W rozgrywanym w Bytomiu spotkaniu 2. kolejki Ekstraklasy miejscowa Polonia zremisowała z Lechią Gdańsk. Gola na wagę remisu dla gości zdobył w 89. minucie Paweł Buzała.
O tym, że zarówno Polonia, jak i Lechia prezentują podobny poziom, świadczył chociażby poprzedni sezon, w którym to oba zespoły zajęły sąsiednie miejsca w tabeli.
Jako pierwsi zaatakowali jednak „Biało-zieloni”. W 5. minucie zbyt lekko i niecelnie strzelał Surma. W początkowej fazie zarysowała się lekka przewaga gości, którzy kwadrans później powinni już prowadzić. Po bardzo dobrej kontrze, zamiast podawać do lepiej ustawionego Lukjanovsa, Nowak zdecydował się na strzał, który o metr minął słupek bramki Juszczyka.
Po tej akcji do głosu zaczęli dochodzić podopieczni Szatałowa, wśród których brylował Szymon Sawala. 27-letni pomocnik w odstępie kilku minut dwukrotnie bardzo mocno strzelał, zmuszając raz bramkarza gospodarzy do najwyższego wysiłku. Chwilę później głową obok bramki strzelał Bykowski. Obaj piłkarze mieli jednak udział przy bramce gospodarzy w 36. minucie. Z rzutu rożnego dośrodkowywał Bykowski, a Sawala głową wyprowadził Polonię na prowadzenie. W odpowiedzi pięć minut później potężnie strzelał Lukjanovs, jednak skutecznie, choć nie bez problemów, ze strzałem poradził sobie Marcin Juszczyk.
Prowadzenie nie uśpiło czujności graczy z ul. Olimpijskiej, którzy pewnie kontrolowali spotkanie. Na początku drugiej połowy w znaki obrońcom Lechii dał się znać szczególnie Maciej Bykowski, którego po indywidualnym rajdzie w ostatniej chwili zatrzymał Bąk. Podopieczni Tomasza Kafarskiego przebudzili się sześć minut później – dobrą akcję kiepskim strzałem sfinalizował Buzała. W odpowiedzi głową strzelał Hanek, jednak futbolówka poleciała tuż nad poprzeczką bramki Kapsy. Z czasem piłkarze grający na co dzień na stadionie przy ul. Traugutta przejęli inicjatywę. W 74. minucie bardzo niebezpiecznie strzelał Dawidowski, jednak jego uderzenie także nie znalazło drogi do bramki. Kiedy wydawało się, że mecz skończy się podziałem punktów, minutę przed upływem regulaminowego czasu gry w polu karnym piłkę przyjął Buzała, który huknął nie do obrony, zapewniając swojej drużynie cenny punkt.