Piłka nożna ogłupia. Nie wiadomo, dlaczego zwyczajowo inteligentni ludzie, obrotni, sprytni w obliczu okrągłego przedmiotu tracą wszystkie te cechy. Bynajmniej nie mówię o kibicach, których ponoszą emocje związane z grą, ale o wszelakich działaczach, prezesach i co najbardziej dziwne – właścicielach. Dziś będzie o pierwszym, pewnym „nie-mistrzu” Polski – Legii Warszawa.
Jako polskiego kibica nagłe zaćmienie warszawskich decydentów boli mnie szczególnie mocno. Klub, który zbudował bardzo solidne podstawy, wypracował świetną akademię, rozpoczął produkcję znakomitych piłkarzy, a nawet zdążył już na nich nieźle zarobić, do tego na kilku znakomitych umowach sponsorskich, jak choćby sprzedaż nazwy stadionu – został skazany na przeciętność. No, ewentualnie jeszcze na miernactwo czy dyletanctwo.
Rozumiem, że Macieja Skorżę należało zwolnić – nie rozumiem, po co motywowano go kontraktem przed rozstrzygnięciem losów tytułu. Skoro jednak już się kogoś zwalnia, to logika nakazywałaby zatrudnienie kogoś lepszego, niestety los logiki w polskiej piłce jest niezwykle brutalny – notorycznie się ją morduje. Nie dociera do mnie fakt, że ktoś z głównych decydentów warszawskiego zespołu może być tak krótkowzroczny, by wpaść na pomysł zatrudnienia Jana Urbana. Po prostu do mnie nie dociera to, że ktoś, kto zostaje zwolniony z Legii (czyli wtedy w dużej mierze ci sami ludzie doszli do wniosku, że jest to trener słaby), a następnie notuje króciutki okres w marnej Polonii Bytom i kompletnie się kompromituje w Zagłębiu Lubin, nagle wraca do łask.
Wygląda to absurdalnie, najpierw – won, jesteś za słaby, następnie seria porażek – witaj z powrotem, na pewno odniesiesz sukces! Uświadamiając pana Zygę czy pana Waltera – w Legii Warszawa nie gra Cristiano Ronaldo, na Pepsi Arenie nie występuje Leo Messi i ta drużyna to nie jest samograj. Tutaj potrzeba jeszcze dodatkowego bodźca – dobrego trenera. Jeśli już ktoś postawił alternatywę dla Skorży w postaci Urbana, to zdecydowanie pozostawiłbym na stanowisku tego pierwszego. Nie dość, że w tym momencie nie śmiałby podskoczyć działaczom w jakiejkolwiek sprawie, to ponadto moim zdaniem zagwarantowałby co najmniej takie same wyniki jak Urban (czytaj: marne).
Nie rozumiem, dlaczego ludzie, którzy są inteligentni (bo gdyby nie byli, to nie dorobiliby się takich pieniędzy), nie potrafią przełożyć biznesowych zasad na piłkę. Po co mozolnie coś tworzą, by jednym kretyńskim ruchem wszystko zniweczyć? Nie dotyczy to oczywiście jedynie Legii, bo i Cupiał odsunął Valckxa, Wojciechowski niszczył Polonię czy Rutkowski nie potrafił wykorzystać momentu przebywania na szczycie.
Pierwszy „nie-mistrz” jest znany, jeśli będzie inaczej, to obiecuję wydrukować ten tekst i zjeść go ze smakiem (odwołuję zakład, jeśli nowy trener w ciągu paru meczów znów stanie się starym). Na pohybel dyletantom!