Pewne zwycięstwo młodzieżówki. Polska – Estonia 6:0


Reprezentacja Polski do lat 21 pokonała Estonię 6:0

4 września 2020 Pewne zwycięstwo młodzieżówki. Polska – Estonia 6:0
Adam Starszyński / PressFocus

Reprezentacja Polski do lat 21 zgodnie z oczekiwaniami pewnie pokonała zdecydowanie słabszą drużynę Estonii. To była jednak tylko rozgrzewka przed może najważniejszym spotkaniem tych eliminacji – z Rosją. Po tym meczu na pewno możemy być pełni wiary w końcowy sukces.


Udostępnij na Udostępnij na

Eliminacje reprezentacji Polski do lat 21 były do tej pory średnio udane. Przyzwoite mecze przeplatały się z fatalnymi. Bardzo dobre spotkania z Rosją i Serbią, czyli obok Polski faworytami grupy. Solidną postawę w tych meczach przyćmił fatalny występ w Bułgarii, gdzie skończyło się wynikiem 3:0. To starcie pokazało też Czesławowi Michniewiczowi aspekty, nad którymi musi popracować wraz z drużyną.

Reprezentacja do lat 21 wciąż w grze

Polacy jednak przed spotkaniem wciąż byli w grze o mistrzostwa Europy do lat 21, które planowane są na 2021 rok. Dużą wagę należy jednak przykładać do słowa „planowane”. Niestety, ale żyjemy w takich, a nie innych czasach. Choć może ten rok i przełożone eliminacje, które miały się zakończyć wiosną, pomogą polskiej młodzieżówce.

W naszej grupie wciąż wszystko jest możliwe. Jesteśmy w dobrej pozycji wyjściowej, aby zaatakować liderującą Rosję. Za naszymi plecami za to są Bułgaria i Serbia. Jak pokazali nam Bułgarzy kilka miesięcy temu, są bardzo dobrą i niewygodną drużyną, dlatego trzeba na nich uważać. Mniejsze zagrożenie stanowią młodzi Serbowie, którzy nie zachwycają. Przynajmniej do tej pory. To właśnie graczy z Bałkanów obawialiśmy się najbardziej przed rozpoczęciem kwalifikacji do młodzieżowego Euro.

Spójrzmy na krajobraz polskiej drużyny, która przystępowała do meczu w dość eksperymentalnym składzie. Kilku graczy swoją dobrą postawą zasłużyło na powołanie od Jerzego Brzęczka. W tej grupie są choćby: Jakub Moder, Kamil Jóźwiak czy Michał Karbownik. Za to nowymi twarzami w wyjściowej jedenastce byli: Tymoteusz Puchacz, Jakub Kamiński i Jakub Kiwior.

Obóz rywala

Należałoby też zaglądnąć do obozu rywala. Przed spotkaniem Estończycy zamykali grupę kwalifikacyjną z trzema punktami, które zdobyli, ogrywając Łotwę 2:1. Dwie bramki, które strzelili we wspomnianym spotkaniu, są ich jedynymi. Tak, podczas pięciu spotkań zdobyli zaledwie dwie bramki. Stracili za to 20, co daje średnią czterech goli na mecz. W poprzednich kwalifikacjach wcale lepiej nie było. Wtedy zakończyli eliminacje z dwoma punktami. To tylko pokazuje, z jak słabą drużyną się dzisiaj mierzyliśmy.

Trudno wyróżnić któregoś z piłkarzy reprezentacji młodzieżowej Estonii. Po prostu w piątkowy wieczór byli bezradni. Duża w tym zasługa oczywiście Polaków, którzy sprawili, że Estończycy nie stworzyli sobie ani jednej sytuacji. Jeśli mamy wspomnieć o jakimś nazwisku, to należy wyróżnić bramkarza, Karla Rometa Nomma. W kilku sytuacjach zatrzymał Polaków i sprawił, że wynik nie był jeszcze wyższy.

Nowy, chwilowy kapitan

W meczu z Estonią z opaską kapitana biegał Robert Gumny. Ostatnio potwierdzono jego długo wyczekiwany transfer. Ostatecznie wychowanek Lecha Poznań przeniósł się do niemieckiego Augsburga. Robert Gumny ma już duże doświadczenie na arenie międzynarodowej, gdyż grał w poprzednich eliminacjach, które wspominamy z wielkim sentymentem. Na turnieju jednak prawy obrońca wystąpił w tylko jednym meczu. Tym przegranym z Hiszpanią 0:5.

Zawodnik Augsburga zastępował jednak Kamila Grabarę, który jest etatowym bramkarzem oraz kapitanem polskiej młodzieżówki. Na jednym z ostatnich treningów doznał on jednak urazu głowy. Kontuzja wykluczyła go z rywalizacji, dlatego między słupkami stanął Radosław Majecki, czyli nowy zawodnik Monaco. W poprzednim sezonie jeden z lepszych bramkarzy PKO Ekstraklasy. W Tallinie były bramkarz Legii Warszawa nie miał za dużo roboty, a w zasadzie jego gra opierała się na wyprowadzeniu piłki.

Szybkie prowadzenie

Jak nauczyły nas spotkania w poprzednich eliminacjach, kadra Czesława Michniewicza miała problem z napoczęciem słabszych rywali. Tym razem bardzo szybko udało się strzelić pierwszą bramkę, bo już w 4. minucie Mateusz Bogusz zdobył gola po ładnej akcji. Polacy od początku emanowali zdecydowanie wyższą kulturą gry. W końcu to my mamy w swoich szeregach zawodników Bundesligi czy Premier League. Także przy rzutach rożnych Estończycy mieli wiele problemów. Do dobrej sytuacji doszedł Kamil Piątkowski, jednak pomylił się o naprawdę niewiele.

Młodzi Polacy szli za ciosem i bardzo dobrze, gdyż z takimi rywalami trzeba po prostu dążyć do następnych bramek. Kolejną szansę wykorzystał już Patryk Klimala, który minął dwóch obrońców, a potem zaskoczył bramkarza. To był trzeci gol snajpera Celticu w tych eliminacjach. Polacy przede wszystkim próbowali dużo się ruszać w ofensywie, z czym nie radzili sobie rywale. Właśnie tak do kolejnej sytuacji doszedł Patryk Klimala. Niestety tym razem przegrał rywalizację z Karlem- Rometem Nommem.

Na pochwałę zasługiwała gra Jakuba Kamińskiego, który był aktywny w pierwszej połowie, dlatego zasłużenie zdobył bramkę w 34. minucie. Indywidualnym rajdem zaskoczył obrońców przeciwnika, a całą akcję wykończył strzałem po długim słupku. Warto podkreślić jego dobrą współpracę z już byłym kolegą, Robertem Gumnym. W pierwszej połowie Polacy absolutnie mieli mecz pod kontrolą. Nie dopuszczali do żadnych groźnych sytuacji. Estończycy za to wyglądali na przestraszonych, bardzo możliwe, że kluczowa okazała się szybko zdobyta bramka.

Pełna kontrola Polaków

Także drugą połowę Polacy rozpoczęli z przytupem. Bramkę zdobył kapitan, Robert Gumny, po zamieszaniu w polu karnym Estończyków. Swój duży udział miał Sebastian Kowalczyk, który oddał strzał, a piłka ostatecznie trafiła pod nogi piłkarza Augsburga. To było ukoronowanie dobrego występu prawego obrońcy. Za kolejną bramką nie musieliśmy długo czekać, gdyż już w 58. minucie drugiego gola zdobył Mateusz Bogusz. Pomocnik Leeds United ustrzelił dublet, trafiając z 16. metra.

Najlepszego zawodnika spotkania chyba zgodnie wybierzemy. Mateusz Bogusz strzelił dwie bramki, a do tego bardzo dobrze prezentował się przez cały mecz. Większość akcji przechodziła przez niego, a gdyby koledzy z zespołu byli bardziej skuteczni, to pewnie skończyłby spotkanie z kilkoma asystami. W drugim kwadransie drugiej połowy Polacy uspokoili tempo gry. W końcu mogli sobie na to pozwolić, gdyż Estonia tego dnia nie była po prostu godnym rywalem.

Po przerwie Czesław Michniewicz zdecydował się na wprowadzenie kilku nowych twarzy, jak choćby Bartosza Białka czy Macieja Rosołka. To jednak inny zmienik trafił do siatki Estończyków. Paweł Tomczyk wykończył genialne zagranie Jakuba Kiwiora i trafił do pustej bramki. W kontekście PKO Ekstraklasy na pewno ta bramka doda mu mnóstwo pewności siebie. Bez wątpienia to spotkanie dało dużo całej kadrze, która we wtorek zagra kluczowy mecz z Rosją. Dzisiaj zawodnicy Czesława Michniewicza pokazali, że są gotowi na nadchodzące wyzwanie.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze