W czerwcu 2011 nowym właścicielem Paris Saint-Germain został fundusz Qatar Sports Investments. Niedługo po tym prezes Nasser Al-Khelaifi przedstawił plany mające zwiększyć znaczenie PSG we Francji i za granicą. Ambicje katarskich właścicieli były bowiem dużo większe niż ligowa dominacja.
Przejęcie klubu z Paryża było połączone z ogromnym zastrzykiem gotówki, który miał zagwarantować natychmiastowe pozyskiwanie piłkarzy światowego formatu. Już pierwsze okienko transferowe pokazało, że klub nie zamierza oszczędzać. Wydane ponad 100 milionów euro oraz sprowadzeni za te pieniądze zawodnicy mieli odmienić oblicze drużyny, która kilku poprzednich sezonów nie mogła uznać za udane. Na finiszu rozgrywek lepsze od PSG okazało się jednak Montpellier, które wyprzedziło nowo tworzoną potęgę o trzy punkty. Javier Pastore, Kevin Gameiro czy Jeremy Menez nie spełnili pokładanych w nich nadziei, więc katarscy inwestorzy postanowili ponownie aktywnie działać na rynku transferowym.
Krajowe podwórko
Przed początkiem sezonu 2012/2013 do drużyny dołączyli Zlatan Ibrahimović, Ezequiel Lavezzi, Marko Veratti oraz Thiago Silva. Na ”dokładkę” w styczniu zawodnikiem PSG stał się również zmierzający ku końcowi kariery David Beckham. Tym razem na zespół z Paryża nie było mocnych. Dwanaście punktów przewagi nad drugim w tabeli Olympique Marsylia mówiło samo za siebie. Wydawało się, że okres dominacji drużyny ze stolicy Francji rozpocznie się na dobre.
Przeprowadzone przed sezonem 2013/2014 transfery zdawały się to tylko potwierdzać. Linię defensywną wzmocnił sprowadzony z AS Roma Marquinhos, a nowym partnerem Ibrahimovicia w ataku został Edinson Cavani. Tak jak można się było tego spodziewać, paryżanie całkowicie zdominowali ligowe rozgrywki, wygrywając mistrzostwo w dwóch kolejnych sezonach. Nie było na nich mocnych również w krajowych pucharach. Wygrany cztery razy z rzędu Puchar Francji (2015–2018) oraz pięć razy z rzędu Puchar Ligi (2014–2018) doskonale pokazują wyższość Paris Saint-Germain nad resztą francuskich drużyn.
Sezon 2016/2017
Kiedy wydawało się, że długo nikt nie będzie w stanie zdetronizować PSG, na horyzoncie pojawiło się AS Monaco. Ciekawą i budowaną od kilku sezonów drużynę uzupełnił sprowadzony latem Kamil Glik. Piłkarze z księstwa grali pięknie dla oka, a ich mecze oglądało się z prawdziwą przyjemnością. Zespół był świetnie zorganizowany, a w każdej formacji można było znaleźć gracza światowego formatu.
Chorwacki bramkarz Daniel Subasić do spółki z Glikiem, Jemersonem czy Fabinho byli odpowiedzialni za grę defensywę. Środkiem boiska rządzili Joao Moutinho i Tiemoue Bakayoko, a na skrzydłach swoje nieprzeciętne umiejętności prezentowali Bernardo Silva czy Thomas Lemar. Akcje całej drużyny w większości przypadków skutecznie kończył Radamel Falcao, a u jego boku na oczach kibiców rodziła się przyszła gwiazda światowej piłki – Kylian Mbappe.
Wymienieni piłkarze, plus wielu niewymienionych w tym tekście, tworzyli praktycznie co tydzień niezapomniane widowiska. W 2017 roku wygrali 17 z 19 ligowych spotkań i rozgrywki ligowe zakończyli ostatecznie na pierwszym miejscu, mając na finiszu rozgrywek aż osiem punktów przewagi nad drugim w tabeli PSG. Oba zespoły zamieniły się jednak rolami w finałach krajowych pucharów, gdzie gracze z Paryża dwukrotnie nie dali szans rywalom, pewnie wygrywając mniej prestiżowe dla wielu trofea.
Wyprzedaż w Monaco
Świetny sezon drużyny z księstwa nie umknął uwadze największych europejskich klubów. Ba, pierwsze w kolejce po wyróżniających się zawodników mistrza Francji ustawiło się samo PSG. Ich cel był jasny – jak najszybciej wrócić na ligowy szczyt. Władze Monaco nie mogły wiele zdziałać wobec wysokich ofert i chęci zmiany otoczenia przez samych piłkarzy. Drużynę ostatecznie opuściło więc kilka ważnych postaci.
Bernardo Silva i Benjamin Mendy przenieśli się do Manchesteru City, a Tiemoue Bakayoko zasilił szeregi Chelsea. Najważniejszy transfer odbył się jednak między dwoma najlepszymi francuskimi zespołami. Kylian Mbappe zdecydował się zamienić Monako na Paryż, co miało przywrócić zachwiany na jeden sezon porządek. Katarczycy nie poprzestali jedynie na sprowadzeniu młodego Francuza. Na początku sierpnia 2017 roku klub ogłosił transfer Neymara, który za 222 miliony euro przeprowadził się z Hiszpanii do Francji.
Zgodnie z oczekiwaniami paryżanie wrócili na szczyt w sezonie 2017/2018. Dwucyfrowa przewaga punktowa nad drugim w tabeli Monaco ponownie pokazała siłę i bezkonkurencyjność piłkarzy ze stolicy Francji. W trwających jeszcze obecnie rozgrywkach również nie mieli sobie równych, zapewniając sobie mistrzowski tytuł już na pięć kolejek przed końcem. Wydaje się, że wspierany przez Qatar Sports Investments klub zdominuje Ligue 1 na długie lata. Nieprędko pewnie znajdzie się znów drużyna, która będzie w stanie przerwać ich panowanie.
W europejskich pucharach nie tak kolorowo
Celem i ambicją katarskich właścicieli PSG od zawsze było wprowadzenie paryżan do europejskiej elity. Aby do niej dołączyć, trzeba jednak osiągnąć coś więcej niż tylko seryjnie wygrywać wszystko we własnym kraju. Wygrana w Lidze Mistrzów byłaby z pewnością wyraźnym sygnałem dla innych klubów, że na rynku pojawił się nowy poważny gracz.
Oprócz drużyny ze stolicy Francji w fazie grupowej Champions League czy Ligi Europy występuje co roku kilku innych przedstawicieli Ligue 1. Jednak o wielkich sukcesach na arenie międzynarodowej trudno mówić. Za największy w ostatnich latach należy z pewnością uznać ubiegłoroczny występ Olympique Marsylia. Podopieczni trenera Rudiego Garcii wyszli z grupy Ligi Europy, aby w kolejnych rundach eliminować następnych przeciwników. Swoją przygodę zakończyli w finale, gdzie musieli uznać wyższość Atletico Madryt.
W Lidze Mistrzów najgłośniej w ostatnich latach jest oczywiście o Paris Saint-Germain. Władze klubu ze stolicy Francji z wyników swojego zespołu nie mogą być jednak w pełni zadowolone. Od lipca 2011 roku wydano ponad miliard euro na zawodników, a w tym czasie PSG nigdy nie awansowało do półfinału. Z jednej strony piłkarze i sympatycy mistrza Francji mogą mówić o sporym pechu. Na ich drodze trzykrotnie stawała już FC Barcelona, raz Real Madryt, Manchester City i Chelsea. Nie byli to więc łatwi do pokonania przeciwnicy, ale z drugiej strony chcąc walczyć o najważniejsze trofea, trzeba mierzyć się z najlepszymi.
Prawdziwym rozczarowaniem była jednak tegoroczna rywalizacja z Manchesterem United. Oba zespoły spotkały się w 1/16 finału, a dla wielu murowanym faworytem do awansu byli piłkarze PSG. W tym przekonaniu utwierdzić wszystkich miał pierwszy mecz, kiedy to na Old Trafford paryżanie dość łatwo wygrali 2:0. W to, co wydarzyło się na Parc des Princes, nie do końca mogli uwierzyć kibice ”Czerwonych Diabłów”, nie wspominając o sympatykach PSG. Drużyna z Anglii pokonała gospodarzy 3:1, strzelając decydującego gola już w doliczonym czasie gry. Kolejny raz ambitne plany katarskich inwestorów musiały zostać odłożone na następny sezon.
Pieniądze to nie wszystko
Na tym etapie projektu ”Paris Saint-Germain” wydaje się, że jeszcze większy budżet transferowy i jeszcze głośniejsze nazwiska sprowadzanych piłkarzy niekoniecznie muszą dać sukces na arenie międzynarodowej. Oczywiście nie oznacza to, że ci przestaną się w Paryżu pojawiać. Piłka nożna to dzisiaj poważny biznes, w którym część sportowa to tylko jeden element.
Zainwestowane w zawodników pieniądze muszą się też zwracać. Kibice muszą chcieć przychodzić na stadion, by oglądać swoich ulubieńców, a koszulki i inne gadżety muszą znikać z klubowych sklepików. Miliony katarskich inwestorów sukcesów gwarantować nie mogą, ale drogę do ich osiągnięcia potrafią z pewnością ułatwić.