Po ostatnim gwizdku #4: Manchester United


1 czerwca 2015 Po ostatnim gwizdku #4: Manchester United

Po koszmarnym sezonie 2013/2014 w klubie z Old Trafford doszło do wielkich zmian. Nowy trener, tuż po odniesionym sukcesie z reprezentacją Holandii na mundialu i głośne transfery sprawiły, że United znów mieli wrócić na szczyt. Tak się jednak nie stało.


Udostępnij na Udostępnij na

Jaki sezon?

Tym, którzy oczekiwali, że „Czerwone Diabły” po letniej rewolucji wciągną ligowych rywali nosem, po sezonie powinno towarzyszyć zdziwienie. Okazuje się, że piłkarze pokroju Di Marii, Falcao czy Blinda, dowodzeni przez budzącego skrajne emocje, lecz legendarnego Louisa van Gaala, nie gwarantują zwycięstwa już przed meczem. Na boisku nie raz i nie dwa okazywało się, że zbiór liter o nieprzypadkowym porządku, znajdujący się na koszulce, nie jest wyznacznikiem jakości. W pewnym momencie sezonu krytyka, jaka spotkała holenderskiego szkoleniowca, przypominała tę, której doświadczał rok wcześniej David Moyes.

Louis van Gaal
Louis van Gaal (fot. diplomat.so)

Ostatecznie dobra forma w pierwszej części wiosny 2015 roku zapewniła „Diabłom” czwarte miejsce na zakończenie sezonu, co oznacza powrót drużyny na europejskie salony. Po przejściu eliminacji Manchester United wróci do Ligi Mistrzów, można będzie więc powiedzieć, że osiągnięto absolutne minimum oczekiwań na ten sezon. Nadchodzący będzie dla van Gaala krytyczny – otrzyma on do wydania potężne fundusze przeznaczone na transfery, nie będzie miał też argumentu o pierwszym sezonie w klubie. Cel na przyszły sezon jest jasny: największy pod względem obrotów klub w Anglii musi wrócić na szczyt i osiągnąć sukces w Europie – w przeciwnym wypadku ktoś inny będzie miał okazję zmierzyć się z legendami sir Matta Busby’ego i sir Alexa Fergusona.

MU2015
MU2015

Największe plusy sezonu

1) David de Gea

David de Gea
David de Gea (fot. kaktackle.co.za)

Jeden z trzech, obok Thibaut Courtois i Joe Harta, bramkarzy z ligi angielskiej, o którym po zakończeniu obecnego sezonu można bez cienia wątpliwości powiedzieć: klasa światowa. Hiszpan swoimi interwencjami często okupował ramówki serwisów sportowych na całym świecie. Ciągle się rozwija – dzięki grze w Premier League do swojego wrodzonego, nadludzkiego wręcz refleksu dołączył również umiejętność gry na przedpolu i walkę o górne piłki przy dośrodkowaniach. Jedyny piłkarz, do którego nie można mieć pretensji na przestrzeni całego sezonu.

2) Michael Carrick

Trapiony kontuzjami, doświadczony defensywny pomocnik, gdy tylko grał, imponował bardzo solidną postawą. Anglik jest już w klubie od dziewięciu lat, jest to drugi wynik w drużynie po Rooneyu. Zespół z nim w składzie prezentował się dużo lepiej niż bez niego, niestety był w stanie rozegrać zaledwie 18 spotkań w lidze. Mimo tego wpływ Carricka na zespół jest nieoceniony – to ten typ zawodnika, który po prostu nie zejdzie poniżej pewnego, naprawdę wysokiego poziomu.

3) Ashley Young

Niektórzy kojarzą go w tym sezonie tylko z jedną akcją („Birdman”, jeśli wiecie o czym mówię), jest to jednak krzywdząca ocena. Angielski skrzydłowy długo kazał czekać kibicom na osiągnięcie formy zbliżonej do tej, którą porywał fanów Aston Villi. W tym sezonie coś jednak drgnęło. Liczby może nie były imponujące (26 meczów, 2 gole i 5 asyst w lidze), ale często pokazywał, że nie musi odstawać chociażby od Angela Di Marii, obok którego grał. Dobrym ruchem van Gaala okazało się przesunięcie go do środka pola – konstruowanie akcji wcale nie wychodzi mu gorzej niż ataki po flance.

Największe minusy

1) Radamel Falcao

Radamel Falcao
Radamel Falcao (fot. www1.skysports.com)

Przy Old Trafford mogą mówić o wielkim szczęściu. Kolumbijski gwiazdor był tylko wypożyczony z Monaco, nie powtórzyła się więc transferowa wtopa podobna do Fernando Torresa w Chelsea. Przyczyny tak koszmarnego zjazdu wybitnego przecież snajpera mogły być różne. Na pewno nie pomogła mu kontuzja, po której wrócił do gry w barwach zupełnie nowej drużyny w zupełnie nowej lidze. Brak znajomości angielskiego w połączeniu z z brytyjską pogodą pewnie nie był czynnikiem ułatwiającym aklimatyzację. No i na koniec, wydaje się, że Kolumbijczyk po prostu nie pasował do ligi i do zespołu prowadzonego przez van Gaala. Kombinacja wyżej wymienionych czynników skutkowała zdobyciem przez napastnika oszałamiającej liczy 4 (słownie: czterech) bramek w 26 ligowych meczach dla United! Ostatni tak słaby sezon Falcao pod względem skuteczności to… 2006/2007, pierwszy pełny w seniorskiej karierze.

2) Luke Shaw

Wyobraź sobie sytuację: jesteś osiemnastoletnim chłopakiem z Southampton. Operujesz lewą nogą, nieźle grasz w obronie, do tego umiesz dośrodkować w pełnym biegu. Zbiór wyżej wymienionych umiejętności sprawia, że grasz w klubie ze swojego miasta. Zaczyna się o tobie mówić jako o nadziei całego kraju na pozycji lewego obrońcy. W końcu przyjeżdżają „Czerwone Diabły”, które zobaczyły w tobie nowego Garetha Bale’a i wykładają za ciebie trzydzieści trzy miliony funtów. Tak, moja sugestia jest następująca: Luke’a Shawa zdecydowanie „zjadła” presja oczekiwań otoczenia. Skoro kosztował aż tyle, to powinien wejść do klubu razem z futryną i rzucić kibiców na kolana swoimi umiejętnościami. Tak się jednak nie stało. To, czy stanie się drugim po Andym Carrollu przykładem niegospodarności angielskich klubów zawodnikiem, czy eksploduje podobnie jak kilku innych piłkarzy, którzy wyjeżdżali z Southampton w jego wieku (Bale, Walcott czy Oxlade-Chamberlain), okaże się w niedalekiej przyszłości. Następny sezon będzie dla niego kluczowy.

3) Adnan Januzaj

Czyżby okazał się typowym one-hit (w jego wypadku bardziej one-season) wonder? Już w czasie mundialu nie porywał swoją grą. Chyba nie pasuje do stylu preferowanego przez van Gaala. Zamiast iść w górę zgodnie z oczekiwaniami, zanotował dość ciężki zjazd. Przykro patrzyło się na Belga, bo gdy wchodził na boisko, nie wnosił nic ekstra – tak jakby zatracił gdzieś swoją młodzieńczą fantazję i radość z gry. Przyszły sezon, podobnie jak w przypadku Shawa, przyniesie odpowiedź na wiele pytań dotyczących jego kariery. Pytanie tylko, czy jeszcze w barwach United, czy już w innym klubie?

Ocena ogólna sezonu

Chelsea była za mocna w tym sezonie, więc United grające na 100% potencjału i tak pewnie nie zdobyłoby mistrzostwa. O drugie miejsce można jednak było spokojnie powalczyć. Czwarta pozycja wciąż pewnie nie oddaje możliwości drużyny grającej w „Teatrze Marzeń”. Porównując „Czerwone Diabły” do swoich śmiertelnych wrogów o równie czerwonych koszulkach, był to jednak rok nie najgorszy. Nadchodzący sezon będzie prawdziwym „make it or brake it” dla całego projektu „Manchester United”.

[interaction id=”556a3f261c915e9c5654c606″]

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze