Reprezentacja Ghany wygrała swój pierwszy mecz w grupie D z Botswaną 1:0. Jedynego gola w pierwszej połowie zdobył John Mensah. Ten sam zawodnik po przerwie musiał przedwcześnie opuścić boisko z powodu czerwonej kartki.
Od samego początku to faworyt spotkania, czyli reprezentacja Ghany, przejął kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami, kilkukrotnie wrzucając piłkę w pole karne Botswany, ale tam dobrze radzili sobie defensorzy. Pierwsze uderzenie na bramkę oddali jednak Botswańczycy, ale próba Motsepe okazała się bardzo nieudana. Chwilę później to Ghana miała szansę na zdobycie gola z rzutu wolnego, lecz ostra wrzutka z boku boiska znowu została skasowana przez rywali.
Na kolejną wartą uwagi sytuację czekać musieliśmy aż do 25. minuty spotkania, ale jak się okazało, było warto, bo okazja od razu zakończyła się golem. Piłka, wrzucona z rzutu rożnego przez Asamoaha Gyana, spadła wprost pod nogi Johna Mensaha, który niepilnowany na piątym metrze wpakował futbolówkę do siatki. Ghana chciała pójść za ciosem i 60 sekund później Anthony Annan próbował pokonać Modiriego Marumo po indywidualnej akcji, ale uderzył wprost w bramkarza Botswany.
Ghana wyraźnie zadowoliła się jednobramkowym prowadzeniem i nie forsowała zbytnio tempa, tylko co jakiś czas próbowała prostopadłych zagrań do wbiegającego w pole karne Gyana. W 38. minucie Jordan Ayew zdecydował się na strzał z dwudziestu metrów po klepce właśnie z Gyanem, ale uderzył zbyt lekko, by pokonać Marumo. Kilka chwil później już sam Gyan chciał spróbować swoich sił w akcji indywidualnej, ale zakończył ją bardzo niecelnym strzałem. Ostatecznie bramki w pierwszej połowie już nie padły i arbiter zakończył ją przy wyniku 1:0.
W 5. minucie drugiej połowy zakotłowało się w polu karnym Botswany po kolejnym dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Niepewne wyjście bramkarza próbował wykorzystać John Mensah, ale źle złożył się do strzału i piłka wyszła za boisko. 60 sekund później mogła niespodziewanie paść bramka dla Botswany. „Zebry” ruszyły lewą stroną, Mongala wrzucił piłkę w pole karne, gdzie głową uderzał Ramatlhakwane, ale w ostatniej chwili z linii bramkowej wybił futbolówkę Boye. W odpowiedzi od razu ruszyły „Czarne Gwiazdy”, Muntari zagrał w pole karne do Andre Ayew, ten próbował oddać strzał na bramkę, ale w ostatnim momencie pojawił się przed nim przeciwnik i zablokował piłkę, która wyszła na rzut rożny.
W 66. minucie John Mensah przeistoczył się z bohatera w antybohatera. Botswańczycy wybili piłkę z własnego pola karnego, Anthony Annan próbował skierować ją głową z powrotem w okolice „szesnastki” „Zebr”, ale nie wyskoczył wystarczająco wysoko i niespodziewanie w sytuacji sam na sam z bramkarzem Ghany znalazł się Ramatlhakwane. Za napastnikiem od razu popędził strzelec pierwszego gola i kiedy już wydawało się, że napastnik Botswany odda strzał, Mensah sfaulował go przed „szesnastką”, za co obejrzał czerwoną kartką i musiał opuścić plac gry. Dogodna sytuacja z rzutu wolnego niestety nie zakończyła się golem.
Podopieczni Stanleya Tshosane’a jeszcze przed opuszczeniem boiska przez Mensaha prezentowali się dużo lepiej niż w pierwszej połowie, ale dopiero mając przewagę jednego piłkarza, zaczęli stwarzać sobie groźniejsze sytuacje. Ghana skupiła się tylko na bronieniu jednobramkowego prowadzenia. Nieliczne akcje ofensywne nie stwarzały absolutnie żadnego zagrożenia pod bramką Marumo. W końcówce faworyt cofnął się już całkowicie i tylko wybijał piłki z własnego pola karnego. „Zebry” próbowały wszystkich sposób na zdobycie gola, ale dobrze ustawieni obrońcy ghańscy nie kwapili się do popełniania kolejnych błędów. Jakby tego było mało, to właśnie faworyt w ostatniej minucie mógł zmienić rezultat pojedynku, ale najpierw Gyan niecelnie uderzał z szesnastu metrów, a chwilę później strzał Badu wyłapał bramkarz rywala, po czym rozległ się ostatni gwizdek sędziego.