Zwykle wybór najlepszego zawodnika kolejki w Bundeslidze wymaga dogłębnych dyskusji i licznych walk na argumenty. Tym razem było jednak inaczej. Miano bohatera 9. serii spotkań Adam Szalai zapewnił sobie, niemalże w pojedynkę wygrywając mecz z Hoffenheim.
Zapewne dla wielu kibiców nazwisko węgierskiego napastnika brzmi zupełnie obco. Mierzący 193 centymetry wzrostu zawodnik w wieku 24 lat nie dokonał bowiem w światowym futbolu niczego wielkiego, a od dwóch lat jako zawodnik 1. FSV Mainz nie może się wybić ponad ligową przeciętność. Jednak w bieżącym sezonie Szalai stał się dla klubu z Moguncji najważniejszym ogniwem, dzięki któremu podopieczni Thomasa Tuchela zajmują obecnie szóste miejsce w tabeli.
Adam Szalai urodził się 9 grudnia 1987 roku w Budapeszcie, a swą karierę piłkarską rozpoczął w wieku siedmiu lat w stołecznym Honvedzie. Po dziewięciu latach spędzonych w klubie z Bozsik Stadion węgierski napastnik przeniósł się do Ujpestu, w którym jego kariera nabrała tempa, i już po sezonie trafił do Niemiec. Jego pierwszym zagranicznym zespołem był VfB Stuttgart, z którym w sezonie 2004/2005 zdobył tytuł mistrza Niemiec do lat 19. Szalai nie dostał jednak szansy występu w pierwszej drużynie, a swój debiut w ekipie rezerw grającej na czwartym stopniu rozgrywkowym zaliczył w sezonie 2006/2007.
O młodym Węgrze głośniej zrobiło się w sierpniu 2007 roku, kiedy to pół miliona euro wyłożył za niego Real Madryt Castilla, będący niejednokrotnie dla utalentowanych graczy przepustką do kariery w jego wielkim, starszym odpowiedniku z Santiago Bernabeu. W przypadku naszego bohatera tak się jednak nie stało. Choć w drużynie rezerw był wyróżniającą się postacią, a wiosną 2009 roku został nawet zgłoszony do kadry „Królewskich” na mecze Ligi Mistrzów, Szalai nie może się pochwalić choćby minutą spędzoną na boisku w barwach dorosłego zespołu Realu. Po nieudanym podboju Hiszpanii w styczniu 2010 roku „Los Blancos” zdecydowali się wypożyczyć 22-letniego wówczas Węgra do Mainz, w którym zagrzał on miejsce na dłużej. Jednak powodem dłuższego pobytu Szalaia w Moguncji oprócz umiejętności piłkarskich była również kontuzja kolana, która w styczniu 2011 roku wykluczyła go z gry na ponad rok, stopując rozwijającą się karierę napastnika.
Na prawdziwą eksplozję talentu węgierskiego snajpera kibice przy Coface-Arena musieli poczekać aż do sezonu 2012/2013. Nikt w klubie nie ma jednak wątpliwości, że było warto, w obecnym sezonie Mainz spisuje się bowiem znakomicie i po dziewięciu kolejkach plasuje się w tabeli Bundesligi na szóstej lokacie. Ogromna w tym zasługa Szalaia, który zdobył w obecnej kampanii już siedem bramek i w głównej mierze stanowi o ofensywnej sile „Die Nullfünfer”.
O umiejętnościach najskuteczniejszego w tym sezonie snajpera Mainz w ubiegłą sobotę bardzo boleśnie przekonała się drużyna 1899 Hoffenheim. 25-latek rozprawił się bowiem w pojedynkę z popularnymi „Wieśniakami”, zdobywając swojego pierwszego hat tricka w seniorskiej karierze. Strzelanie na Coface-Arena rozpoczęło się w 21. minucie, kiedy po dośrodkowaniu znanego doskonale polskim kibicom byłego zawodnika Wisły Kraków – Juniora Diaza – Węgier głową skierował piłkę do strzeżonej przez Tima Wiesego bramki przyjezdnych. Tuż po przerwie Szalai wykorzystał rozkojarzenie obrony Hoffenheim i płaskim uderzeniem podwyższył rezultat, w 64. minucie zaś strzałem głową ustalił wynik meczu na 3:0. Jego fantastyczny występ doceniły oczywiście niemieckie i zagraniczne media, niemalże w każdym przypadku wybierając Węgra do jedenastki kolejki, a często mianując go najlepszym zawodnikiem 9. serii spotkań.
Początek sezonu 2012/2013 wskazuje, że Adam Szalai to materiał na wyróżniającego się zawodnika i czołowego strzelca Bundesligi. Jeśli tylko Węgier utrzyma wysoką formę do końca rozgrywek, śmiało może się bić o miano króla strzelców ligi niemieckiej. Co prawda w przypadku 24-letniego napastnika na robienie kariery na skalę międzynarodową jest już chyba za późno, jednak nic nie stoi na przeszkodzie, aby w krótkim czasie stał się absolutną gwiazdą FSV Mainz i w barwach tej drużyny walczył o punkty również w europejskich pucharach.
Kolejny wychowanek Realu który robi karierę poza
Madrytem.
Jedna taka nagroda to może nie kariera... Ale
zobaczymy moim zdaniem dobry gracz ,ale za słaby na
Real !