu, czy zespoły, które po 15. kolejce były ostatnie zawsze na koniec spadały do Segunda Division? Oczywiście licząc od sezonu 1997/1998 było aż 15 takich przypadków. W ostatnich siedmiu latach każdy klub, który na tym etapie zamykał ligową tabelę, koniec końców spadł na zaplecze hiszpańskiej ekstraklasy.
Ostatnim zespołem, któremu udało się uniknąć degradacji – mimo słabego początku – jest Real Zaragoza. Miało to miejsce w sezonie 2011/2012, który ostatecznie zakończyli na 16. pozycji z dorobkiem 43 punktów (po 15 meczach mieli ich 11).
Zatem CD Leganes nie ma po swojej stronie nawet statystyk. Jeśli „Ogórki” szybko się nie obudzą i nie zaczną regularnie punktować, to wylądują w SD.
Jest nadzieja
Aktualnie podopieczni Javiera Aguirre tracą osiem oczek do bezpiecznego 17. miejsca, na którym znajduje się Mallorca. Klub, który jako jedyny pokonali w tegorocznych rozgrywkach. Do końca roku jednak mogą zmniejszyć te straty. Dlaczego? Ponieważ pozostały trzy ligowe spotkania (plus jedno w CdR) do zakończenia 2019 roku. Rywalami Leganes będą zespoły, które tak samo, jak oni przeżywają w tym sezonie prawdziwą katorgę. Ponadto zagrają z drużyną, która być może nie a takich problemów, ale gra dużo poniżej oczekiwań.
Już w ten weekend zmierzą się z Celtą Vigo, która mimo zmiany trenera dalej nie może ustabilizować formy i wydostać się ze strefy spadkowej. Następnie „Pepineros” podejmą Deportivo Alaves. Klub z Vitorii nie jest tak mocny, jak chociażby przed rokiem. A na dwa dni przed Wigilią zagrają przed własną publicznością przeciwko Espanyolowi. Katalończycy zachwycają w Lidze Europy, ale w La Liga tylko rozczarowują.
Dwa z tych trzech spotkań będą meczami o tzw. sześć punktów. Bowiem Leganes rywalizować będą z dwoma klubami, które razem z nimi są w strefie spadkowej, czyli Celtą oraz Espanyolem. Jest to idealny moment na przełamanie, lepszego może już po prostu nie być.