Polska-Holandia: może i przegraliśmy, ale z taką grą możemy awansować


Pomimo porażki z Holandią, gra reprezentacji Polski naprawdę mogła się podobać.

16 czerwca 2024 Polska-Holandia: może i przegraliśmy, ale z taką grą możemy awansować
Mateusz Porzucek PressFocus

Zwykle mecze otwarcia na turniejach w wykonaniu Polaków wiązały się z większym bądź mniejszym wstydem. W XXI wieku wygraliśmy takie spotkanie tylko raz (Euro 2016), a zwykle schodziliśmy z boiska pokonani. Dzisiaj też tak było, ale jeśli mamy to robić, to tylko i wyłącznie jak w meczu Polska – Holandia. Przy takiej grze Austriacy są absolutnie do pokonania, a tym samym możemy śmiało marzyć o awansie z grupy śmierci.


Udostępnij na Udostępnij na

Zwycięzców się nie sądzi, czyni się to z przegranymi. Teraz też to zrobimy, ale możemy, podobnie jak Eliza Orzeszkowa, napisać: Gloria victis. Polacy, choć przegrali z Holandią 1:2, dali dzisiaj powody do dumy oraz nadziei, że wyjście z grupy wcale nie wydaje się tak odległym marzeniem, jak wydawało się to jeszcze pół roku temu. Kilka elementów w tym meczu funkcjonowało na bardzo dobrym poziomie i warto to podkreślić, bo nie zawsze się to udawało.

Holendrzy niby dominowali, ale to my oddaliśmy więcej celnych strzałów

Ze statystyk wynikałoby, że Holendrzy nas zdominowali. Jednak prawda jest taka, że Holendrzy choć sobie klepali tą piłką, to oddali tylko cztery celne strzały, o trzy mniej niż Polska(!). Mało tego, gra Polaków bez piłki była bardzo przekonująca. Nie możemy tu mówić o stylu, który przyprawiał o zgrzytanie zębami, jak w przypadku Michniewicza czy Brzęczka. Polacy starali się bardzo mądrze rozgrywać piłkę na jeden kontakt oraz szybkimi i długimi crossowymi podaniami rozmontowywać obronę Holendrów.

Zagraliśmy odważnie, bez kompleksów, bez podwójnych zasieków. Młodzi piłkarze, jak Zalewski, Urbański ciągnęli grę drużyny. Brak Roberta Lewandowskiego? Spoko, był Adam Buksa, który strzelił gola i walczył jak lew z Van Dijkiem. Gdybyśmy może czasami podejmowali lepsze decyzje, gdyby, jak przyznał sam trener Probierz, piłkarze w odpowiednich momentach wykazali się większym cwaniactwem, wynik może mógłby być inny.

Gdyby nie pech Salamona

Zwłaszcza że pierwszy gol Holendrów to był czysty przypadek. Okej, sama akcja rozpoczęła się od bardzo złego przerzutu Nicoli Zalewskiego i wyrwy w środku pola.  Jednak strzał Cody’ego Gakpo z łatwością złapałby Wojciech Szczęsny, gdyby nie pech Bartosza Salamona. To w ogóle paradoks, bo obrońca Lecha Poznań naprawdę nie zagrał złego meczu. Ile razy wyprzedził atakujących Holendrów, ileż pojedynków dziś wygrał? Szkoda.

Polska – Holandia: dobry bilans może dać trzecie miejsce

Można też mówić, że format turnieju nam sprzyja, skoro trzecia drużyna ma szansę awansować dalej. Jednak może to zrobić tylko i wyłącznie wtedy, gdy sama w grupie będzie prezentować się na dobrym poziomie. „Biało-czerwoni” uczynili ku temu na razie pierwszy krok. Zwłaszcza, że znaczenie będą miały także takie elementy, jak bilans bramkowy. Minimalna porażka z Holandią może okazać się kluczowa, bo zakładamy, że sporo drużyn z trzeciego miejsca będzie mieć na koncie trzy punkty, a wtedy do gry wchodzą kolejne statystyki.

Zapomnieć o Polska – Holandia, teraz pora na Austrię

Polacy muszą jak najszybciej zapomnieć o niefortunnej końcówce meczu z Holandią. Na mecz z Austrią do Berlina powinni ruszyć w bojowym nastroju, a przede wszystkim z wiarą. Z „Oranje” pokazali bowiem, że ta drużyna ma potencjał na coś więcej. Austriacy nie będą łatwym przeciwnikiem, ale skoro postraszyliśmy dużo mocniejszych Holendrów, to takiej Austrii tym bardziej nie powinniśmy się bać.

To zabawne, jak jeszcze pół roku temu kadra była już wszystkim obojętna. Porażkę z Holandią przyjęlibyśmy pewnie wtedy machnięciem ręki jako oczywistą oczywistość, a dziś kłuje nas w środku bo wiemy, jak blisko byliśmy sporej niespodzianki.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze