Jagiellonia przyjechała do Szczecina bez kluczowych snajperów, dzięki czemu Pogoń miała dodatkowy bonus. Lecz zwycięstwo nie przyszło wcale tak łatwo. Ostatecznie „Portowcy” pokonali białostoczan 2:1 po bramkach Koulourisa i Grosickiego.
Jagiellonia Białystok od początku sezonu zaskakuje swoimi wynikami, dzięki czemu po remisie z Lechem znajdowała się na szczycie tabeli. Lecz do Pomorza Zachodniego goście udali się bez Afimico Pululu oraz Jesusa Imaza. Dlatego na ataku tym razem zobaczyliśmy Jose Naranjo. Co prawda w składzie wciąż byli tacy piłkarze jak Hansen czy Wdowik, ale bez czołowych napastników zadanie postawione przed nimi stawało się trudniejsze.
📝 Skład na #POGJAG. 🕕 Startujemy o godz. 15:00.
📢 Jagiellonio, my wierzymy…
________________________
Wspierają nas @wojpodlaskie, @WBialystok pic.twitter.com/aKSRYjjmsI— Jagiellonia 💛❤️ (@Jagiellonia1920) October 28, 2023
Ta wiadomość mogła za to cieszyć fanów gospodarzy. Bowiem od ponad trzystu minut Valentin Cojocaru nie wpuścił gola do bramki „Portowców”. A skoro do Szczecina nie przyjechał ani Angolczyk, ani Hiszpan, to szansa na kolejne czyste konto tylko rosła.
Jagiellonia Pogoń: do 30. minuty hit zawodził
Przez długi czas ten hit nie rozpieszczał kibiców zgromadzonych na Stadionie im. Floriana Krygiera. Pogoń wizualnie przeważała, ale nie przekładało się to na groźne sytuacje pod bramką Zlatana Alomerovicia. Jagiellonia spokojnie się broniła, czekając na swoją szansę z kontry. Pierwsza groźniejsza akcja miała miejsce mniej więcej koło 30. minuty. Kurzawa uderzył niezbyt dobrze, ale prostej piłki nie złapał golkiper „Jagi”. Lecz na jego szczęście, Ulvestad przy asekuracji obrońców gości nie dobił piłki do bramki. Od tego czasu obie drużyny się rozkręciły. Najpierw Dominik Marczuk ładnie zwiódł na lewej stronie Koutrisa i huknął w stronę Cojocaru, ale strzał spokojnie minął światło bramki. Dosłownie minutę potem Hansen ładnie zszedł z lewego skrzydła, ale jego strzał nie sprawił kłopotów Rumunowi.
Feralny samobój Malca
Jagiellonia zaczęła powoli wychodzić zza podwójnej gardy i sama wyprowadziła cios. W tym meczu najgroźniejsze sytuacje gości zaczynały się od dalekiego podania na skrzydła do Hansena albo Marczuka. Gol dla „Dumy Podlasia” musiał zatem paść właśnie w takim stylu. Rozpoczęło się od wygranej piłki w środku pola i świetnego podania na prawą stronę do Dominika, który niepilnowany przez nikogo (gdzie był Koutris) chciał wyłożyć piłkę Jose Naranjo. Chciał, ponieważ dośrodkowanie młodego bocznego obrońcy przeciął Mariusz Malec. Zrobił to jednak na tyle niefortunnie, że od 35. minuty to Pogoń musiała gonić wynik.
Mógł to zrobić każdy, a jak zawsze robi to Malec 😒 #POGJAG
— Dawid Stelnicki 🇹🇭 (@DawidStelnicki) October 28, 2023
Pogoń jednak wróciła do gry pod koniec pierwszej połowy. Po raz kolejny w tym meczu na lewym skrzydle piłkę otrzymał Kamil Grosicki, który tym razem dobrze wypatrzył Efthymiosa Koulourisa. Grek zrobił to, co umie najlepiej – strzelił gola. Od tego momentu obraz gry wrócił do tego, co było na początku – przewagi Pogoni. Doliczone minuty to już rozpaczliwa obrona białostoczan. Zaczęło się od koszmarnej decyzji Alomerovicia. Potem bliski szczęścia był Vahan Biczachczjan, a po chwili próbował jeszcze Kurzawa. Obie próby zostały zablokowane. Gościom udało się dotrwać do przerwy z zadowalającym wynikiem 1:1.
Sacek utrudnił zadanie Jagiellonii
Lecz nie na długo. Jeszcze dobrze nie rozkręciła się druga połowa, a goście stracili drugiego gola. Fatalnie zachował się we własnym polu karnym Sacek, który w dziecinny sposób dotknął piłki ręką. Pogoń otrzymała rzut karny, do którego podszedł Grosicki i pewnie go wykorzystał.
Jagiellonia – Pogoń: goście ruszyli do odrabiania strat
Jagiellonia, jeśli chciała myśleć o remisie, musiała odważniej ruszyć do przodu. Miała swoje okazje, ale żadna nie skończyła się golem wyrównującym. Najlepiej funkcjonowały boki zespołu, na których Hansen oraz Marczuk starali się stwarzać zagrożenie. Częściej próbował Norweg, ale czasami za bardzo się podpalał, przez co podejmował błędne decyzje. Choć od meczu z Zagłębiem Jagiellonia rozgrywa angielskie tygodnie, to na boisku nie było tego widać. Wydawało się, że to Pogoń ruszy po trzeciego gola, ale to Jagiellonia naszym zdaniem była bliższa wyrównania.
Fajna jest aktywność Kristoffera Hansena w pressingu na połowie rywala. Dziś już z 3 razy zmusił obronę Pogoni do poważnych błędów. Problem pojawia się jednak później przy decyzyjności. Zdecydowanie zbyt często Norweg wybiera złe rozwiązania z piłką przy nodze🤔 #POGJAG
— Kuba Cimoszko (@kubacimoszko) October 28, 2023
Jagiellonia – Pogoń: Naranjo to nie ten kaliber „dziewiątki”
Lecz na boisku był Naranjo, a nie Pululu. Hiszpan to nie ta sama półka co kontuzjowane „dziewiątki”. Rzadko dochodził do sytuacji, a gdy już został dostrzeżony przez kolegę, to nie robił z piłką niczego pożytecznego. Jesteśmy przekonani, że gdyby na boisku był któryś z dwójki kontuzjowanych, to ta końcowa faza ataku wyglądałaby o niebo lepiej. A tak brakowało kogoś, kto w polu karnym zrobi różnicę.
Końcówka bez zmian
Końcówka meczu nie przyniosła przełomu. Pogoń znów zaczęła mocniej atakować, w czym pomagał wpuszczony na boisko obdarzony sporą szybkością Fornalczyk. Młody skrzydłowy wykonał rajd prawą stroną, po czym wyłożył piłkę jak na tacy „Grosikowi”. Lecz ten zamiast cieszyć się z dubletu, posłał piłkę metr nad bramką. W końcówce jeszcze Nene był bliski szczęścia, ale piłka nieznacznie minęła bramkę.
Jagiellonia – Pogoń: lider pokonany
Ostatecznie wynik nie uległ już zmianie i „Portowcy” pokonali lidera z Białegostoku. To nie był łatwy mecz dla drużyny Jensa Gustafssona, ale obrona spisała się w naszym odczuciu dobrze (poza samobójem). Pogoń była w tym meczu lepsza, za to Jagiellonia nie miała kim wykańczać swoich prób. Kibice gości mają zapewne nadzieję, że zapowiedzi mówiące o tym, że Pululu wróci na mecz ze Stalą Mielec, okażą się prawdą. Bo trudno będzie im grać bez zawodnika na szpicy, tak jak było to w meczu z Pogonią.