Podsumowanie sezonu 2006/2007 w Serie A


Miniony sezon włoskiej ekstraklasy był z pewnością bardzo emocjonujący i do ostatniej kolejki elektryzował kibiców, lecz do historii zapisał się jako jeden z najbardziej jednostronnych. Absolutną dominację uzyskali piłkarze Interu Mediolan, którzy zachowali prymat na Półwyspie Apenińskim i nadal rządzą w Italii niczym wyrafinowany cesarz. Warto jednak pamiętać, że wielkie emocje związane z Serie A rozpoczęły się jeszcze przed rozpoczęciem rozgrywek 2006/2007, a dokładniej w maju 2006 roku, kiedy włoski futbol przeżył prawdziwe „trzęsienie ziemi”.


Udostępnij na Udostępnij na

Skandal po włosku, czyli afera Calciopoli

Liga włoska od wielu lat była oskarżana o swoją nieczystość, która miała być związana ze sprzedawaniem meczów piłkarskich. Dla wielu były to podejrzenia bardzo realne, jednak większość fanów zarówno we Włoszech, jak i w Europie przyjmowała wszelkie pogłoski na z poczuciem humoru, argumentując je stereotypem włoskiej mafii. W maju 2006 roku cała społeczność włoskiego futbolu przeżyła wielki szok, „trzęsienie ziemi”, skandal. Określeń opisujących wydarzenia z zeszłego roku z pewnością można znaleźć jeszcze więcej. Okazało się, że Ci, którzy obwiniali kluby Serie A o korupcję, odnieśli nieoczekiwany, a zarazem niechciany triumf.

W maju minionego roku na łamach kilku włoskich gazet, w tym tych najbardziej uznanych – „Tuttosport” i „La Gazzetta dello Sport”, pojawiły się pierwsze informacje na temat wielkiej afery korupcyjnej na Półwyspie Apenińskim. Kilka dni po prasowych publikacjach do ataku przystąpiły również stacje telewizyjne, które ujawniły skandaliczne rozmowy telefoniczne dyrektora sportowego Juventusu Turyn – Luciano Moggiego. Słynny działacz „Starej Damy” był bossem procederu, który polegał na ustawianiu meczów Serie A.

Z każdym dniem afera, nazwana w późniejszym czasie Calciopoli, zataczała coraz większe kręgi. Od początku najbardziej obwinianym klubem był Juventus, ponieważ to członek tego zespołu był prowodyrem i przede wszystkim pomysłodawcą stworzenia grupy zajmującej się ustawianiem spotkań najwyższej klasy rozgrywkowej. W ostatnim tygodniu maja 2006 roku ujawniono, że poważnie zamieszane w skandal korupcyjny są także władze Milanu, Lazio Rzym i Fiorentiny. To był dla Włochów szok. Przecież chodziło o kluby, które w ostatnich piętnastu latach były najbardziej wyrazistymi wizytówkami włoskiego futbolu na arenie międzynarodowej. Nikt nie spodziewał się, że drużyny, które w swoich kadrach posiadały najlepszych zawodników na świecie, mogą zajmować się brudnymi interesami. I to na dodatek w rodzimej lidze, w której od niepamiętnych czasów wiodły prym, a przynajmniej zaliczały się do ścisłej czołówki.

Po kilku tygodniach prokuratorskiego śledztwa Włoski Związek Piłki Nożnej postanowił rozpocząć wraz z włoskim sądem postępowanie karne wobec czterech zespołów – Juventusu, Milanu, Lazio i Fiorentiny. Po zaledwie dwóch tygodniach Włochy poznały oszałamiające wyroki dla wszystkich klubów. Juventus jako jedyny został zdegradowany do Serie B. „Starej Damie” odebrano także Scudetto z lat 2005 i 2006, a także wykluczono ją z udziału w europejskich pucharach. Pozostałe kluby – Milan, Lazio, Fiorentina, zachowały pierwszoligowy byt, jednak otrzymały wysokie kary finansowe oraz zostały wykluczone z udziału w europejskich rozgrywkach. Ponadto, na wszystkie drużyny nałożono dotkliwe kary punktowe na starcie sezonu 2006/2007 – Milan minus osiem, Fiorentina minus dwadzieścia, Lazio minus pięć, natomiast Juventus minus trzydzieści oczek, lecz wraz z kolejnymi odwołaniami większość kar została złagodzona.

FIGC ukarała także dwudziestu pięciu arbitrów, którzy prowadzili spotkania na szczeblu pierwszo i drugoligowym. Dożywotnią dyskwalifikację na wykonywanie zawodu działacza sportowego otrzymał Luciano Moggi, lecz Włoch w późniejszym terminie wywalczył na drodze apelacyjnej, że kara będzie obowiązywała jedynie do 2012 roku.

Bella Inter! Forza Inter !

W przedsezonowych zapowiedziach najwięcej szans na wywalczenie mistrzostwa przydzielano Interowi Mediolan. I nie można się temu dziwić, ponieważ „Nerazzurri” byli już na starcie rozgrywek w doskonałym położeniu. Podopieczni Roberto Manciniego nie musieli obawiać się o Juventus Turyn, który tułał się po słabiutkiej Serie B, natomiast ich najgroźniejszy rywal – AC Milan jeszcze przed pierwszym meczem posiadał ośmiopunktową stratę do drużyny zza miedzy. Jedynym zespołem, który przed inauguracją rozgrywek 2006/2007 mógł zagrozić Interowi była AS Roma.

Od początku sezonu zawodnicy Interu narzucili ostre tempo i kontrolowali sytuację w tabeli, choć kilka razy zanotowali niespodziewane remisy. Już pierwszy mecz rozgrywek pokazał, że Mediolańczycy są najpoważniejszymi kandydatami do wywalczenia drugiego z rzędu Scudetto. Czarno-niebiescy po znakomitym pojedynku pokonali we Florencji tamtejszą Fiorentinę 3:2. Wprawdzie przez dłuższy czas na pozycji lidera utrzymywał się zespół US Palermo, to „Nerazzurri” doskonale wiedzieli, że Sycylijczyków czeka jeszcze „droga przez mękę” związana ze spotkaniami z bardziej renomowanymi drużynami.

Podopieczni Roberto Manciniego nie mieli problemów w wygrywaniem meczów na wyjeździe, nie wspominając już z jaką łatwością zdobywali komplety punktów na własnym San Siro. Pierwszym poważnym sprawdzianem była dla „Nerazzurri” wyjazdowa potyczka z AS Romą. Rzymianie specjalnie zmobilizowali się na tą konfrontację, jednak mimo usilnych starań musieli uznać nieznaczną wyższość gości z Mediolanu, przegrywając 0:1.

Kolejne mecze były dla Interu przysłowiowymi spacerkami, ponieważ tak należy uznać potyczki z AS Livorno (4:1), Ascoli (2:0) i Empoli (3:0). Od początku rozgrywek wyśmienitą dyspozycję potwierdzał Luis Figo. Kroku starszemu koledze dotrzymywali Zlatan Ibrahimovic i Esteban Cambiasso. To właśnie ci zawodnicy byli kluczowymi postaciami w swoim zespole i to głównie na nich spoczywał ciężar gry, choć należy pamiętać, że cała mediolańska drużyna tworzyła niezwykle silny kolektyw.

Z biegiem czasu podopieczni Roberto Manciniego prezentowali coraz lepszą formę i nikt nie był im w stanie wyjść naprzeciw. Październikowa, wyjazdowa wygrana z Milanem (4:3), listopadowe zwycięstwo na Sycylii nad US Palermo (2:1), triumf w Rzymie z Lazio (2:0) i dodatkowo jeszcze czternaście innych wygranych wywalczonych jedna po drugiej, musi robić ogromne wrażenie, tym bardziej, że jest to rekord wszechczasów europejskiej piłki. Taka seria zdarza się raz na kilkanaście lat. Mediolańczycy już po niespełna dwudziestu pięciu kolejkach byli o krok od wywalczenia mistrzostwa Italii. Piłkarze z San Siro nad drugą AS Romą posiadali ponad dziesięć oczek przewagi i jeszcze w styczniu wydawało się, że taka zaliczka może spokojnie wystarczyć do osiągnięcia celu.

I faktycznie, zawodnicy czarno-niebieskich „nie spoczęli na laurach” i nadal wiedli prym w rodzimych rozgrywkach. Kolejne wygrane z największymi rywalami potwierdzały, kto zasłużył na wywalczenie mistrzowskiego tytułu w sezonie 2006/2007. Rywalizacja na krajowym podwórku przysłoniła nieco oczy „Nerazzurri” na rywalizację poza granicami Włoch. Inter bez problemów awansował do 1/8 finału Champions League, lecz już na tym etapie uległ hiszpańskiej Valencii (2:2 w Mediolanie i 0:0 w Walencii) i musiał pożegnać się z elitarną Ligą Mistrzów.

Z niepowodzeń w Pucharze Europy nie był zadowolony prezydent Interu – Massimo Moratti, lecz po kolejnych wygranych „Nerazzurri” w Serie A, nawet najważniejsza postać w klubie uległa urokowi gry Mediolańczyków i zapomniała o marcowych niepowodzeniach na arenie międzynarodowej. Osiem kolejek przed zakończeniem rywalizacji w lidze włoskiej, drużyna Interu posiadała aż osiemnaście punktów przewagi nad AS Romą. Zawodnicy z Mediolanu na pięć spotkań przed końcem rozgrywek zapewnili sobie drugie z rzędu i piętnaste w historii klubu mistrzostwo Italii. Na ulicach i placach w Mediolanie przez kilka dni świętowano triumf podopiecznych Roberto Manciniego. W końcowych fragmentach sezonu szkoleniowiec Interu, będąc już pewnym sukcesu, nie korzystał z usług swoich największych gwiazd. W wyjściowych ustawieniach „Nerazzurri” najczęściej gościli piłkarze, którzy przez większą część rozgrywek obserwowali poczynania kolegów z ławki rezerwowych lub trybun. Tym samym w ostatnich meczach drużyna z Mediolanu nie zachwycała formą i zanotowała kilka słabszych rezultatów (np. 1:1 z Atalantą Bergamo), jednak nie wpłynęły one na smak triumfu w Serie A.

Na mecie zespół Interu zameldował się z dorobkiem dziewięćdziesięciu siedmiu oczek, co jest nowym rekordem w historii Serie A, oraz z gigantyczną przewagą dwudziestu dwóch punktów nad rzymską Romą. Trzeba jednak uczciwe przyznać, że ostateczny układ tabeli jest w pełni adekwatny do różnicy, którą mogliśmy zaobserwować pomiędzy „Nerazzurri” a innymi drużynami włoskiej ekstraklasy. Mediolańczycy w pełni zasłużyli na wywalczenie Scudetto, prezentując przez cały sezon niezwykle systematyczny poziom gry. Warty uwagi jest fakt, że czarno-niebiescy przegrali w minionych rozgrywkach zaledwie jedno spotkanie (0:1 z AS Romą). Z pewnością jednym z najbardziej wyróżniających się zawodników w zespole z San Siro był Luis Figo. Bardzo dobrze prezentował się Marco Materazzi, który nie dość, że znakomicie spisywał się w destrukcji, to na dodatek strzelił aż dziesięć bramek i został najlepszym obrońcą Serie A.

Forza Inter! – takie okrzyki fani „Nerazzurri” będą mogli wznosić do maja przyszłego roku, czyli do czasu poznania nowego mistrza Włoch. Być może będzie nim po raz trzeci z rzędu klub z Mediolanu? Kto wie, lecz trzeba zaznaczyć, że w przyszłym sezonie o triumf w Serie A będzie już znacznie trudniej.

Rzymska klątwa

Trudno w to uwierzyć, ale mistrzowski tytuł tylko pięciokrotnie trafiał do stolicy Italii. Po najwyższy laur we włoskiej piłce trzy razy sięgnęła AS Roma, natomiast jej rywal zza miedzy – Lazio, tylko dwa razy mógł poszczycić się tytułem najlepszej drużyny na Półwyspie Apenińskim. Klątwa, która od lat wisi nad rzymskimi klubami nadal wydaje się prawdziwa, ponieważ po raz kolejny Scudetto powędrowało na północ Włoch.

W minionych rozgrywkach kluby z Rzymu spisywały się bardzo dobrze. Postawa Lazio może być zaskoczeniem, ponieważ w przedsezonowych zapowiedziach uważano, że „Biancoselesti” mogą walczyć maksymalnie o miejsce gwarantujące udział w Pucharze UEFA. Piłkarze prowadzeni przez Delio Rossiego kilkakrotnie pokazali, że mimo braku większego doświadczenia potrafią nawiązać wyrównaną walkę, a nawet wygrywać z wyżej notowanymi rywalami.

Z kolei AS Roma po raz kolejny potwierdziła, że jest uznaną drużyną we włoskim futbolu, która nadal charakteryzuje się niestabilnością formy. Znikoma regularność, postawa „w kratkę” i gra zgodnie z przysłowiem „zabiorę bogatym, oddam biednym” nie mogła przyczynić się do zdobycia ligowego prymatu w sezonie 2006/2007. Podopieczni Luciano Spallettiego mniej więcej do połowy rozgrywek próbowali dotrzymać kroku Interowi Mediolan, lecz z biegiem czasu Rzymianie tracili na jakości gry i wyraźnie odstawali od „Nerazzurri”, musząc zadowolić się drugą pozycją. Ostatecznie tytuł wicemistrzowski przypadł „Giallorossi” praktycznie bez żadnej walki. Można powiedzieć, że wicemistrzostwo przyszło Rzymianom bez najmniejszego wysiłku, lecz należy pamiętać, że drugie miejsce na koniec sezonu nie jest spełnieniem marzeń zawodników ze stolicy Italii. Na osłodę pozostaje „Giallorossi” wywalczenie krajowego pucharu, o którym będzie mowa w kolejnych częściach naszego podsumowania. Trzecia lokata w końcowej tabeli przypadła Lazio, które straciło do AS Romy trzynaście punktów.

Nieciekawy Milan

Każdy kibic Serie A zdawał sobie sprawę, że „Rossoneri” już na początku sezonu znajdowali się w bardzo trudnej sytuacji, ponieważ rozgrywki rozpoczynali z ośmioma ujemnymi punktami na koncie. Wszyscy zgodnie twierdzili, że kara od FIGC bardzo szybko zostanie przez piłkarzy z San Siro zredukowana i Milan będzie mógł walczyć o najwyższe cele. W końcu osiem punktów starty nie mogło od razu przekreślić szans podopiecznych Carlo Ancelottiego na wywalczenie mistrzostwa.

Piłkarze z Mediolanu już w pierwszych trzech spotkaniach odpokutowali ośmiopunktową stratę, wygrywając wszystkie spotkania (2:1 z Lazio, 2:0 z FC Parmą i 1:0 z Ascoli Calcio). Wydawało się, że „Rossoneri” od początku rozgrywek „wrzucili piąty bieg” i zanotowali szczyt formy. Wraz z biegiem rywalizacji okazało się, że wnioski wyciągnięte przez kibiców były pochopne, bowiem podopieczni Carlo Ancelottiego przeżyli „zimny prysznic”, nie potrafiąc wygrać czterech kolejnych meczów w Serie A. Później było już coraz lepiej, jednak domowa porażka z Interem była dla „Rossoneri” niezwykle bolesna. Skrzydła Milanu zostały poważnie podcięte, co spowodowało kolejny, krótkotrwały dołek formy czarno-czerwonych.

W drugiej połowie sezonu piłkarze z San Siro prezentowali już grę, do której przyzwyczaili swoich kibiców w poprzednich latach. Absolutnym liderem zespołu Milanu był Kaka. To właśnie dzięki Brazylijczykowi mediolański zespół zanotował passę dwudziestu czterech meczów bez porażki we włoskiej ekstraklasie. Taka seria spowodowała, że „Rossoneri” z tygodnia na tydzień lądowali na coraz wyższym miejscu w tabeli Serie A. Mediolańczycy dogonili w pewnym momencie nawet trzecie w klasyfikacji Lazio, lecz ostatecznie zajęli czwartą pozycję, gwarantującą grę w eliminacjach Champions League.

Ligowa postawa zespołu, który w 2007 roku okazał się najlepszym klubem na Starym Kontynencie, może budzić wiele zastrzeżeń. O ile cel władz Milanu został osiągnięty (drużyna zagra w eliminacjach Champions League), o tyle styl w jakim go zrealizowano budzi mieszane uczucia, nawet wśród fanów mediolańskiej ekipy.

Prezent od Romy i Interu

Walka o miejsca premiowane udziałem w Pucharze UEFA toczyła się pomiędzy sześcioma drużynami. Najwięcej szans na sukces przydzielano US Palermo. Sycylijczycy wyśmienicie rozpoczęli miniony sezon i przez kilka tygodni utrzymywali się nawet na czele ligowej tabeli. W rundzie rewanżowej „Rosanero” wpadli w dołek i zanotowali katastrofalną serię jedenastu meczów bez wygranej. Tym samym z ligowego szczytu spadli prawie do środkowej części klasyfikacji.

Wiele mówiło się także o Fiorentinie, która z każdym tygodniem prezentowała się coraz lepiej. Dość powiedzieć, żeby gdyby nie piętnastopunktowa kara na starcie rozgrywek, to „Viola” zajęłaby trzecie miejsce w końcowej tabeli Serie A. Z kolei najmniejsze szanse na grę w Pucharze UEFA dawano Empoli. Nikt nie spodziewał się, ze drużyna, która w przedsezonowych spekulacjach była typowana do spadku, będzie potrafiła wznieść się na wyżyny i walczyć o miejsce w europejskich pucharach. Okazało się jednak, że nawet „małe kopciuszki” potrafią czasami sprawić wielkie sensacje.

Z liczącej się stawki sześciu ekip z biegiem czasu odpadł przeciętny zespół Udinese Caccio. Kilka kolejek później los „Bianconeri” podzieliła Sampdoria Genua. Do ostatniej serii spotkań kroku Fiorentinie, US Palermo i Empoli próbowała dotrzymać Atalanta, lecz „Nerazzurrim” zabrakło w najważniejszych meczach nie tyle doświadczenia, co przede wszystkim rozwagi i spokoju. Piłkarze z Bergamo kilkakrotnie tracili pewne punkty w ostatnich fragmentach spotkania, co było konsekwencją nadmiernego rozluźnienia w defensywie.

Początkowo w Pucharze UEFA miały występować tylko dwie włoskie drużyny, które na zakończeniu rozgrywek zajęły piątą i szóstą pozycję. Prezent innym klubom sprawiły jednak zespoły AS Romy i Interu, czyli ekipy, które udział w europejskich pucharach miały już zapewniony. Obie drużyny spotkały się w finale Pucharu Włoch i tym samym zapewniły Włochom dodatkowego reprezentanta w Pucharze UEFA. Będzie nim Empoli, które w końcowej klasyfikacji uplasowało się na siódmej pozycji. Jest to jak dotychczas największy sukces w historii zespołu z Toskanii.

Pasjonujący wyścig o utrzymanie

Tradycyjnie już z najwyższej klasy rozgrywkowej w Italii spadły trzy najgorsze zespoły. Polskie kluby mogą tylko pozazdrościć włoskim drużynom dobrych i uporządkowanych władz ligi, które potrafią stworzyć przejrzyste zasady spadku i awansu.

Od wielu lat walka o utrzymanie w Serie A nie była aż tak emocjonująca. Pierwszych dwóch spadkowiczów poznaliśmy już cztery kolejki przed zakończeniem sezonu. Z pewnością za Messiną i Ascoli Calcio nikt nie będzie płakał, ponieważ były to zdecydowanie najgorsze drużyny w całej, pierwszoligowej stawce, które na dodatek prezentowały najnudniejszy poziom gry we Włoszech. Jednak fani w Italii do ostatniej kolejki przeżywali fascynujące chwile, bowiem nadal trwała zażarta walka o uniknięcie miana ostatniego, trzeciego spadkowicza. W XXXVIII serii spotkań aż osiem zespołów – Reggina Calcio, Chievo Werona, AS Livorno, Catania Calcio, FC Torino, Siena, FC Parma i Cagliari Calcio, wałczyło o swoje „być, albo nie być” we włoskiej ekstraklasie.

Przed ostatnią kolejką w najgorszej sytuacji była Siena, która plasowała się na osiemnastej pozycji, tracąc do bezpiecznej lokaty dwa punkty. Okazało się jednak, że Toskańczycy pokazali ogromny charakter i statut pierwszoligowca zachowali dzięki wygranej z Lazio Rzym 2:1. Zwycięstwa odniosły również zespoły Regginy, FC Parmy i AS Livorno. Gorzej spisały się za to ekipy FC Torino i Cagliari Calcio, które nie wywalczyły w ostatnich spotkaniach nawet jednego oczka.

Wszystko miało rozstrzygnąć się jednak w pojedynku Catania-Chievo. Oba kluby bezpośrednio ze sobą walczyły o uniknięcie degradacji do Serie B. Piłkarze gospodarzy bezwzględnie wykorzystali atut własnego boiska, pokonując gości z Werony 2:0. Porażka z Catanią była dla Chievo nie tylko stratą trzech punktów, ale również przyczyną spadku do niższej klasy rozgrywkowej.

Do trzech razy sztuka

Przysłowie znakomicie odzwierciedla wydarzenia w Pucharze Włoch. Rywalizacja o krajowe trofeum od początku charakteryzowała się sensacjami. Już ma III rundzie swój udział w Coppa Italia zakończyły faworyzowane zespoły Fiorentiny, FC Torino, Catanii Calcio, Sieny, Lazio i Juventusu Turyn.

W meczach 1/8 finału obyło się bez większych sensacji. Do dalszych gier awansowali faworyci. Milan nie miał problemów z Brescią, Inter uporał się z Messiną, a Roma nie dała szans Triestinie. Z kolei w ćwierćfinałach „pierwsze schody” pojawiły się dla drużyny Milanu. „Rossoner”i musieli wiele się poważnie namęczyć, aby wyeliminować drugoligowe Arezzo. Bardzo donrze spisywał się Inter, który do półfinałów awansował kosztem Empoli.

Z pewnością skład 1/2 finału nie był dla włoskich fanów zaskoczeniem. Inter, Milan, Roma i Sampdoria to uznane kluby, które posiadają już na swoim koncie ogromne sukcesy. O ile rywalizacja „Nerazzurri” z „Dorią” nie przyniosła wielu spektakularnych przeżyć, o tyle potyczki „Rossoneri” z „Giallorossi” były niezwykle emocjonujące.

W finale po raz trzeci z rzędu spotkały się ekipy Interu i AS Romy. Rzymianie zapowiadali przerwanie hegemonii tiumfów Mediolańczyków w Pucharze Italii, którzy krajowe trofeum wywalczyli w 2005 i 2006 roku. Okazało się, że słowa Rzymian nie były „rzucane na wiatr”. W pierwszym pojedynku na Stadio Olimpico di Roma podopieczni Luciano Spallettiego rozgromili „Nerazzurri” aż 6:2 i rewanż na San Siro był już tylko formalnością. Totti i spółka nie sprostała mistrzom Włoch na ich terenie, jednak i tak mogła świętować wywalczenie siódmego w historii klubu Pucharu Włoch.

Polskie akcenty

W lidze włoskiej od wielu lat nie było polskiego zawodnika. W sezonie 2006/2007 aż trzech Polaków znajdowało się w kadrach klubów z Półwyspu Apenińskiego. Niestety, tylko jeden – Kamil Kosowski z Chievo Werona systematycznie występował w barwach swojego zespołu. Były pomocnik m.in. Wisły Kraków rozegrał w minionych rozgrywkach dwadzieścia trzy mecze, lecz ani razu nie potrafił pokonać goalkeepera rywali. Były reprezentant Polski zaliczył na swoim koncie pięć asyst, co jak na ofensywnego pomocnika nie jest wyczynem, którego można pozazdrościć.

Przysłowiową klapą okazał się transfer Radosława Matusiaka, który w styczniu przeszedł do silnego US Palermo z BOT GKS Bełchatów za ponad dwa miliony euro. Reprezentant Polski zyskał sympatię kibiców, lecz trudniej było z nawiązaniem dobrych stosunków ze szkoleniowcem sycylijskiego klubu – Francesco Guidolinem. Polak za kadencji 52-letniego trenera rozegrał zaledwie dwa spotkania (z Milanem i Messiną), wchodząc na boisko na ostatnie dwadzieścia minut. Kolejne miesiące to nieustające problemy zdrowotne naszego piłkarza. Ponadto, konkurencja w linii ofensywnej „Rosanero” była i jest ogromna, dlatego Polak najczęściej musiał uznawać wyższość Andrei Caracciolo, Edisona Cavaniego czy Antonio Di Natale. Matusiak zaprezentował się z pozytywnej strony dopiero w ostatnich fragmentach sezonu. Najpierw zdobył sześć goli w spotkaniu towarzyskim z trzecioligową, toskańską drużyną, a następnie trafił do siatki Ascoli Calcio w meczu XXXV kolejki włoskiej ekstraklasy. Mimo wszystko trzeba przyznać, że wiosna w wykonaniu napastnika reprezentacji Polski nie była udana z różnych powodów, co sprawia, że jak na razie pobytu „Matugola” na Sycylii nie można oceniać w sposób pozytywny.

Pecha miał również Marcin Siedlarz. Były pomocnik łódzkiego Widzewa nie rozegrał żadnego spotkania w zespole przeciętnej AC Sieny. Polak kilkakrotnie znalazł się w meczowej kadrze toskańskiego klubu, jednak najczęściej mecze kolegów z drużyny oglądał z wysokości trybun.

Statystyki 2006/2007

Widzowie

Łącznie: 6,659,988
Średnia na mecz: 17,526
Rekord frekwencji: 79,100 (28.10.2006, AC Milan – Inter Mediolan 3:4)

Bramki

Łącznie: 969
Średnia na mecz: 2.55
Rekord: 8 (20.09.2006, US Palermo – Catania Calcio 5:3)

Żółte kartki

1. Adrian Mutu (Fiorentina) – 13

Czerwone kartki

1. Fabio Simplicio (US Palermo) – 4

Sędziowie (ilość prowadzonych spotkań)

1. Massimiliano Saccani (20)
2. Nicola Rizzoli (20)
3. Stefano Farina (19)
4. Gianluca Rocchi (19)

Naj, naj, naj…

  • Najwięcej bramek strzelonych: Inter Mediolan – 80
  • Najmniej bramek strzelonych: FC Torino – 27
  • Najwięcej bramek straconych: FC Messina – 69
  • Najmniej bramek straconych: Fiorentina – 31
  • Najwięcej zwycięstw: Inter Mediolan – 30
  • Najmniej zwycięstw: FC Messina i Ascoli – 5
  • Najwięcej zwycięstw u siebie: Inter Mediolan – 15
  • Najmniej zwycięstw u siebie: Ascoli – 3
  • Najwięcej zwycięstw na wyjeździe: Inter Mediolan – 15
  • Najmniej zwycięstw na wyjeździe: FC Messina – 0
  • Najwięcej remisów: Reggina Calcio – 15
  • Najmniej remisów: Inter Mediolan – 7
  • Najwięcej remisów u siebie: Atalanta Bergamo – 9
  • Najmniej remisów u siebie: Fiorentina – 2
  • Najwięcej remisów na wyjeździe: AC Milan – 9
  • Najmniej remisów na wyjeździe: Sampdoria Genua – 2
  • Najwięcej porażek: FC Messina – 22
  • Najmniej porażek: Inter Mediolan – 1
  • Najwięcej porażek u siebie: FC Torino – 9
  • Najmniej porażek u siebie: Inter Mediolan – 1
  • Najwięcej porażek na wyjeździe: FC Messina – 15
  • Najmniej porażek na wyjeździe: Inter Mediolan – 0
  • Najwięcej punktów u siebie: Inter Mediolan – 48
  • Najmniej punktów u siebie: FC Messina – 22
  • Najwięcej punktów na wyjeździe: Inter Mediolan – 49
  • Najmniej punktów na wyjeździe: FC Messina – 4

Zdaniem iGola

Opierając się na zeszłorocznych doświadczeniach postanowiliśmy również po zakończeniu sezonu 2006/2007 przyznać nasze wirtualne nagrody – iGole 2007, czyli wyróżnienia dla najlepszych osobistości i drużyn w minionych rozgrywkach włoskiej ekstraklasy.

Najmniej problemów mieliśmy oczywiście z kategorią „Najlepsza drużyna”, w której bezkonkurencyjnie triumfowała ekipa Interu Mediolan. „Nerazzurri” zasłużyli na to wyróżnienie nie tylko ze względu na wywalczenie mistrzostwa, ale również za wspaniałą serię siedemnastu ligowych zwycięstw z rzędu.

Bez kłopotu wybraliśmy także „Piłkarza sezonu 2006/2007”. Został nim napastnik AS Romy – Francesco Totti, który triumfował także w kategorii „Najlepszy napastnik”. Totti w pięknym stylu wywalczył koronę króla strzelców, zdobywając dwadzieścia dwie bramki i po raz kolejny potwierdził, że potrafi nie tylko strzelać gole, ale również asystować swoim kolegom z zespołu „Giallorossi”. Szkoda, że Włoch nadal nie zdecydował się na powrót do reprezentacji Italii, w której z pewnością z otwartymi rękami przyjąłby go selekcjoner „Azzurri” – Roberto Donadoni.

Na pozycjach defensywnych triumfowali piłkarze mistrza Italii. „Najlepszym bramkarzem” uznaliśmy Julio Cesara, natomiast „Najlepszym obrońcą” został Marco Materazzi, który strzelił w zakończonym sezonie aż dziesięć goli. Natomiast najlepszym pomocnikiem był naszym zdaniem zawodnik Milanu – Kaka. Brazylijczyk nie dostał od nas wyróżnienia za nazwisko. Osiem bramek w lidze, znakomita postawa w drugiej linii, a przede wszystkim miano „motoru napędowego” mediolańskiego klubu, to były przyczyny, dla których naszym zdaniem młody reprezentant Brazylii powinien zostać nagrodzony.

Jedną z najbardziej interesujących kategorii jest zawsze „Odkrycie sezonu”. Mieliśmy w tym przypadku „twardy orzech do zgryzienia”, lecz ostatecznie postanowiliśmy nagrodzić Rolando Bianchiego z Regginy Calcio. Napastnik „Amaranto” zdobył w minionych rozgrywkach aż osiemnaście bramek. Oprócz 25-latka chcemy także wyróżnić Cristiana Rigano z sycylijskiej Messiny, autora dziewiętnastu goli w rozgrywkach 2006/2007.

„Zaskoczeniem sezonu” był niewątpliwie zespół Empoli. Drużyna, która w przedsezonowych zapowiedziach była uznawana jako jeden z najpoważniejszych kandydatów do spadku, „utarła wszystkim nosa” i będzie reprezentowała Włochy w rozgrywkach Pucharu UEFA. Z kolei „Rozczarowaniem sezonu” uznaliśmy Chievo Werona. Nikt nie spodziewał się, że piłkarze z miasta Romea i Julii zostaną zdegradowani do Serie B. Postawa „Gialloblu” w minionych rozgrywkach była momentami żenująca, dlatego to właśnie Chievo przypadło niechlubne wyróżnienie.

Wybierając „Wydarzenie sezonu” postanowiliśmy kierować się sportowymi i przyjemnymi względami. Tym samym nie chcieliśmy „nagradzać” tragicznych zamieszek w Katanii, które miały miejsce podczas lutowego meczu Serie A. W ten sposób wyróżniliśmy absolutną dominację Interu.

Serie A – iGole 2007

Piłkarz sezonu: Francesco Totti (AS Roma)
Odkrycie sezonu: Rolando Bianchi (Reggina) wyróżnienie: Cristian Rigano (Messina)
Najlepsza drużyna: Inter Mediolan
Najlepszy bramkarz: Julio Cesar (Inter Mediolan) wyróżnienie: Angelo Peruzzi (Lazio Rzym)
Najlepszy obrońca: Marco Materazzi (Inter Mediolan)
Najlepszy pomocnik: Kaka (AC Milan) wyróżnienia: Clarence Seedorf (Milan), Daniele De Rossi (AS Roma)
Najlepszy napastnik: Francesco Totti (AS Roma) wyróżnienie: Rolando Bianchi (Reggina)
Najlepszy trener: Cesare Prandelli (Fiorentina) wyróżnienie: Roberto Mancini (Inter Mediolan)
Najlepsi kibice: AC Milan (średnia 46,500 na mecz)
Zaskoczenie sezonu: Empoli
Rozczarowanie sezonu: Chievo Werona
Wydarzenie sezonu: absolutna dominacja Interu Mediolan

Krzysztof Mielczarek

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze