Pewne zwycięstwo Śląska


25 sierpnia 2013 Pewne zwycięstwo Śląska

Śląsk Wrocław w końcu wygrał w lidze. Po dobrym meczu pokonał Widzew Łódź 3:1. Gra gospodarzy mogła się naprawdę bardzo podobać. Sędzia nie pokazał w tym spotkaniu ani jednej żółtej kartki!


Udostępnij na Udostępnij na

Dalibor Stevanović otworzył wynik spotkania
Dalibor Stevanović otworzył wynik spotkania (fot. Mikołaj Olszewski / iGol.pl)

Oba zespoły ofensywnie weszły w mecz. Już w 1. minucie wynik powinien otworzyć Paixao. Po dobrym zagraniu ze skrzydła za długo przyjmował piłkę na piątym metrze i Mielcarz zdążył z interwencją. Potem podobną akcją popisali się widzewiacy, ale strzał Stępińskiego obronił Gikiewicz. W 11. minucie próbował ukłuć Visnakovs, jego strzał głową minął jednak słupek bramki gospodarzy. Akcje obu drużyn były rozgrywane w szybkim tempie, lecz brakowało dokładnych otwierających podań. Po jednym z niedokładnych zagrań błąd popełnił Gikiewicz, który wybijając futbolówkę z boku pola karnego, trafił w Nowaka. Gdyby do lecącej wzdłuż bramki piłki dopadł któryś gracz Widzewa, mielibyśmy kuriozalnego gola. Na tym etapie meczu więcej z gry mieli goście.

Eduards Visnakovs (czerwona koszulka) pozostaje liderem strzelców ekstraklasy
Eduards Visnakovs (czerwona koszulka) pozostaje liderem strzelców ekstraklasy (fot. Grzegorz Wypych, www.grzegorzwypych.pl)

Wynik otworzyli jednak piłkarze Śląska. W 23. minucie bramkę zdobył Delibor Stevanović. Z lewej strony dośrodkował Patejuk, a strzał Słoweńca po odbiciu się od obu słupków wtoczył się do bramki Mielcarza. Gol podłamał gości, którzy szybko otrzymali kolejny, nokautujący cios. W 29. minucie piękną klepką w powietrzu popisali się Stevanović i Sobota, ten drugi na pełnym biegu wpadł w pole karne i zagrał wzdłuż bramki, a Paixao pozostało tylko dostawić nogę. Już minutę później mogło być po meczu, jednak piękny lob Sebastiana Mili minął bramkę Widzewa o kilka centymetrów. Od momentu strzelenia bramki Śląsk grał jak natchniony, atakował groźnie i z polotem, polując na trzecie trafienie. Z kolei gościom dwie bramki stracone w kilka minut odebrały ochotę do ofensywnej gry. Ograniczając się do obrony, do końca pierwszej połowy nie stracili kolejnego gola.

Sebastian Mila zdobył bramkę po pięknej akcji swojego zespołu
Sebastian Mila zdobył bramkę po pięknej akcji swojego zespołu (fot. Grzegorz Rutkowski / iGol.pl)

Druga połowa zaczęła się dużo bardziej sennie od pierwszej. W 50. minucie ładne podanie ze środka pola dostał Paixao, ale po dobrym przyjęciu i zwodzie postanowił jeszcze chwilę poholować piłkę, przez co dał obrońcom czas na jej odebranie. Śląsk kontrolował grę, od czasu do czasu popisując się ładnym rozegraniem piłki. W 56. minucie akcję widzewiaków zmarnował Eduards Visnakovs. Jego brat, Aleksejs, wszedł na boisko już w pierwszej połowie, zaliczając debiut w czerwonej koszulce. W 60. minucie przepiękną akcją popisali się gospodarze. Trójkowe, katalońskie wręcz, rozegranie Paixao – Patejuk – Mila płaskim strzałem przy słupku wykończył kapitan zespołu Stanislava Levy’ego i było już 3:0. W dalszej części meczu Śląsk panował nad wydarzeniami na boisku, a Widzew od czasu do czasu starał się kontratakować.

Jedna z kontr zakończyła się bramką gości. W 76. minucie wrzutkę Aleksa Bruno z prawej strony ładnym strzałem głową wykończył Eduards Visnakovs. Był to już piąty gol Łotysza w tym sezonie. Już chwilę później mógł strzelić po raz kolejny, jednak będąc niepilnowany w polu karnym, trafił w rękę Gikiewicza. Więcej ostrzeżeń nie było – co więcej, tylko dobrej interwencji Phibela Widzew zawdzięcza niestracenie bramki po groźnej kontrze trzeciej ekipy poprzedniego sezonu. Potem ładną zabawę w polu karnym łodzian zablokowanym strzałem zakończył Hołota. Następnie kolejną groźną akcję przeprowadził duet Visnakovs – Bruno, jednak  groźny strzał Łotysza nie znalazł drogi do bramki. Pod koniec meczu groźnie uderzał Hołota, a po trzech minutach doliczonego czasu gry sędzia Krzysztof Jakubik zakończył spotkanie, w którym zwyciężył Śląsk 3:1.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze