Północ vs. południe – odwieczny pojedynek we włoskiej piłce


1 listopada 2015 Północ vs. południe – odwieczny pojedynek we włoskiej piłce

Jeśli podział między Polską „A” i „B” jest widoczny gołym okiem dla każdego, to różnice, jakie pod wieloma względami dzielą północ i południe Włoch, dostrzegłby nawet ślepiec. Ich skala jest nieporównywalnie większa. Owe różnice widać nie tylko w gospodarce czy kulturze, ale nawet w kwestiach pozornie błahych, a więc w futbolu.


Udostępnij na Udostępnij na

Gdybyśmy wyszli na ulice Turynu albo Mediolanu w dowolny dzień tygodnia, ujrzelibyśmy schludnie ubranych młodych ludzi z neseserami pod pachą, śpieszących się do pracy, a także wielu turystów zachwycających się barokowymi zabytkami.

Gdybyśmy przenieśli się w tym samym czasie kilkaset kilometrów na południe, w centrum regionu Kalabrii, do miasta Crotone, zobaczylibyśmy widok zgoła inny. Na pierwszym planie zauważylibyśmy pewnie dwóch starszych mężczyzn gawędzących o wczorajszym meczu na ganku przed domem. Gdzieś w oddali ukazałby się młody chłopak, który pędząc na swoim skuterze, produkuje niezliczone ilości kurzu i zakłóca błogostan.

Tak prosto można zobrazować różnice pomiędzy północą a południem Włoch.

A są one ogromne. Północna Italia obfituje w regiony, w których przemysł stoi na bardzo wysokim poziomie (Lombardia to jeden z czterech najbardziej rozwiniętych regionów w Europie, który ciągnie handel całego kraju). Północ to również miasta znane na całym świecie. Mediolan uznawany jest  za światową stolicę mody, natomiast w Turynie znajduje się główna fabryka Fiata oraz Ferrari.

Dodając do tego fakt, że to właśnie na północ od Rzymu znajdują się wszystkie warte zobaczenia zabytki Włoch, jawi się nam obraz bogatego regionu, którego można uznać za potentata w skali europejskiej. I tak rzeczywiście jest. Północna część Włoch ma PKB na poziomie krajów skandynawskich, a mieszkańcom żyje się dostatnio i dobrze.

Południe Italii, gdzie jedynym znanym miastem jest Neapol, od wielu lat zżerane jest przez ogromny problem, jakim są mafie i ubóstwo. Te regiony od zawsze były w cieniu bogatej północy. W czasach, gdy lokalne familie tworzyły z państw-miast Wenecji i Genui lokalne potęgi, na południu ludzie zajmowali się zbiorami winogron i rolnictwem. W głowach nie był im rozwój kulturowy, a przeżycie kolejnych dni.

Różnice pogłębiły się po II wojnie światowej, bo właściwie tylko południe odczuło działania wojenne. Wpływ tych regionów na rozwój kultury europejskiej ogranicza się jedynie do tego, że to właśnie tu rozwinęły się mafie, „Gomorra” i „Cosa Nostra”, obecnie znane na całym świecie. Ale z tego nie jest dumny chyba nikt. Obecnie południe Włoch, jeśli chodzi o rozwój, jest na poziomie pogrążonej w kryzysie Grecji. Bezrobocie sięga nawet 30%.

To wszystko sprawia, że między dwoma częściami kraju dochodzi do licznych sporów. Mieszkańców południa określa się mianem brudasów. Bogate regiony północy od wielu lat planują się odłączyć, bo nie widzi im się inwestowanie kolejnych setek milionów w zacofane południe.

Na mundialu w 1990, gdy reprezentacja Italii rozgrywała półfinałowe spotkanie na neapolitańskim San Paolo przeciwko Argentynie, w której występował Diego Maradona, wielu mieszkańców Neapolu dopingowało „Albicelestes”, a nie swoją reprezentację.

Zresztą nie bez przyczyny. Dla wielu mieszkańców południowych regionów, takich jak Kalabria czy Kampania, symboliczna droga na północ wynosi znacznie więcej niż te kilkaset kilometrów.

Ale czy konflikt ekonomiczny północ vs. południe ma swoje odbicie w futbolu? Czy bogate regiony zdominowały rozgrywki Serie A? Wreszcie, czy pieniądz przekłada się umiejętności i lepsi piłkarze rodzą się na północ od Rzymu?

Liga Północna

Derby Mediolanu, Turynu, Rzymu, Genui, a nawet Werony można obejrzeć na szczeblu Serie A. Wszystkie wielkie włoskie drużyny mają lokalnych rywali, z którymi toczą zacięte boje o dominację w regionie. Wszystkie, z wyjątkiem Napoli, które od najbliższego rywala, Lazio i Romy, dzieli 220 km, a kolejnego „lokalnego” przeciwnika – Palermo, ponad 400 km.

http://i67.tinypic.com/29dwfur.jpg

Serie A w sezonie 2015/2016

SSC Napoli i właśnie Palermo to jedyne w tym momencie kluby z południowych Włoch, występujące w najwyższej klasie rozgrywkowej. Kiedyś było ich więcej, doskonale pamięta się o takich drużynach, jak: Bari, Lecce czy Catania, które na kilka lat zagościły w Serie A. Problemy ekonomiczne poszczególnych regionów, z których pochodziły te kluby, musiały prędzej czy później wpłynąć na ich postawę. Z powodu kłopotów finansowych i braku lokalnych sponsorów wszystkie musiały powrócić do niższych lig.

Liczne patologie można również znaleźć u tych najsilniejszych. Napoli przez wiele lat było hamowane przez mafię, która pewnego sezonu w końcówce lat 80. zakazała zawodnikom zdobyć mistrzostwo, gdyż przegrałaby ogromne sumy postawione u bukmacherów. Podobne sytuacje miały miejsce w Palermo, którego lokalna gwiazda, Fabrizio Miccoli, miała liczne kontakty z członkami „Cosa Nostry”. Jeden z głównych mafiosów tej organizacji miał również przygotowane specjalnie dla siebie miejsce kilka metrów od głównej płyty boiska.

Dominacja północy w lidze włoskiej jest bardzo przytłaczająca, gdyż stosunek drużyn z różnych części Italii wynosi 17:3 na jej korzyść i to tylko wtedy, jeśli Frosinone uznamy za drużynę z południowych Włoch. Optymistycznie wygląda za to tabela drugiej ligi, gdzie w czołówce plasują się Crotone, Bari i Pescara, które w przyszłym sezonie mogłyby wprowadzić pewną równowagę w tym pojedynku. Problem w tym, że nawet jeśli cała ta trójka wejdzie do Serie A, to szanse tych drużyn na zaistnienie na dłużej w najwyższej lidze włoskiej należy rozpatrywać w kategorii cudu. I tutaj dochodzimy do kolejnej kwestii.

Występy w  Serie A to jedno, ale solą futbolu jest zdobywanie najważniejszych laurów. Gdybyśmy spojrzeli na historię i mistrzostwa Włoch, północ wygrałaby z południem 103:2 w ilości zdobytych tytułów (nie licząc pięciu tytułów dla Rzymu). Rodzynkiem punktującym dla maluczkich było Napoli, które jako jedyne chociaż przez krótki okres było w stanie rzucić rękawicę możnym drużynom z Mediolanu, Rzymu i Turynu.

http://i66.tinypic.com/148m7ht.jpg

Miejsca poszczególnych drużyn z południowych Włoch w ostatnich pięciu sezonach 

Reprezentacja (nie)narodowa

Mistrzostwa świata w 1990 miały sprawić, że przynajmniej w kwestii futbolu Włochy będą silne jako całość. Podjęto decyzję, że mecze mundialu będą rozgrywane nie tylko w bogatych regionach Italii, co byłoby wygodnym i rozsądnym działaniem, ale też w Neapolu (mecz półfinałowy), Bari (mecz o trzecie miejsce), Palermo, a nawet na Sardynii w Cagliari. Miał to być bodziec do rozwoju całego kraju i niepisanego zjednoczenia Italii od nowa.

Nie do końca to się udało. Przypominałem już wcześniej sytuację na San Paolo, gdy kibice z Neapolu mieli dylemat, czy dopingować swojego idola czy „Squadra Azzurrę”. Było to nie tyle symboliczne, co zrozumiałe, bo na 22 zawodników, którzy zajęli najniższe miejsce na podium, jedynie trzech piłkarzy występowało w klubach z południa, a właściwie w jednym – w Napoli.

Słynny mecz Włochy - Argentyna w półfinale Mundialu 1990 na Stadio San Paolo/ Fot.Wikipedia
Scena ze słynnego meczu Włochy – Argentyna w półfinale mundialu 1990 na Stadio San Paolo| Fot.Wikipedia

Co więcej, jedynie czterech zawodników urodziło się w dyskryminowanej części państwa. Co prawda, najważniejszy piłkarz ówczesnej kadry, Salvatore „Toto” Schillaci, był Sycylijczykiem, urodził się w Palermo, ale trudno się dziwić, że ludzie z południa mają problemy, by utożsamiać się z drużyną narodową.

Po 25 latach sytuacja wygląda podobnie. O sile kadry stanowią zawodnicy grający w klubach z północnych regionów Włoch, co nie dziwi nikogo, ale też tamże urodzeni. Wyjątków w postaci Lorenzo Insigne, Ciro Immobille należy wypatrywać w regionie Kampanii, której stolicą jest Neapol. Jeśli ktoś związany z południem marzy, by zaistnieć w kadrze, to musi być powiązany z Napoli, jedynym jasnym światłem na zaciemnionej mapie tamtej części Włoch.

Ekonomii nie oszukasz

Ekonomia, czy nam się to podoba, czy nie, w wielkim stopniu decyduje o tym, jak wygląda współczesna piłka nożna. Zdajemy sobie z tego sprawę w Polsce, gdzie kluby ze wschodniej ściany od wielu lat odgrywają marginalną rolę. Podobnie jest we Włoszech. Biedne południe, którego stratę do innych regionów Italii trzeba liczyć w dziesiątkach lat, nie jest w stanie walczyć w nierównym boju z potężnymi klubami z Lombardii czy Toskanii.

Miasta u wybrzeży Adriatyku, takie jak Bari czy Pescara, albo pogrążona w mafijnych wojnach Sycylia, nie są wymarzonymi miejscami do budowania drużyn na najwyższym poziomie. Wynika to też z mentalności mieszkańców południowych regionów Włoch. Żyjący przez wiele lat z zasiłków lub nielegalnych zajęć, lubiący tani blichtr nie będą poświęcać całego życia, by stać się profesjonalnymi piłkarzami. W końcu w życiu jest zbyt wiele innych przyjemności.

Na sam koniec zasadnym pytaniem zdaje się być to, czy włoska piłka wiele straciłaby na podziale kraju na północ i południe? Wszystko wskazuje na to, że nie. W końcu po stronie tych biedniejszych jest tylko i aż Napoli. Kiedy na San Paolo przyjeżdża Inter, Juventus, Fiorentina, wszyscy na południe od Rzymu zasiadają przed telewizorami, wierząc, że „Azzurri” po raz kolejny utrą możnym nosa i pokażą, że pieniądze może są ważne, ale nie najważniejsze.

Komentarze
Kamil (gość) - 1 rok temu

Je*ać Napoli ole ole

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze