Środowe starcie Legii Warszawa i Piasta Gliwice zamykało ćwierćfinałowe zmagania polskich drużyn. Mimo że było rozgrywane późnym wieczorem i temperatura mogła dać o sobie znać, to waga tego pojedynku, jaką był półfinał pucharu Polski, rozgrzała zgromadzonych. Spotkanie wyłoniło ostatnią – czwartą – ekipę, która zagra w następnej fazie rozgrywek. Do Arki Gdynia, Rakowa Częstochowa i Cracovii Kraków dołącza Piast Gliwice. Już niedługo będą oni połączeni w dwie pary, które zagrają ze sobą o finał.
Gospodarze i goście wystawili swoje najlepsze składy. Każdy z nich chciał pokonać rywala i awansować dalej. Mogło się to udać tylko jednej drużynie.
Kostorz na fali?
W ostatnim czasie kibicom Legii Warszawa o swoim istnieniu przypomniał Kacper Kostorz. 21-latek stwierdził, że jak już się pokazywać, to z przytupem, a co! W ligowym meczu z Górnikiem Zabrze pod koniec spotkania na tablicy widniał remis. Obie drużyny zdobyły po jednej bramce i wszystko wskazywało na to, że podzielą się punktami. Kostorz postanowił to wyjaśnić przed upływem czasu. Kilka minut przed końcem spotkania wykazał się zimną krwią i chłodną głową. Najpierw nawinął obrońcę w polu karnym, a potem pewnym strzałem umieścił piłkę w siatce. „Wojskowi” nie wypuścili cennych trzech punktów i w dobrych nastrojach wracali do Warszawy.
82' | Spokój, przełożenie i GOOOL! #GÓRLEG 1⃣:2⃣ pic.twitter.com/VekNWIT7uP
— Legia Warszawa (@LegiaWarszawa) February 27, 2021
Niewątpliwie Kacper Kostorz był bohaterem tego spotkania. Nie dość, że strzelił debiutanckiego gola w koszulce z literą L na piersi, to jeszcze tak ważnego. Lepiej sobie nie można tego wymarzyć. Przydarzyło się mu trochę radości po chwilach smutku, ponieważ niedawno stracił tatę. Dziś trener Michniewicz postawił na tego młodego zawodnika z przodu i liczył, że m.in. jego postawa pozwoli warszawiakom awansować do półfinału.
Szybkie prowadzenie
„Wojskowi” od razu ruszyli do ataku, jakby chcieli szybko ustawić mecz pod swoje dyktando. Chcieli zaznaczyć, że grają u siebie i na stadionie im. marszałka Piłsudskiego czują się znakomicie. Piast Gliwice ze swoją strzelbą z przodu też nie odpuszczał. I ta strzelba, czyli Jakub Świerczok, szybko, bo już w początkowych minutach meczu, pokonała z bliska Cezarego Misztę. To Piast znajdował się w lepszej sytuacji. Legionistom ten stan rzeczy nie odpowiadał i rzucili się do odrabiania strat. Próbował strzelać Luquinhas, dośrodkowywać Wszołek. Na chęciach się tylko kończyło. Warszawiacy kilka razy byli blisko pokonania Placha, ale golkiper nie skapitulował i dobrze bronił. Czasem pomogło mu obramowanie bramki.
Po stracie gola podopieczni Waldemara Fornalika oddali inicjatywę gospodarzom, którzy raz po raz gościli pod polem karnym Piasta. Przez pewien moment wydawało się, że bramka wisi w powietrzu. To, że nie padła, jest także zasługą dobrej gry bloku defensywnego gliwiczan. Unicestwiali ataki gospodarzy. Często faulowany (ale ostatnio to nie jest nowością) był Luquinhas, którego rywale dziś naprawdę nie oszczędzali. Na przerwę to Piast schodził w lepszych humorach.
W drugiej połowie musimy odwrócić losy spotkania! Mocno Legia! 🔥 #LEGPIA
Centrum Meczowe ➡️ https://t.co/KQ4Nj98bcS pic.twitter.com/SuboCR2mfp
— Legia Warszawa (@LegiaWarszawa) March 3, 2021
Cios za cios
Po przerwie Legia dalej naciskała. Większość czasu spędzała na połowie Piasta, ale bez efektów. Brakowało jakiegoś zaskoczenia czy więcej przekonania, że jest w stanie odwrócić losy meczu. Trener Michniewicz posłał do boju choćby Rafaela Lopesa. Uważał, że świeża krew da zespołowi impuls i jeszcze powalczy. Grę w środku pola starał się uporządkować wprowadzony Walerian Gvilia. Miał nosa szkoleniowiec Legii, ponieważ zmiennik Lopes, po dobrym dośrodkowaniu Filipa Mladenovicia, skierował głową piłkę do siatki. Legia wróciła do gry i nabrała wiatru w żagle! Blisko wyprowadzenia jej na prowadzenie był Gvilia. Tylko dobre zblokowanie strzału przez Czerwińskiego uchroniło Piasta od straty kolejnej bramki.
Z kolei trener Fornalik wprowadził na boisko byłego legionistę, Michała Żyrę, licząc, że będzie chciał coś udowodnić byłemu klubowi. Ogólnie w szeregach Piasta jest sporo piłkarzy z przeszłością w Legii, choćby Tomasz Jodłowiec. Na boisko wszedł także Tiago Alves i tym razem to szkoleniowiec Piasta trafił ze zmianą! Błąd popełnił Szabanow, Portugalczyk szybko ruszył na bramkę Miszty i bez problemu zdobył gola. Teraz to Piast był o trafienie lepszy! Niewiele brakowało, żeby „Wojskowi” szybko wyrównali, ponieważ fantastyczną paradą popisał się Plach, który obronił strzał Kapustki. Gole padały jak wyprowadzane ciosy, jeden za drugim.
Legia jeszcze próbowała wyrównać i doprowadzić do dogrywki. Były ku temu okazje, ale niestety nie udała jej się ta sztuka. Wynik już nie uległ zmianie. Piast Gliwice odniósł sukces przy Łazienkowskiej 3!
KONIEC!!! AWANS JEST NASZ!!! PIAST W PÓŁFINALE @PZPNPuchar | #LEGPIA 1-2 pic.twitter.com/tpsx1eU7vo
— Piast Gliwice (@PiastGliwiceSA) March 3, 2021
Piastowi pozostaje czekać na losowanie półfinałowych par. Pokonał Legię, teraz może trafić na Raków, Arkę lub Cracovię. Wydaje się, że najgorsze już za nim. Zrobił kolejny ważny krok w stronę trofeum. Teraz „Piastunki” będą wracać do Gliwic w dobrych humorach.