W ostatnim meczu turnieju o Puchar Króla reprezentacja Polski pokonała Singapur 6:1, strzelając trzy gole z rzutów karnych.
Ostatni mecz w ramach Pucharu Króla polska reprezentacja zaczęła nerwowo, z problemami zwłaszcza w ustawieniu bloku defensywnego. Mozolnie konstruowane przez podopiecznych Franciszka Smudy akcje przyniosły skutek w 26. minucie. Do bramki Singapuru trafił Jacek Kiełb, jednak sędzia dopatrzył się wcześniej przewinienia w polu karnym i wskazał na „jedenastkę”.
Rzut karny pewnie egzekwował Robert Lewandowski, przełamując tym samym długą niemoc strzelecką w reprezentacyjnych barwach.
Po dziesięciu minutach napastnik Lecha potwierdził, że jest dzisiaj w dobrej formie, zamieniając dobre podanie Iwańskiego na gola numer dwa dla reprezentacji Polski.
Gracze Singapuru w 39. minucie zdobyli bramkę kontaktową, ale jeszcze przed przerwą prowadzenie Polaków podwyższył Iwański, który celnie uderzył z rzutu karnego, podyktowanego za faul na Lewandowskim.
W drugiej części spotkania, poza zmianami personalnymi dokonanymi przez Franciszka Smudę, nie zmieniło się nic. Polacy nie potrafili poukładać gry, a liczba niecelnych podań stale wzrastała.
Na szczęście przeciwnik nie był zbyt wymagający i w 69. minucie po długiej wymianie piłek na strzał z dystansu swoją słabszą nogą zdecydował się Piotr Brożek. Ku zaskoczeniu wszystkich, bramkarz Singapuru przepuścił piłkę między rękami i było 4:1.
Zaledwie 11 minut później kolejny z wprowadzonych zawodników, Patryk Małecki, w dość zaskakujący sposób podwyższył na 5:1. Piłka po dośrodkowaniu Patryka uderzyła w słupek, po czym, odbijając się od pleców bramkarza, wpadła do siatki.
Gdy wydawało się, że więcej bramek już nie zobaczymy, w polu karnym faulowany był Tomasz Nowak. Sam poszkodowany postanowił wymierzyć sprawiedliwość i mecz Polska – Singapur zakończył się wynikiem 6:1.
Więcej zdjęć reprezentacji Polski na bialoczerwoni.com.pl
Co z tego , że 6-1 jak nie potrafiliśmy wykorzystać
tylu banalnych sytuacji...
z portugalia taz nie strzelali