Piotr Zieliński. Niewątpliwie jeden z najbardziej utalentowanych polskich młodych zawodników. Do tej pory „Zielu” większość meczów we Włoszech spędzał na ławce rezerwowych. W bieżącym sezonie sytuacja wygląda jednak inaczej. Zieliński coraz częściej odgrywa ważną rolę w Empoli. Jeszcze do niedawna jedynym Polakiem, który dobrze spisywał się w Serie A, był Kamil Glik. Dziś nasze oczy kierujemy nie tylko na kapitana Torino. Dołączyli do niego Kuba Błaszczykowski, Wojtek Szczęsny i właśnie Zieliński.
Urodzony w 1994 roku Piotr Zieliński wyjechał na Półwysep Apeniński dość wcześnie, bo w 2011 roku. Miał wtedy tylko 17 lat i był zawodnikiem rezerw Zagłębia Lubin. Na ściągnięcie młodego środkowego pomocnika zdecydowało się Udinese. Początki we Włoszech nie były dla „Ziela” łatwe. Trafił on do młodzieżowej drużyny „Udine” i mierzył się z innymi młodymi zawodnikami w Primavera B. Debiut w juniorskiej drużynie zaliczył dopiero 14 stycznia, kiedy to jego Udinese mierzyło się z Ceseną. Swoją pierwszą bramkę w Udinese Primavera zdobył dopiero w marcu, w meczu z Cittadellą Beretti. Do końca sezonu „Zielu” dokonał tej sztuki jeszcze raz – w wygranym 5:1 meczu z Hellas Verona. Początki były trudne, jednak wydawało się, że wszystko idzie w dobrym kierunku.
Sezon 2012/2013 Zieliński rozpoczął jako zawodnik drużyny Primavera. Tym razem był jednak jedną z kluczowych postaci w juniorskiej drużynie Udinese. Zaowocowało to tym, że pomocnik zaczął być powoływany na mecze seniorskiej drużyny. I w końcu w grudniu udało mu się zaliczyć debiut w seniorskiej drużynie. Co prawda na boisku spędził tylko minutę, ale za to zastąpił na nim samego Antonio Di Natale – legendę klubu z Udine. Kolejne minuty w Serie A „Zielu” zaliczył w marcu (3 minuty) i na początku kwietnia (1 minuta). W międzyczasie grywał w Primaverze, gdzie wiodło mu się bardzo dobrze. W 12 spotkaniach, w których wystąpił, strzelił siedem goli. 14 kwietnia wychowanek Zagłębia zaliczył swój pierwszy poważny występ w Serie A. Zagrał 70 minut przeciwko Parmie i zanotował dwie asysty. Do końca sezonu „Zielu” regularnie dostawał szanse od trenera Francesco Guidoliniego. Licznik jego występów w Serie A w sezonie 2012/2013 zatrzymał się na dziewięciu (314 minut). Dobra gra w końcówce sezonu zaowocowała powołaniem do kadry na mecz z Mołdawią w czerwcu, a później z Danią w sierpniu. W tym drugim spotkaniu piłkarz Udinese strzelił swoją pierwszą reprezentacyjną bramkę.
Zieliński miał prawo liczyć na to, że kolejny sezon będzie dla niego przełomowy. Po końcówce poprzedniego wydawało się, że „Zielu” będzie ważną figurą w Udinese. Tak się niestety nie stało. Pomocnik większość sezonu spędził na ławce rezerwowych lub na trybunach. Na boisku pojawił się tylko w dziesięciu spotkaniach, łącznie spędził tam zaledwie 127 minut. „Zielu” zrozumiał, że jeśli nie chce być kolejnym zmarnowanym polskim talentem, musi grać. A żeby grać, musiał poszukać sobie nowego klubu. Wybór padł na Empoli.
Sezon 2014/2015 Zieliński znowu zaczął od przekonywania do siebie trenera. Trzeba przyznać, że „Zielu” nie należał do najważniejszych graczy w układance Maurizio Sarriego. Mimo to często wchodził z ławki, grając w prawie każdym meczu. Łącznie w Serie A Zieliński nazbierał 28 występów, z czego siedem w pierwszym składzie. Do tego dołożył dwa spotkania od pierwszej minuty w Pucharze Włoch. W tych 30 meczach zanotował trzy asysty. Nie są to z pewnością wybitne statystyki, jednak po szarym sezonie w Udinese na horyzoncie znów wyszło słońce. Zieliński grał regularnie, może nie były to występy w pełnym wymiarze czasowym, ale lepsze to niż ciągłe siedzenie na ławce.
W ten sposób wspólnie z Piotrem Zielińskim dotarliśmy do obecnego sezonu. Pierwszy pojedynek kampanii 2015/2016 to spotkanie w Pucharze Włoch przeciwko drugoligowej Vicenzie. „Zielu” rozpoczął ten mecz w pierwszym składzie. W przerwie między sezonami w Empoli nastąpiła zmiana trenera. Maurizio Sarriego zastąpił na tym stanowisku Marco Giampaolo. Mecz z Vicenzą był pierwszym zwiastunem, że nowy szkoleniowiec być może będzie stawiał na Zielińskiego. Do tego do klubu dołączył inny Polak, wypożyczony z Romy Łukasz Skorupski. To też mogło mieć pozytywny wpływ na Zielińskiego, wszak co dwie polskie głowy, to nie jedna. Pierwszy mecz Serie A przeciwko Chievo Verona Zieliński również rozpoczął od pierwszej minuty. Nowością w porównaniu z dotychczasową karierą reprezentanta Polski była pozycja na boisku, jaką znalazł dla niego trener Giampaolo. Zieliński – dotychczas ofensywny pomocnik – zaczął występować jako typowa „ósemka” w samym środku pola. Jak się okazało, pozwoliło mu to częściej pojawiać się na boisku, ale i sam Zieliński na tej pozycji spisuje się zdecydowanie lepiej.
#preseason#empoli#zielinski#skorupski#hard#work#⚽️???????????????????? @skorupski28
Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Piotr Zielinski (@zielu_94)
W spotkaniu drugiej kolejki z Milanem Zieliński był trzecim piłkarzem Empoli z największą ilością podań. Do tego był najlepszy w swojej drużynie, jeśli weźmiemy pod uwagę tylko podania w strefę ataku. Równie duży udział w kreowaniu akcji swojego zespołu miał wychowanek Zagłębia w kolejnym meczu przeciwko Napoli. Jedynie gwiazdor drużyny z Neapolu, Marek Hamsik, mógł się pochwalić większą liczbą podań w strefę ataku. Do tego „Zielu” zanotował asystę przy golu Riccardo Saponary na 1:0. Mecz zakończył się wynikiem 2:2.
W kolejnym spotkaniu Empoli mierzyło się z klubem, z którego Zieliński jest wypożyczony, a więc Udinese. Z pewnością pomocnikowi bardzo zależało na dobrym występie, jednak trzeba przyznać, że „Zielu” chyba się spalił. Był zdecydowanie mniej aktywny i kreatywny. Mimo to Empoli udało się ten mecz wygrać, dlatego „Zielu” mógł schodzić z boiska z podniesioną głową. W spotkaniu piątej kolejki przeciwko Atalancie Zieliński nie wystąpił. Do pierwszego składu powrócił jednak na następny pojedynek z Frosinone. Tym razem trener Giampaolo zdecydował się cofnąć „Ziela” jeszcze bardziej. Reprezentant Polski występował przeciwko ostatniej drużynie w tabeli jako defensywny pomocnik. Mimo to Zieliński był aktywny w ofensywie, a jego podania rozpoczęły 14 ofensywnych akcji Empoli. Niestety drużyna z Toskanii przegrała to spotkanie 0:2. „Zielu” był jednak w formie.
Ostatnie spotkanie przed reprezentacyjną przerwą Empoli rozegrało 4 października, a jego rywalem była rewelacja tego sezonu Serie A – Sassuolo. Jeśli chodzi o Zielińskiego, był to dla niego bardzo dobry mecz. Często brał się za rozgrywanie akcji, prowadząc ofensywną grę swojej drużyny. Do tego sam także próbował kilkakrotnie pokonać bramkarza Sassuolo. Sztuka ta nie udała mu się, ale zanotował asystę przy zwycięskim golu Maccarone w 88. minucie. Niestety chwilę później „Zielu” wyleciał z boiska za drugą żółtą kartkę, dlatego też pomocnik Empoli nie mógł wystąpić we wczorajszym meczu z Romą. Z pojedynku dwóch polskich bramkarzy, Szczęsnego i Skorupskiego, obronną ręką wyszedł ten pierwszy. Jego Roma wygrała 3:1
W tym sezonie Zieliński wystąpił w sześciu spotkaniach Serie A. Każde z nich rozpoczął w pierwszym składzie, a aż cztery z nich rozegrał w pełnym wymiarze czasowym. Oglądając mecze Empoli, nie można mieć wątpliwości, że zmiana pozycji bardzo Zielińskiemu posłużyła. Ma on teraz więcej miejsca na pokazanie swoich nieprzeciętnych umiejętności. Jest jednym z najlepszych graczy swojej drużyny w tym sezonie. Przede wszystkim „Zielu” nie boi się już brać na siebie ciężaru gry. Pod okiem trenera Giampaolo zdecydowanie dojrzał, a to może mieć bardzo pozytywne skutki, biorąc pod uwagę przyszłoroczne mistrzostwa Europy. Jeśli do końca sezonu Zieliński utrzyma dobrą dyspozycję, możemy być pewni, że przyniesie on wiele pociechy polskim kibicom w czerwcu i lipcu. Moim zdaniem „Zielu” zasłużył, by wystąpić już w spotkaniu przeciwko Irlandii w miejsce Karola Linettego. Najbliższą okazję na udowodnienie swojej wartości trenerowi Nawałce pomocnik Empoli będzie miał za miesiąc w starciach z Islandią i Czechami. Nie wiem jak wy, ale ja będę trzymał za Zielińskiego kciuki. Swoją determinacją w dążeniu do celu zasłużył na szansę od Nawałki i na naszą sympatię.