Udało się! Mecz Polska vs Argentyna kończy się naszą porażką, ale dzięki lepszemu bilansowi bramek „Biało-czerwoni” pierwszy raz od 36 lat zagrają w fazie pucharowej mistrzostw świata. Historyczny wyczyn naszej reprezentacji i Wojciech Szczęsnego, dzięki któremu udało się awansować. Szczęsny wyrównał osiągnięcie Jana Tomaszewskiego z 1974 roku i obronił dwa rzuty karne na mundialu.
Przed pierwszym gwizdkiem emocje sięgały zenitu. Polska vs Argentyna – to spotkanie było kluczowe w zasadzie dla wyglądu całej grupy. Przed ostatnią kolejką każda reprezentacja z grupy C miała szanse na awans. Dla nas najważniejsze było oczywiście starcie „Biało-czerwonych” z drużyną „Albiceleste”. Mecz zakończył się dla nas porażką, ale pomimo niekorzystnego wyniku i tak awansowaliśmy. Ciągłe ataki Argentyny przysparzały wszystkich kibiców reprezentacji Polski o palpitację serca, ale ostatecznie wszystko zakończyło się szczęśliwie.
O awans z grupy C #Qatar2022 nie będzie walczyć tylko #POL i #ARG.
Przed dużą szansą na awans stoi #KSA, której wystarczy wygrana nad #MEX, aby móc spokojnie znaleźć się w 1/8 finału #FIFAWorldCup #KSAMEX #Katar2022 https://t.co/yAP5VBT4h7
— iGol (@igolpl) November 30, 2022
Wojciech Szczęsny najlepszym bramkarzem mundialu
Na obecnym etapie mistrzostw świata nietrudno jest wytypować najlepszego golkipera turnieju. Jest nim oczywiście Wojciech Szczęsny. Szczęsny swoją dyspozycją rzucił na kolana nawet największych krytyków i udowodnił, że jest on czołowym bramkarzem w Europie. Od początku mundialu był naszym liderem i potwierdzał to w każdym spotkaniu.
W starciu z Meksykiem miał stosunkowo mało do roboty, ale i tak udało mu się zachować czyste konto. Obronił kilka mniej groźnych strzałów i posyłał wiele piłek za linię obrony przeciwnika. Był to w jego wykonaniu dobry występ, ale to, co najlepsze, miało dopiero nadejść.
W kolejnych dwóch starciach Wojciech Szczęsny skradł serca kibiców. Najpierw był bohaterem zwycięstwa nad Arabią Saudyjską. W meczu z „Zielonymi Sokołami” polski golkiper miał wiele bardzo solidnych interwencji. W pamięci kibiców na długie lata pozostanie jednak jego interwencja przy rzucie karnym. Szczęsny znakomicie wyczuł strzelca, a co więcej, obronił również dobitkę.
Prawdziwa eksplozja miała miejsce w dzisiejszym starciu z Argentyną. W tym meczu Szczęsny nie mógł sobie pozwolić nawet na chwilę odpoczynku. Reprezentacja „Albiceleste” atakowała już od pierwszych minut i pomimo solidnej gry naszej obrony w pierwszej części spotkania Wojciech i tak musiał stanąć na wysokości zadania. Najbardziej emocjonującym momentem była obrona rzutu karnego. Polski bramkarz kolejny raz nie dał się pokonać z 11 metrów, a tym razem zatrzymał wielkiego Leo Messiego. Szczęsny tym wyczynem nawiązał do 1974 roku i interwencji Jana Tomaszewskiego, który obronił rzuty karne w starciach z NRD i Szwecją.
Wojciech Szczęsny. That's it. That's the tweet.
__________#POLARG 🇵🇱🇦🇷 • #mundialove pic.twitter.com/Tc3vQqcLKw
— TVP SPORT (@sport_tvppl) November 30, 2022
Polska vs Argentyna – emocje od początku do końca
Na starcie Polska vs Argentyna szykowaliśmy się od dawna. Od dawna mówiło się również o tym, że w takim starciu mamy bardzo małe szanse. Optyka na to stwierdzenie zmieniła się po porażce „Albiceleste” z Arabią Saudyjską i naszym zwycięstwie z tą samą kadrą. Podopieczni Czesława Michniewicza podchodzili do tego spotkania, będąc liderem grupy.
Sam przebieg tego starcia był stosunkowo prosty do wytypowania. Wszyscy spodziewali się dominacji ze strony Argentyny i taka dominacja była. Można powiedzieć, że Polacy nie istnieli w ofensywie. Nasza obrona przez długi czas wyglądała bardzo dobrze, a szczególnie w pierwszej połowie.
„Biało-czerwoni” w pierwszej części gry bronili się bardzo skutecznie. Pomimo ciągłych ataków ze strony Argentyny dobrze się broniliśmy. Pierwsza groźna akcja miała miejsce dopiero w 39. minucie. Wojciech Szczęsny przy wyjściu do piłki przypadkowo zahaczył Leo Messiego, a sędziowie uznali to za faul. Na szczęście Szczęsny wybronił karnego, lecz w kolejnych minutach miał pełne ręce roboty. „Albiceleste” już do końca pierwszej części gry atakowali, a Polacy gubili się w chaosie. Pomimo wielu błędów w defensywie udało się wybronić i do przerwy na tablicy wyników widniał bezbramkowy rezultat.
W drugiej części gry nasza obrona niestety legła w gruzach. Już w pierwszej akcji Argentyńczycy wbili nam piłkę do siatki. Strzelcem bramki został klubowy kolega Jakuba Modera – Alexis Mac Allister. Od momentu tamtej bramki nasza gra całkowicie się posypała. Polacy byli zagubieni w obronie, a ofensywa nadal nie istniała. Tak naprawdę nasza gra w ofensywie rozpoczynała się na Lewandowskim i na nim się kończyła. Napastnik FC Barcelona nie mógł liczyć na pomoc kolegów.
Nerwówka w końcówce
Sama końcówka spotkania była istnym apogeum emocji. Polacy od 67. minuty przegrywali 0:2, a w równolegle trwającym meczu Meksyk prowadził 2:0 z Arabią Saudyjską. W tej sytuacji mieliśmy z Meksykiem po tyle samo punktów, a nasz bilans bramkowy był identyczny. W tym momencie o awansie decydował bilans fair play, w którym Polacy górowali nad Meksykanami.
Żółta kartka Krychowiaka. W klasyfikacji fair play:
Polska – pięć żółtych kartek
Meksyk – siedem żółtych kartek__________#POLARG 🇵🇱🇦🇷 • #mundialove
— TVP SPORT (@sport_tvppl) November 30, 2022
Nasz awans wisiał na włosku, a w zasadzie na jednej bramce lub jednym głupim zagraniu. „Albiceleste” ciągle atakowali, a polska defensywa była już dużo bardziej nieszczelna. Gdy Argentyńczycy przyspieszali swoją grę, Polacy momentalnie się gubili. Wydawało się, że nasz koniec będzie miał miejsce w 86. minucie. Wtedy zbyt słabe podanie Jakuba Kiwiora przejął Lautaro Martinez, ale w pojedynku sam na sam z Wojciechem Szczęsnym spudłował.
Kolejnym momentem, który zmroził nam krew w żyłach, miał miejsce już w 90. minucie. Wtedy Meksykanie zdobyli trzecią bramkę w starciu z Arabią, a to oznaczało, że wypadamy z mundialu. Na szczęście gol nie został uznany. W 92. minucie ponownie serca polskich kibiców zabiły mocniej. Piłkę z linii bramkowej w ostatniej chwili wybijał Jakub Kiwior, po tym jak nad Wojciechem Szczęsnym podciął ją napastnik Argentyny.
Kamień z serca spadł nam dopiero minutę po zakończeniu naszego spotkania. Wtedy Salem Al-Dawsari zdobył gola dla Arabii, a to dało nam upragniony awans.
Pomimo fatalnej gry naszego zespołu w meczu z Argentyną udało nam się dokonać rzeczy historycznej. Pierwszy raz od 36 lat awansowaliśmy do fazy pucharowej na mistrzostwach świata!