Od wielu lat chorwacka 1. NHL słynie z talentów tamtejszej piłki. Mimo że wielu z zawodników wychowywało się w cieniu wojny, która toczyła się na Bałkanach, byli w stanie osiągnąć niebywały sukces podczas tegorocznego mundialu.
Nie da się jednak opierać ligi jedynie na krajowych zawodnikach. Liga pełna jest piłkarzy o przeróżnym pochodzeniu. Można tam zobaczyć narodowości z całego świata. Przez wiele lat była jednak zamknięta dla polskich zawodników. W ostatnim czasie do naszej rodzimej Ekstraklasy trafiło wielu zawodników narodowości chorwackiej, co pozwoliło otworzyć furtkę w drugą stronę. Podczas letniego okienka do najwyższej ligi wicemistrzów świata trafiło czterech Polskich piłkarzy.
Jak sobie radzą?
Małą polską kolonię tworzą zawodnicy, którzy jeszcze nie pokazali pełni swoich umiejętności. Krystian Nowak, były zawodnik Widzewa Łódź i Podbeskidzia Bielsko-Biała, podczas gry na polskich boiskach zaliczył trzy degradacje w zaledwie 3 lata. Nie przeszkodziło mu to w zdobyciu kontraktu w szkockim Heart of Midlothain. Po obiecującym pierwszym sezonie wskoczył do pierwszego składu drużyny. Rok później nastąpiła zmiana trenera i Nowak na stałe stracił miejsce w składzie. Próbował jeszcze swoich sił w Grecji, ale tam również nie mógł liczyć na grę. Długo pozostawał bez klubu, aż 27 sierpnia tego roku, kiedy to podpisał kontrakt z zespołem Slaven Belupo. Michał Masłowski został zawodnikiem drugoligowego HNK Gorica już we wrześniu ubiegłego roku. Były legionista z miejsca stał się ważną postacią w wywalczonym pierwszym awansie do elity. Obecnej kampanii nie zalicza jednak do udanych. Zagrał w zaledwie jednym na pięć meczów swojej drużyny.
Znacznie lepiej mają się dwaj pozostali zawodnicy, którzy zmienili w tym roku Ekstraklasowe boiska na te 1. HNL.
Łukasz Zwoliński kiedyś uznawany był za wielki talent na kiepsko obstawionej pozycji napastnika w reprezentacji Polski. Czasy się zmieniły, dojrzało wielu snajperów którzy wskoczyli w hierarchii przed Zwolińskiego a sam zawodnik znacząco obniżał swoje noty. Były zawodnik Pogoni Szczecin za darmo trafił do HNK Gorica. W nowym otoczeniu bardzo szybko przypomniał sobie jak zdobywać gole. 4 trafienia w pięciu meczach dają 25-latkowi pierwsze miejsce w klasyfikacji strzelców. Rywalizacja jest duża, ale Jerzy Brzęczek pokazał już że nie boi się odważnych powołań.
Łukasz Zwoliński (Gorica) z golem przeciwko Hajdukowi Split!#piłkarzezagranicą @LaczyNasPilka pic.twitter.com/bmxz7Z8G70
— Karol Dziambor ⚽ (@KDziambor) August 19, 2018
Świetnie ostatnio radzi sobie również Damian Kądzior. Były zawodnik Górnika Zabrze bardzo spodobał się Nenedowi Bjelicy. Po odejściu z Lecha Poznań Chorwat objął stery Dinama Zagrzeb. Zabrał ze sobą dwóch byłych podopiecznych Mario Stiuma, Emila Dilavera i Kądziora, któremu przyglądał się w kontekście poznańskiego klubu. Wychowanek Jagielonii Białystok do pierwszego składu wchodził powoli. W ostatnich trzech meczach ligowych wychodził już w pierwszym składzie. We wszystkich tych meczach był wiodącą postacią zespołu. Występy pomocnika nie umknęły uwadze chorwackich mediów i selekcjonera reprezentacji, który powołał go na nadchodzące mecze reprezentacji Polski. Przy aktualnej formie ma dużą szansę wskoczyć tam na dłużej, zwłaszcza przy brakach, jakie panują na bokach pomocy. Błaszczykowski z powodu wieku i braku ogrania w klubie nie ma już tak pewnego miejsca jak kiedyś, a to otwiera furtkę między innymi Damianowi Kądziorowi, który wydaje się być na pole position do zastąpienia Kuby.
Chorwackie media sporo miejsca poświęcają polskim sportowcom. Teraz Damian Kądzior pic.twitter.com/Tk7shPSvqK
— Tomasz Kalemba (@Tomasz_Kalemba) August 21, 2018