Piłkarze, którzy karcili swoje dawne kluby


5 stycznia 2015 Piłkarze, którzy karcili swoje dawne kluby

Strzelenie gola byłemu klubowi może budzić mieszane uczucia u strzelca. Z jednej strony trzeba się cieszyć, bo powiększa się dorobek strzelecki swój i drużyny. Z drugiej, robi się to często kosztem klubu, który zawodnika wypromował i dał mu możliwość rozwoju. Przedstawiamy kilka takich przypadków.


Udostępnij na Udostępnij na

Frank Lampard

Gole byłym drużynom strzelał kilkukrotnie. W barwach Chelsea parę razy trafił do siatki swojego pierwszego klubu, West Ham. Nawet swoją 200. bramkę dla „The Blues” strzelił w derbach Londynu w meczu z „Młotami”. Po poprzednim sezonie opuścił ekipę Jose Mourinho, choć sam chciał zostać. Było to nieco dziwne, gdyż Frank pojawiał się na boisku dosyć często i był ważną postacią w drużynie. Podpisał kontrakt z nowo powstałym klubem New York City, który od przyszłego sezonu będzie występować w MLS. Obecnie jest wypożyczony do Manchesteru City i do siatki trafił już w debiucie w ligowym spotkaniu z… Chelsea. Gola jednak nie celebrował, w pomeczowych wywiadach zaś nadal dawał odczuć, że sercem jest ze swoją byłą drużyną.

https://www.youtube.com/watch?v=mpsiPClpdzg

 

Ronaldo

Mamy na myśli tu jednak poprzedniego Ronaldo, tego nieco otyłego, zwanego zaś w swoich najlepszych czasach „El Fenomeno”. W sezonie 1996/1997 był piłkarzem Barcelony i w samej lidze w 37. spotkaniach trafił do siatki aż 34 razy! W kolejnym sezonie grał już w Interze, w 2002 roku wrócił zaś do Hiszpanii. Kolejnym klubem nie była zaś drużyna z Katalonii, a jej największy rywal  Real Madryt. Transfer do „Królewskich” wzbudzał wiele kontrowersji wśród kibiców, którzy pamiętali, jak jeszcze niedawno Ronaldo szalał na Camp Nou. Gola przeciwko byłej drużynie strzelił już w pierwszym sezonie, kiedy to Real na wyjeździe zremisował z „Barcą” 1:1.

 

Ireneusz Jeleń

Polskiego akcentu nie mogło w zestawieniu zabraknąć, o Jeleniu wspominamy zaś z następującego powodu gol strzelony w barwach Lille drużynie Auxerre był jego jedyną bramką dla LOSC. Jeleń był gwiazdą we Francji, miał bardzo dobrą markę, po odejściu z Auxerre nie mógł jednak znaleźć sobie klubu  po części z powodu wysokich wymagań finansowych. Ostatecznie trafił do drużyny Obraniaka, grywał jednak końcówki, do siatki trafił tylko raz i to w spotkaniu z byłym klubem. Obecnie jest już zawodnikiem emerytowanym, o czym niedawno pisaliśmy tutaj.

Ireneusz Jeleń
Ireneusz Jeleń (fot. Losc.fr)

 

Cristiano Ronaldo

W Manchesterze nadal go kochają, Fergusona traktował jak ojca, bo dzięki niemu udało mu się znaleźć na szczycie. W 1/8 finału Ligi Mistrzów sezonu 2012/2013 grał na Old Trafford, ale jako piłkarz Realu. W pierwszym meczu padł remis 1:1, w rewanżu to CR7 wprowadził „Królewskich” do ćwierćfinałów. Z bramki się jednak nie cieszył, uniósł ręce do góry, jakby żałując strzelonego gola. Jeszcze niedawno mówiło się, że Portugalczyk wróci do „Czerwonych Diabłów”, sam piłkarz chciałby tam zakończyć karierę, póki co jednak Real nie zamierza pozbywać się swojego najlepszego zawodnika.

https://www.youtube.com/watch?v=UU943DftFqM

 

Carlos Tevez

W Manchesterze United nigdy mnie jakoś nie oczarowywał swoją grą. Goli dużo nie strzelał, jakąś fantastyczną techniką też nie dysponował. Nic dziwnego, że po dwóch sezonach odszedł do lokalnego rywala  „The Citiziens”. Bramki swojej byłej drużynie wpakował 19 i 27 stycznia w Pucharze Anglii. W pierwszym spotkaniu dzięki niemu „Obywatele” wygrali 2:1, w rewanżu jednak mimo strzelonego gola, nie udało mu się wybronić wyniku i „Czerwone Diabły” wygrały 3:1, przechodząc do następnej fazy.

 

Robin van Persie

Po transferze do „Czerwonych Diabłów” kibice Arsenalu go znienawidzili. Sam mówił, że chce wreszcie zacząć odnosić sukcesy, przez osiem lat w ekipie „Kanonierów” zdołał wygrać zaś tylko Puchar Anglii i Tarczę Wspólnoty. Już w swoim pierwszym sezonie z drużyną prowadzoną wówczas przez Fergusona wywalczył mistrzostwo Anglii i pokazał, że jego decyzja o odejściu była prawidłowa. Już w swoim pierwszym spotkaniu przeciwko „The Gunners”, 3 listopada 2012 roku, trafił do siatki byłego klubu. W 3. minucie wykorzystał błąd Vermaelena i mocnym strzałem pokonał bramkarza. Po bramce się nie cieszył, obecnie jednak niczym dziwnym nie jest, jeśli trafia do siatki Arsenalu, po golu zaś raduje się jak małe dziecko.

 

Robert Lewandowski

„Nie dość, że odchodzi do Bayernu, to jeszcze za darmo!”  mówili kibice Borussii, gdy dowiedzieli się, że ich ukochany „Lewandgooolski” odejdzie po sezonie 2013/2014 do Monachium. Początkowo nawet zarzucali mu, że nie koncentruje się już na grze dla BVB i umysłem jest już w drużynie Guardioli. Reprezentant Polski podszedł jednak do swojej pracy bardzo fachowo i pokazał kibicom, że nie mają racji, zdobywając tytuł króla strzelców z dwudziestoma trafieniami na koncie. Niedawno zaś strzelił bramkę swojej byłej drużynie, zatrzymując ją w strefie spadkowej. Tym samym stał się zawodnikiem, który trafiał do siatek wszystkich drużyn Bundesligi.

 

Mario Goetze

Skoro jesteśmy już przy Bayernie, wspomnieć warto o Mario Goetze. „Niemiecki Messi” ukształtował się w BVB, doskonale rozumiał się tam z Lewandowskim, który wolał trzymać z tym cudownym dzieciakiem zamiast z rodakami  Kubą Błaszczykowskim i Łukaszem Piszczkiem. Po sezonie 2012/2013 odszedł do Monachium za kwotę 37 milionów euro. Przez kibiców nazywany zdrajcą, nawet prezes Borussii mówił o rozczarowaniu. W hicie 13. kolejki rozgrywek 2013/2014 mówiło się, że mistrzostwo Niemiec jest już przesądzone, bo Bayern pokonał Borussię 3:0. Strzelanie zaczął zaś nikt inny tylko Goetze.

 

Andrea Pirlo

Choć jego pierwszym klubem była Brescia, to dopiero w Milanie oszołomił świat swoimi umiejętnościami. To tam zaczął straszyć z rzutów wolnych i rozgrywać piłkę tak, jak na rozgrywającego reprezentacji Włoch przystało. Nie przedłużył jednak wygasającego po sezonie 2010/2011 kontraktu z ekipą „Rossonerich” i odszedł do Juventusu. Trafił też do siatki przeciwko drużynie z Mediolanu 6 października 2013. Strzelił pięknie z rzutu wolnego i tradycyjnie zachował po golu kamienną twarz.

https://www.youtube.com/watch?v=nXwHLLvQAkI

 

 

Luis Figo

24 lipca 2000 roku Figo został zaprezentowany jako nowy piłkarz Realu. Do „Królewskich” trafił za rekordową wówczas sumę 56 milionów dolarów z Barcelony, w której był kapitanem zespołu. W swoim pierwszym El Clasico w barwach „Królewskich” Figo obrzucany był butelkami przez kibiców drużyny z Katalonii. Na swoją pierwszą bramkę przeciwko byłemu klubowi czekać musiał rok, czyli do 4 listopada 2001. Wtedy to w 90. minucie po podaniu Claude Makelele huknął z prawej nogi i pokonał stojącego w bramce Bonano.

https://www.youtube.com/watch?v=kPVNolBVpn4

 

 

Komentarze
Marek (gość) - 10 lat temu

Chyba CR7 a nie CR9

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze