Pogoń okazała się lepsza od Lechii


19 września 2014 Pogoń okazała się lepsza od Lechii

Derby Pomorza nie zawiodły. Lechia Gdańsk i Pogoń Szczecin stworzyły niezłe widowisko w piątkowy wieczór 9. kolejki T-ME. Padła tylko jedna bramka na korzyść „Portowców”, ale mecz mógł się podobać i trzymał w napięciu.


Udostępnij na Udostępnij na

Mecz zapowiadany był jako derby Pomorza. Lechia Gdańsk, która wciąż szuka formy, podejmowała Pogoń Szczecin – zespół, który nie wygrał od sześciu spotkań w T-ME. Piątkowe spotkanie miało być przełomem dla którejś z ekip. Zapowiadało się bardzo ciekawie i chyba nikt nie ma prawa czuć się zawiedzionym.

Spotkanie rozpoczęło się od bardzo groźnego ataku Dąbrowskiego na Wiśniewskiego. Wyglądało to naprawdę groźnie, a zawodnik Pogoni Szczecin powinien dziękować sędziemu, że zobaczył tylko żółty kartonik. Atak Dąbrowskiego na zawodnika Lechii był chyba przemyślany, bowiem koledzy z drużyny poszli jego śladem – tyle że ich ambicja przełożyła się na dojrzałą i pomysłową grę. Mecz toczył się bardzo szybko, co chyba przeszkadzało piłkarzom. Momentami panował wielki chaos, ale od czego jest Robak? Rajd prawym skrzydłem, ośmieszenie obrońców gospodarzy i pewny, precyzyjny strzał, po którym padła bramka. Kto by pomyślał, że mogło Robaka zabraknąć w tej drużynie?

Lechia była chaotyczna i popełniała proste błędy. Pogoń mądrze realizowała założenia taktyczne Dariusza Wdowczyka i nie czuła najmniejszej presji. Lechia miała jeszcze trochę czasu na wyrównanie rezultatu, ale zbytnio nie wiedziała, jak tej sztuki dokonać. Trener Lechii Machado rozgrywał swój własny mecz przy linii bocznej. Reagował ostro na boiskowe wydarzenia – widać, że czuje oddech na karku władz klubu, którym coraz mniej podoba się postawa Lechii w lidze. Portugalczyk trochę nie przemyślał sprawy, bowiem zawodnik o bardzo trudnym nazwisku, Kevin, nie radził sobie na wybranej mu przez trenera pozycji. Lechii wyraźnie brakowało kogoś takiego jak Robak, ale nie ma się co dziwić, skoro przed meczem Machado powiedział, że Robaka się nie obawia…

Drugie 45 minut lepiej rozpoczęli gospodarze, którzy wyraźnie złapali wiatr w żagle. Pogoń przygasła, nie była już tak aktywna i groźna jak w pierwszej odsłonie. W szeregach Lechii doszło do zmiany Kevina na Bruna Nazario. To był dobry ruch trenera Machado. Nazario przez pierwszy kwadrans był groźniejszy niż Austriak przez całą pierwszą połowę. Chaosu było mniej, co nie znaczy, że nie było go w ogóle. Mimo wyraźnej przewagi gospodarzy bramki nie chciały padać.

Im bliżej końca, tym gra była coraz bardziej nerwowa. Mecz przypominał trochę rugby. Lag i groźnych starć nie brakowało do ostatnich minut. Bramkarz Pogoni Janukiewicz w swojej bramce dawał świetny pokaz umiejętności – napastnicy Lechii mogli być sfrustrowani, oglądając parady tego zawodnika. Niestrudzeni piłkarze obu ekip starali się zdobyć bramkę, która jednym da remis, drugim pewne zwycięstwo. Arbiter spotkania doliczył aż pięć minut do regulaminowego czasu gry, ale żadna z ekip nie zdołała zdobyć bramki. Lechia odnosi porażkę, Pogoń wreszcie triumfuje.

„Biało-zielonych” żegnały gwizdy. Gra nie była tragiczna, ale wynik nikogo nie zadowala. Czy Quim Machado utrzyma swoją posadę – zapewne dowiemy się niebawem. Pogoń natomiast pokazuje, że dalej jest solidną drużyną i jeszcze niejeden raz z boiska schodzić będzie jako zwycięzca.

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze