Cudowne dziecko ukształtowane piłkarsko w Bayerze Leverkusen. Talent czystej wody. Teraźniejszość i przyszłość reprezentacji Niemiec. Kai Havertz, bo o nim mowa, wreszcie wskoczył na poziom, do którego przyzwyczaił za czasów gry w Bundeslidze. Havertz jest promyczkiem nadziei w trudnych czasach dla sympatyków Chelsea.
Sankcje nałożone na rosyjskich oligarchów uderzyły rykoszetem w Chelsea. Właścicielem klubu od lat jest Roman Abramowicz, który najprawdopodobniej będzie zmuszony do sprzedaży klubu. Aktywa klubu zostały zamrożone, klub nie może nawet prowadzić sprzedaży biletów. Ze sponsorowania Chelsea wycofują się kolejni sponsorzy. Idąc dalej, „The Blues” nie będą mogli wypłacać wynagrodzenia zawodnikom, co może skutkować ujemnymi punktami w tabeli Premier League. Na boisku sytuacja wygląda o wiele przyjemniej niż w gabinetach.
Trener prosto z nieba
Thomas Tuchel dał się poznać jako bardzo dobry trener podczas pracy w Bundeslidze. Prowadząc Mainz oraz Borussię Dortmund, wyrobił sobie markę w Europie. Siła nazwiska oraz niepodważalne umiejętności niemieckiego szkoleniowca skłoniły władze PSG do podpisania z nim kontraktu. W Paryżu spędził dwa i pół roku, po czym został zwolniony. Nieoficjalne informacje mówią, że władzom nie podobała się krytyka szkoleniowca w stosunku do polityki rekrutacyjnej klubu. Wielu doszukiwało się konfliktów w szatni PSG, chociażby z Kylianem Mbappe.
Na bezrobociu nie wytrzymał zbyt długo. Renomowany szkoleniowiec, jakim przez lata stał się Thomas Tuchel, szybko otrzymał ofertę poprowadzenia Chelsea. Na stanowisku szkoleniowca zastąpił legendę klubu, Franka Lamparda. Anglik wprowadził na stałe do wyjściowej jedenastki kilku młodych zawodników, z których jego następca teraz korzysta.
O jego pierwszym etapie na murawie Stamford Bridge wspominaliśmy w rankingu najlepszych trenerów ubiegłego roku. Pisaliśmy tak: – Trafił do drużyny w kryzysie i z miejsca poprawił ich grę. Szczególnie w defensywie. Dobra organizacja gry sprawiła, że „The Blues” zdołali obronić w lidze miejsce gwarantujące grę w Lidze Mistrzów w kolejnym sezonie. Sezon skończyli zaledwie punkt nad piątym Leicester City, których wyższość Tuchel musiał uznać w finale FA Cup.
Na wypadek gdyby nie udało się awansować do Ligi Mistrzów za pomocą Premier League, Thomas Tuchel postanowił wygrać te rozgrywki. Brzmi to komicznie, ale tak właśnie było. Drużyna Chelsea pod wodzą niemieckiego szkoleniowca w drodze po uszate trofeum straciła tylko dwie bramki. Przeciwko Realowi Madryt i FC Porto. W finale tych rozgrywek Thomas Tuchel doskonale przeczytał pomysł na grę Pepa Guardioli i mógł wznieść puchar.
Porządek musi być
Thomas Tuchel uporządkował drużynę i wzniósł na wyższy poziom poszczególne jednostki. Jednym z beneficjentów przybycia byłego szkoleniowca PSG do Londynu jest zdecydowanie jego rodak – Kai Havertz. Ofensywny pomocnik, mogący również pełnić funkcję napastnika, szybko zaczął ujawniać oznaki swojego talentu. A przecież początek w Chelsea miał przeciętny.
Signed. Sealed. Delivered.#HiKai 👋 pic.twitter.com/mJGX67SPrD
— Chelsea FC (@ChelseaFC) September 4, 2020
Kwota, jaką Chelsea zapłaciła za wówczas 20-letniego zawodnika, była rekordem, jeśli mowa o transferze niemieckiego piłkarza. Około 80 milionów euro, jakie za niego zapłacono, dawało mu niemalże abonament na grę. Z biegiem czasu nawet to nie uchroniło go przed ławką. Kai Havertz grał słabo i pojawiały się pierwsze głosy mówiące o tym, że Niemiec jest jakoby wpadką transferową.
U Thomasa Tuchela zawodnik odetchnął. Nowy trener zdecydował się od początku postawić na formację z trójką z tyłu. Kai Havertz znalazł swoje miejsce wyżej niż u Franka Lamparda. Grywał podobnie już w Bayerze Leverkusen, gdzie zdarzało mu się pełnić rolę podwieszonego napastnika, ale dla wielu fanów była to nowość. Warunki fizyczne oraz nienaganna technika sprawiły, że Havertz pokazał namiastkę tego, co pamiętaliśmy z Bundesligi. Lepsze występy zaakcentował bramką w finale Ligi Mistrzów.
Punkt zwrotny w przygodzie z Chelsea
W nowym sezonie wrócił na swoją, wydawałoby się, naturalną pozycję ofensywnego pomocnika i powiedzmy sobie szczerze – szału nie robił. Dopiero posadzenie na ławce najdroższego letniego transferu Chelsea, czyli Romelu Lukaku, było punktem zwrotnym dla młodego Niemca. Ponownie zaczął grać wyżej i znów zaczął wchodzić na wyższy poziom, ale…
Ale gdy wydawało się, że wraca do najlepszej dyspozycji, otrzymał pozytywny test na koronawirusa. Niemniej jednak od momentu przejęcia pieczy nad zespołem przez Thomasa Tuchela Kai Havertz zdobył dla „The Blues” 14 bramek. Więcej niż jakikolwiek inny zawodnik w klubie. W samym roku 2022 w dziesięciu występach od pierwszej minuty zdobył siedem bramek, do których dorzucił dwie asysty.
https://twitter.com/LDNFootbalI/status/1503331169479364609
Kai Havertz – skryty zabójca
Dziwnie to brzmi, jeśli o mierzącym 190 centymetrów wzrostu zawodniku mówi się, że znika z pola widzenia. Kai Havertz nie jest klasycznym przykładem napastnika. W taktyce preferowanej przez trenera w zależności od spotkania występuje w różnych sektorach boiska. Zdarza się, że w trakcie meczu schodzi niżej do rozegrania lub ucieka do boku. Jest po prostu wszędzie, co obrazuje jego heatmapa z tego sezonu.
Coraz częściej wykorzystuje budowę swojego ciała, uwielbia tworzyć przeciążenia w półprzestrzeniach. To jego styl gry, jego cechy jako zawodnika. Jest w dobrej formie, jest pewny siebie. Thomas Tuchel
Kai Havertz swoim poruszaniem się po murawie potrafi uśpić zarówno kibiców, jak i rywala. Momentami ma się wrażenie, że Niemiec snuje się po boisku, by w odpowiednim momencie zniknąć z radarów obrońców i znaleźć się w dogodnej sytuacji. Tak było chociażby w spotkaniu z Newcastle, gdzie momentami irytował, by w ostatnich minutach urwać się obrońcom i dać drużynie zwycięstwo.
'Your number 29, Kai Havertz!' 😍 pic.twitter.com/fgsSIvwgHI
— Chelsea FC (@ChelseaFC) March 14, 2022
Bardzo dobrze układa się jego współpraca na murawie z Masonem Mountem. Panowie doskonale rozumieją się na boisku i często szukają okazji, by wymienić ze sobą podania. Współpraca tej dwójki przy wyśmienitej formie Niemca to coś, co może pocieszać kibiców Chelsea w tym trudnym dla ich klubu momencie.
W pierwszym spotkaniu z Lille drużyna Kaia Havertza wygrała 2:0, a sam zainteresowany był strzelcem jednej z bramek. W rewanżu sympatycy Chelsea liczą na powtórkę, bo awans do ćwierćfinału powinien być formalnością. Formalnością, która podniesie na duchu kibiców, którzy są mocno przejęci losem bliskiego ich sercom klubu po tym, jak zasłużenie został ukarany bolesnymi sankcjami.