We wczorajszym hicie kolejki Lech Poznań zremisował w meczu wyjazdowym z Wisłą Kraków 0:0. Tuż po ostatnim gwizdku sędziego Krzysztof Kotorowski, Rafał Murawski i Marcin Kikut postanowili podsumować pełne 90 minut tego spotkania.
Zdecydowanym bohaterem wczorajszego pojedynku był bramkarz poznańskiego Lecha, Krzysztof Kotorowski. To głównie dzięki jego interwencjom drużyna przyjezdnych zdołała utrzymać remis i po czerwonej kartce dla Mateusza Możdżenia nie straciła bramki.
– Na pewno chcieliśmy dziś wygrać, bo wiadomo, jak przedstawia się nasza sytuacja w tabeli. Gdybyśmy wygrali, byłoby to bardzo ważne zwycięstwo. Stało się inaczej, ale jednak, grając w dziesiątkę, i tak możemy uznać, że ten jeden punkt wywalczyliśmy. Myślę, że każdy z nas wywiązał się dziś z tego, co miał nakreślone przed meczem. Przyjechaliśmy do Krakowa dać z siebie tyle, ile możemy i sądzę, że mimo remisu możemy być zadowoleni – przyznał Krzysztof Kotorowski.
„Kolejorz” od pierwszych minut spotkania zdecydowanie przeważał na boisku rywala, tworząc wiele niebezpiecznych akcji podbramkowych. Kilkakrotnie w bardzo dobrej sytuacji znalazł się Mateusz Możdżeń, jednak młody pomocnik Lecha nie potrafił wykorzystać żadnej z nich, co w rezultacie dało bezbramkowy remis.
– Już na początku meczu mieliśmy swoją sytuację, później kolejne i którąś z nich po prostu powinniśmy wykorzystać. Mimo to myślę, że ten dzisiejszy remis to – biorąc pod uwagę okoliczności tego meczu – wynik dobry. Czerwona kartka dla Mateusza mocno pokrzyżowała nam plany taktyczne. W drugiej odsłonie chcieliśmy grać tak jak w pierwszej, bo taka gra przynosiła efekty w postaci sytuacji strzeleckich. Wobec tego, że graliśmy w osłabieniu, musieliśmy się cofnąć. Po tym meczu widzę, że mam jeszcze pewne zaległości, które muszę nadrobić. Myślę jednak, że to spotkanie wybiegałem, choć gra z pewnością mogła być lepsza – dodał Rafał Murawski.
W bardzo dogodnej sytuacji znalazł się również Marcin Kikut. Zastępujący we wczorajszym pojedynku Grzegorza Wojtkowiaka defensor nie wycelował jednak w światło bramki. Mimo gry w dziesięciu poznaniacy do końca próbowali jeszcze zdobyć bramkę i zakończyć pojedynek z trzema punktami na koncie.
– W sytuacji, którą miałem, zabrakło mi i trochę precyzji, i trochę szczęścia. Kiedy jednak ma się taką okazję, to za wiele się nie kalkuluje, tylko zamyka oczy i strzela. Tak zrobiłem, ale nie trafiłem w światło bramki. Mimo gry w osłabieniu do końca chcieliśmy walczyć o zwycięstwo. Mieliśmy swoje szanse, czy to po kontrach, czy po rzutach rożnych. Grając w dziesięciu, musieliśmy jednak też pamiętać, żeby utrzymać to zero z tyłu, bo w tych okolicznościach to było kluczowe. Kiedy nie możesz meczu wygrać, musisz go chociaż zremisować. Dopisujemy jedno oczko i możemy być z tego umiarkowanie zadowoleni – zakończył Marcin Kikut.