Pół roku Gignaca w Tigres. Transfer strzałem w dziesiątkę dla obu stron


18 stycznia 2016 Pół roku Gignaca w Tigres. Transfer strzałem w dziesiątkę dla obu stron

Andre-Pierre Gignac po udanym dla siebie sezonie 2014/2015 w Ligue 1, w którym w barwach Olympique Marsylia zdobył 21 bramek, miał oferty z najlepszych klubów Europy. Nie skorzystał jednak z żadnej z nich i zdecydował się na szokujący transfer. Po zakończeniu kontraktu z zespołem z Lazurowego Wybrzeża 30-letni snajper przeszedł do meksykańskiego uniwersyteckiego zespołu Tigres z miasta Monterrey. Postanowiliśmy przyjrzeć się, jak Gignac radzi sobie w Ameryce Północnej.


Udostępnij na Udostępnij na

Urodzony w Martigues napastnik jest dopiero drugim francuskim piłkarzem w całej historii tamtejszego futbolu, który zdecydował się na kierunek meksykański. Pierwszym był prawdopodobnie nikomu szerzej nieznany Amara Simba, który występował w Leon FC. Spędził w tym zespole pierwsze półrocze w 1997. Podczas tego okresu posiadający także senegalskie obywatelstwo były już zawodnik wystąpił w 14 meczach i strzelił trzy gole.

Po sensacyjnym transferze Gignaca we francuskich mediach zawrzało. Dziennikarze prześcigali się w zadawaniu pytań, dlaczego tak dobry piłkarz zdecydował się na tak egzotyczny kierunek. Jedni twierdzili, iż napastnik nie ma już wystarczających chęci, aby utrzymywać wysoką formę fizyczną, a co za tym idzie – wagę, przez którą kiedyś wychowanek Lorient był strasznie wyśmiewany. Inni natomiast upatrywali przyczyn transferu zawodnika tylko i wyłącznie w celach finansowych. W skrócie: ile osób, tyle teorii.

Napastnik „Trójkolorowych” 1 lipca 2015 roku podpisał 3-letnią umowę z zespołem Tigres UANL. Już na samym początku swojej przygody z klubem z Monterrey Francuz mógł zdobyć pierwsze trofeum. Jego oficjalny debiut miał miejsce 16 lipca w półfinale Copa Libertadores przeciwko Internacional z brazylijskiego Porto Alegre. W pierwszym meczu „Tygrysy” przegrały 1:2, jednak w rewanżu zwyciężyły 3:1, jedną z bramek (swoją premierową dla meksykańskiej drużyny) zdobył Gignac.

W finale rozgrywek zespół Tigres rywalizował z River Plate. Bezbramkowy remis w Monterrey i wygrana drużyny z Buenos Aires na własnym stadionie 3:0 sprawiły, że puchar powędrował do Argentyny. Było to pierwsze niepowodzenie Gignaca w nowym klubie, ale tę porażkę można wytłumaczyć faktem, iż Francuz był w zespole bardzo krótko i nie zdążył się jeszcze zgrać z nowymi kolegami na boisku. Jeśli jesteśmy przy rozczarowaniach ze strony byłego snajpera Marsylii, można jeszcze wspomnieć o niewykorzystanym rzucie karnym w meczu 15. kolejki Apertury przeciwko Santosowi Laguna. Na tym porażki Francuza w Meksyku się kończą. Reszta to pasmo sukcesów, o których za chwilę.

Gignacowi nie zajęło zbyt wiele czasu przyzwyczajenie się do stylu gry, jaki panuje na meksykańskich boiskach. Wobec chaotycznej piłki, która może sprawiać wrażenie, iż piłkarze w Lidze MX wychodzą na boiska bez zbędnej taktyki na mecz, Francuz musi wykazywać się dużą mądrością gry. Właściwie antycypuje sytuacje na boisku, jest cierpliwy w oczekiwaniu na sytuacje podbramkowe, których zdarza się, że w meczu ma bardzo niewiele. O tym, że potrafi je wykorzystywać, najlepiej świadczy fakt, iż w 21 meczach w Aperturze 2015 strzelił 15 goli.

Tak dobra postawa 30-letniego zawodnika sprawia, iż inni francuscy piłkarze zainteresowali się futbolem rodem z Ameryki Północnej. – Nie będę podawał nazwisk, ale niektórzy gracze dzwonią do mnie, aby porozmawiać ze mną na temat mojego klubu. Myślę, że swoim przejściem do Tigres otworzyłem kilka drzwi do piłkarskiej kariery – mówił w listopadzie Gignac.

Drużyna Tigres spokojnie przeszła fazę zasadniczą Apertury, kończąc ją na 5. miejscu. Po drodze pokonała m.in. lokalnego rywala CF Monterrey 3:1, a Gignac był strzelcem jednej z bramek. Następnie „Tygrysy” w play-offach w ćwierćfinale ograły Chiapas 3:1 w dwumeczu, a w półfinale Tolucę 2:0. W finale zmierzyły się z drużyną UNAM Pumas.

W pierwszym starciu Tigres wygrali u siebie 3:0, w rewanżu padł taki sam wynik, ale w drugą stronę. Doszło do dogrywki, w której obie drużyny strzeliły po jednej bramce, co oznaczało rzuty karne. W nich zespół z Monterrey wygrał 4:2, a Gignac był jednym ze skutecznych wykonawców strzałów z 11 metrów. Ta wygrana sprawiła, iż „Tygrysy” po raz czwarty w historii zapewniły sobie tytuł mistrza kraju. Dwoma ojcami tego zwycięstwa okrzyknięto oczywiście francuskiego napastnika oraz prowadzącego klub Ricardo Ferrettiego. Francuscy żurnaliści w momencie transferu Gignaca podawali w wątpliwość potencjalną pozytywną współpracę między piłkarzem a trenerem z uwagi na bardzo impulsywny charakter brazylijskiego szkoleniowca. Jak widać, pomylili się.

Być może zastanawiacie się, jak to możliwe, że Gignac zaledwie po pół roku (w Europie także po połowie sezonu) już ma na koncie tytuł mistrzowski. Otóż w 1996 roku władze federacji meksykańskiej piłki przeprowadziły fundamentalną zmianę w systemie rozgrywek ligowych. Od tej pory w kraju z Ameryki Północnej mamy półroczne rozgrywki. Natomiast od 2002 roku weszły w życie nazwy, które funkcjonują do dzisiaj. Apertura (polskie tłumaczenie: otwarcie) to pierwsza część rozgrywek, odbywająca się w drugim półroczu, a Clausura (zamknięcie) to druga, rozgrywana w pierwszych sześciu miesiącach każdego kolejnego roku.

Fani „Tygrysów” po tytule mistrzowskim oszaleli z radości, lecz gignacomania rozpoczęła się już wcześniej. W klubowych sklepach zaczęły w ekspresowym tempie znikać kubki, koszulki, zeszyty z wizerunkiem Francuza. Według lokalnych sprzedawców pamiątek zespołu osiem na dziesięć kupowanych przez kibiców koszulek drużyny Tigres to te z nazwiskiem Gignac. Fanatycy meksykańskiej drużyny zmodyfikowali także nieśmiertelny hit zespołu The Beatles „Hey jude”który w ich nowej wersji oddaje oczywiście hołd nowemu idolowi wszystkich sympatyków Tigres. O krok dalej poszły pary, które swoje nowo narodzone dzieci na cześć napastnika „Les Blues” nazwały jego imieniem.

Największą wygraną dla wychowanka Lorient w transferze do Tigres jest jednak powrót do reprezentacji. Po egzotycznym kierunku obranym przez napastnika wielu ekspertów wróżyło mu zerowe szanse na dalszą grę w kadrze. Na początku mieli oni rację, ponieważ Gignac nie został powołany na mecze towarzyskie rozgrywane przez Francję we wrześniu i październiku. Jednak Didier Deschamps, obserwując świetną dyspozycję swojego byłego podopiecznego z Marsylii, zdecydował się go powołać na listopadowe mecze z Niemcami i Anglią. W pojedynku z drużyną Joachima Loewa zaledwie po kilku minutach od wejścia na boisko z ławki rezerwowych wpisał się na listę strzelców.

Tymczasem w Meksyku rozpoczął się już kolejny sezon, Clausura 2016. W pierwszym meczu Tigres przegrali na wyjeździe z Tolucą 0:1, natomiast w drugim, rozgrywanym w ostatnią sobotę, pokonali Monarcas 2:0. Jedną z bramek zdobył oczywiście Andre-Pierre Gignac, który jak zwykle dobrze prezentował się na boisku. Jeśli w dalszym ciągu utrzyma taką dyspozycję, zdaje się, że pewne jest jego powołanie na Euro 2016. I to pomimo gry w tak nietypowej lidze.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze