Za nami dopiero trzecia kolejka La Liga, ale już na tym etapie zmagań trzeba postawić poważne pytanie i spróbować na nie odpowiedzieć. Mianowicie, co się dzieje z ekipą Zinedine'a Zidane'a? Czy zespół, który wygrywał to, co miał do wygrania, to już tylko przeszłość? Piłkarze Realu Madryt na tę chwilę znajdują się w La Liga na lokacie, która nie daje im awansu nawet do Ligi Europy. Co prawda do rozegrania jest jeszcze mnóstwo meczów, do zdobycia bardzo dużo punktów, ale co się stało z drużyną, która nawet w słabszej formie potrafiła wygrywać? W dalszej części artykułu przejdziemy do bohaterów kolejki - piłkarzy, którzy swoim występem ukoronowali trud swojego zespołu i przyczynili się do zwycięstwa, choć jeden z graczy wyłamuje się z powyższego schematu.
Absencja Cristiano Ronaldo
Słabszą dyspozycję „Królewskich” można tłumaczyć pauzą Cristiano Ronaldo. Pytanie tylko, czy nie jest to przesadzone tłumaczenie.
Real od zawieszenia Ronaldo zapomniał, że jest zwycięzcą LM. Pokazuje to, jak ogromny wpływ ma CR na Królewskich. #RMALEV #LaZabawa
— Mateusz Łukaszewicz (@mtzlukasik) September 9, 2017
O klasie Portugalczyka nie ma co dyskutować, ale sam CR7 nie wygra wszystkich meczów. Już w poprzednim sezonie as Realu odpoczywał przed najważniejszymi spotkaniami i zespół potrafił wygrywać.
Czy to już kryzys?
Wyniki podopiecznych francuskiego szkoleniowca nie są jednak tragiczne. Real raz wygrał i dwukrotnie remisował. Problem jest jednak taki, że najpoważniejszy rywal do mistrzowskiego tytułu – FC Barcelona, ma komplet punktów. Każdy zespół w trakcie trwania sezonu musi mieć gorszy moment. Pytanie, czy „Królewscy” nie wpadli w dołek za wcześnie? Czy to wina przygotowań? Zbyt duże rozluźnienie i pewność siebie?
A wydawało się, że Real to jakiś Disneyland 🙄. Zazwyczaj potrafili wygrywać tak słabe mecze. #LaZabawa
— Marcin Gazda (@marcin_gazda) September 9, 2017
A może to wszystko jest doskonale zaplanowane i taki był pomysł trenera Realu? Może ten słabszy początek sezonu ma być rozgrzewką, swoistym preludium do kolejnego królewskiego roku? Nie ulega wątpliwości, że mistrzowie Hiszpanii zaczną wygrywać i grać w pięknym stylu. Tak klasowe zespoły cechuje to, że potrafią szybko radzić sobie ze słabszymi momentami.
„Siedmiu wspianiałych”
Lionel Messi – Jego obecność w gronie bohaterów kolejki jest obowiązkowa i nieodzowna. Po odejściu Neymara wiadomo było, że to na Argentyńczyka spadnie ciężar samodzielnego liderowania w zespole, jak to było w latach wcześniejszych. Kibice nie wątpili, że Messi podoła temu zadaniu i z pewnością na razie nie mają prawa być zawiedzeni. Kolejny w karierze hat-trick jest tego najlepszym przykładem. Do tego dochodzi niesamowity i niepowtarzalny styl gry, do którego „La Pulga Atomica” zdążył już wszystkich przyzwyczaić, oraz łatwość w dochodzeniu do piłki, stwarzaniu sobie sytuacji strzeleckich, umiejętność dokładnego zagrania do partnera z drużyny. W sobotnim meczu nie zabrakło żadnego z powyższych elementów. Mimo że przeciwnik był zespołem raczej ze średniej półki, nie można umniejszać wkładu Leo w ostateczny rezultat. „La Manita” to przede wszystkim jego zasługa.
Ivan Rakitić – Chorwat w derbach imponował swoją dyspozycją. Rozegrał zawody na miarę swoich umiejętności i oczekiwań kibiców. Pokazał wszystkim, w jaki sposób powinien grać ofensywny pomocnik. Potrafił wyprowadzić piłkę ze środka pola, podłączyć się pod akcję drużyny, wbiec w pole karne, oddać strzał w światło bramki. Był zawodnikiem nr 2, zaraz po Messim, sprawiał wrażenie, jakby uległ czarowi swojego kolegi i wspiął się na Himalaje predyspozycji piłkarskich. Widać było, że jest w swoim żywiole i to właśnie takie ustawienie jest dla niego najbardziej optymalne. Jako wykonujący równocześnie defensywne zadania na boisku nie był w stanie zaprezentować całego kunsztu, przez to obserwatorzy nie doceniali jego wkładu w wysiłek drużyny. Mając za sobą Sergio Busquetsa w dobrej dyspozycji, Ivan może z powodzeniem odpuścić tyły i skupić się na wspomaganiu kolegów z ataku. W derbach rezultatem ofensywnego ustawienia tego gracza było zaliczenie dwóch asyst.
Jordi Alba – Kolejny zawodnik z ekipy „Blaugrany”, jednak biorąc pod uwagę wynik meczu i styl gry całej drużyny, nie może być inaczej. Nieobecność Hiszpana byłaby dla niego krzywdząca. Dwie asysty w jednym meczu u obrońcy to wynik warty odnotowania i uznania. Alba od zawsze znany był z robienia wiatru z przodu, posiadania ogromnego przyspieszenia, a w tym spotkaniu dodatkowo udowodnił swoją przydatność zespołowi. Stworzył sobie trzy okazje do strzelenia bramki, dodatkowo dwukrotnie obsłużył Lionela Messiego przy zdobyciu gola. Nie miał zbyt wielu okazji do wykazania się w obronie. Jedynie raz źle obliczył lot piłki i podał ją wprost pod nogi ofensora Espanyolu, ten jednak próbując przelobować ter Stegena, przeliczył się o parę metrów. Mimo wszystko zasługuje na miano zawodnika wyróżniającego się w trzeciej kolejce La Liga.
Asier Illarramendi – Piłkarze Barcelony zdominowali trzecią kolejkę, jednak drużyna z Kraju Basków również dała o sobie znać. Ogromny wkład w zwycięstwo nad Deportivo La Coruna miał wspomniany zawodnik. Dwa strzały oddane przez Hiszpana na bramkę zostały zamienione na gole. Szczególnie wyjątkowej urody była pierwsza bramka z dystansu, zdobyta po źle wykonanym rzucie rożnym. Co więcej, udzielając się w ofensywie, nie zapomniał o swoich zadaniach ofensywnych. W czasie meczu zaliczył sześć udanych odbiorów, tak więc sobotnie zawody należy zaliczyć 27-latkowi na plus.
Inaki Williams – Kolejny zawodnik z secesjonistycznego regionu Hiszpanii. Gracz wychowany w Kraju Basków zaliczył dwie asysty w meczu z Gironą, dzięki czemu kolejne bramki do swoich kont dopisać mogli Iker Muniain oraz Aritz Aduriz. Nie był to może oszałamiający występ w wykonaniu prawoskrzydłowego oraz całego zespołu, ale najważniejsze zadanie na ten tydzień zostało wykonane – dopisanie trzech punktów do tabeli rozgrywek.
Nolito – W Sevilli wyróżniało się kilku zawodników, ale najwięcej pożytku dla zespołu przyniosła gra byłego zawodnika Manchesteru City. Co prawda był mniej widoczny na murawie niż chociażby Wissam Ben Yedder, jednak kiedy już się podłączał, robił różnicę na boisku. O ile rajd w 32. minucie zakończył się niepowodzeniem, ponieważ piłkę zdołał wybić bramkarz, o tyle w 46. minucie po podaniu w pole karne Ganso pozostało tylko dołożenie nogi w celu skierowania piłki do bramki. Później Hiszpan przypomniał o sobie dopiero w doliczonym czasie gry, strzelając gola po podaniu Corchi. Jak widać, jak na razie powrót na Kontynent bardzo służy 31-latkowi, wyraźnie odżył po nieudanej angielskiej przygodzie.
Toni Kroos – Niemiec nieco odstaje od pozostałej stawki, ponieważ jego drużyna nie wygrała meczu i zaprezentowała raczej przeciętną dyspozycję. Na tle kolegów środkowy pomocnik wyróżniał się swoją grą, z niewielką pomocą Isco i Marco Asensio. To po jego rzucie rożnym Lucas Vazquez zdobył gola wyrównującego. Ponadto oddał dwa strzały na bramkę Raula Fernandeza. Pierwszy sprawił wiele problemów golkiperowi, przy drugim piłka nieszczęśliwie dla Realu odbiła się od słupka. Jako jeden z niewielu na boisku przekładał wysiłek wniesiony w mecz na rezultat w postaci efektywnej gry. W niektórych spotkaniach zachodzi taka zadziwiająca, niczym niewytłumaczalna zależność – Real gra w kratkę, Kroos błyszczy.
Pozostałe mecze w telegraficznym skrócie:
– Beniaminek Getafe pokonał na wyjeździe Leganes 2:1. W pokonanej drużynie cały mecz na lewym skrzydle rozegrał Alexander Szymanowski, Argentyńczyk polskiego pochodzenia;
– Valencia bezbramkowo zremisowała z Atletico Madrid. Brak Antoine’a Griezmanna wyraźnie dostrzegalny, nawet ambitnie grający Luciano Vietto nie był w stanie pomóc drużynie ze stolicy w zmianie wyniku;
– Celta pokonała ostatnie Deportivo Alaves 1:0. W ataku gości 79 minut rozegrał były gracz Barcelony, Bojan Krkić;
– Villarreal pokonał Real Betis, kończąc mecz wynikiem 3:1. Dla „Żółtej Łodzi Podwodnej” premierowe trafienie zaliczył Carlos Bacca;
– Malaga przegrała z Las Palmas 1:3. W ostatnim meczu tej kolejki z ligą hiszpańską przywitał się Loic Remy, w 64. minucie zmieniając Alena Halilovicia, a w 89. wpisując się na listę strzelców.