Na stadionie Soccer City w Johannesburgu zostało rozegrane drugie spotkanie Pucharu Narodów Afryki. W drugim meczu grupy A zmierzyły się reprezentacje Angoli i Maroka. Spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem.
Podopieczni Rachida Taoussiego byli uważani za minimalnego faworyta w konfrontacji obu ekip. Jednak swoją grą za bardzo tego nie udokumentowali.
Pierwsza groźna sytuacja w tym spotkaniu miała miejsce w 3. minucie, kiedy reprezentant Angoli Mingo Bille oddał strzał z dystansu, który pewnie obronił bramkarz Marokańczyków Nadir Lamyaghri. W 5. minucie swoją pierwszą groźną sytuację stworzyli podopieczni Richarda Taousiego. El Ahmadi oddał strzał z pola karnego, jednak obronił go Lama. W 10. minucie Mounir El Hamdaoui oddał świetny strzał z 25 metra, jednak jeszcze świetniejszą interwencją popisał się Lama, który sparował piłkę na rzut rożny. W 14. minucie po wspaniałym rajdzie w polu karnym znalazł się Assaidi. Nie popisał się on celnym strzałem i na stadionie Soccer City nadal mieliśmy wynik 0:0
Ta sytuacja była ostatnią ciekawą w tej połowie. Później mecz stał się bardzo chaotyczny.
Marokańczycy w pierwszej połowie przeważali, jednak podopieczni Rachida Taoussiego nie zdołali strzelić bramki.
Drugą połowę, podobnie jak pierwszą, dobrze rozpoczęli reprezentanci Angoli. W 47. minucie Guilherme mógł dać prowadzenie reprezentacji Angoli, gdy po dośrodkowaniu piłki przez Mateusa pewnie nie złapał jej golkiper Marokańczyków. Angolczyk nie zdołał jednak skierować futbolówki do prawie pustej bramki. W 54. minucie świetnie uwolnił się spod opieki obrońców El Hamdaoui, ale o strzale z czterech metrów, jaki oddał gracz włoskiej Fiorentiny, lepiej nie wspominać. W 68. minucie gwiazda reprezentacji Angoli, Manucho, była bliska strzelenia bramki. Po rzucie rożnym zawodnik Realu Valladolid uderzył piłkę głową, jednak obok prawego słupka bramkarza reprezentacji Maroka. W 69. minucie swoją okazję mieli Marokańczycy. Belhanda po ograniu dwóch obrońców Angoli zdołał oddać strzał, ale metr obok prawego słupka Lamy. W 87. minucie ładnym strzałem popisał się Mateus, jednak Lamyaghri pewnie obronił jego strzał. W 88. minucie kapitan reprezentacji Angoli, Manucho, po dośrodkowaniu Mateusa był bardzo bliski strzelenia gola. Musnął piłkę głową, ale ta o niecały metr minęła lewy słupek bramki strzeżonej przez bramkarza Maroka. Po doliczeniu czterech minut do regulaminowego czasu gry sędzia z Senegalu – Bedara Diatta – zagwizdał po raz ostatni. Spotkanie zakończyło się wynikiem bezbramkowym.
Reprezentacja Angoli nigdy nie wygrała z reprezentacją Maroka i ta tradycja została podtrzymana.
Nie ma sie co czarowac , oba wczorajsze mecze
zawiodly oczekiwania kibicow. Emocji niewiele , brak
bramek i malo klarownych akcji. Mecz Angola - Maroko
byl troche lepszy od pierwszego starcia ale do
zachwytu daleko...Nie wroze druzynom , ktore wyjda z
tej grupy furory w tym turnieju. Nastepne spotkania
moga byc juz tylko lepsze , bo np dzis zagra Ghana
czy Mali , w ktorym trwa wojna z islamistami z
polnocy kraju. Trzymam kciuki za powodzenie tej
operacji i za pilkarzy malijskich.
Witam!Powiem tak ,mecz otwarcia obejrzalem tylko
pierwszą polowe bo poziom byl bardzo slaby
przelączylem na reczną Polska-Korea drugi mecz
troche lepszy,assaidi kombinowal na lewym skrzydle
Maroka,w zespole Angoli tylko troche lepiej
wyróżniał sie Manucho ,ogólnie wczoraj na minus.
Mimo ciąglych opadów deszczu murawa prezentowala
sie dobrze owiele wiele lepiej niż na narodowym,to
świadczy o tym jaki poziom drenażu i nie tylko
jest w Polsce. No dziś muśi być lepiej,licze na
Ghane!