Real i Atletico nie miały najmniejszych problemów z pokonaniem swoich dzisiejszych rywali. Szczególnie imponować może forma „Królewskich”, którzy odnieśli siódme ligowe zwycięstwo z rzędu, a jedenaste kolejne we wszystkich rozgrywkach.
Jako pierwsi na boisku wyszli podopieczni Carlo Ancelottiego, którzy na wyjeździe podejmowali Granadę. Ci, którzy spodziewali się jakiegoś zaciętego pojedynku musieli się rozczarować już w drugiej minucie, kiedy po raz siedemnasty w sezonie ligowym bramkę strzelił Cristiano Ronaldo.
Portugalczyk oprócz skuteczności imponował także dostrzeganiem swoich partnerów. Może to czyni tego tak często jak Leo Messi, ale gdy już zdecyduje się na dogranie piłki, to robi to niezwykle efektownie.
https://vine.co/v/OOOeJAKmLQQ
Ozdobą meczu było jednak drugie trafienie dla „Królewskich”, kiedy to kapitalnie uderzył James Rodriguez.
https://vine.co/v/OOOB6t6J2Zx
Ancelotti oprócz kolejnego wysokiego zwycięstwa swojego zespołu i czterech zdobytych bramek, miał jeszcze jeden powód do radości. Jego zespół zdołał bowiem zachować czyste konto, co szczególnie było trudne do pomyślenia na początku sezonu.
Jeszcze łatwiejsze, przynajmniej teoretycznie zadanie czekało Atletico. „Banda Simeone” rywalizowała na własnym obiekcie z beniaminkiem z Cordoby. Mimo wszystko mogli oni tylko pomarzyć o taki początku, jak rywale z drugiej strony Madrytu.
Bardzo długo nie potrafili przełamać zasieków rywali i udało się im to dopiero dwie minuty przed przerwą. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłka po strzale Griezmanna odbiła się Luso i wpadła do bramki zdezorientowanego Carlosa. Po raz kolejny okazało się, że stałe fragmenty w ich wykonaniu mają niesamowitą moc.
https://twitter.com/rafa_lebiedz24/status/528604135533604864
Wydawało się więc, że od tej pory „Rojiblancos” będzie się grało zdecydowanie łatwiej, ale dziewięć minut po przerwie goście sensacyjnie doprowadzili do wyrównania. Radość beniaminka trwała jednak tylko przez cztery minuty, kiedy to na listę strzelców wpisał się Griezmann.
To ostatecznie przekreśliło ich szanse na wywiezienie chociażby punktu z Vicente Calderon, tym bardziej, że tuż po wybiciu na zegarze godziny gry, wynik meczu podwyższył Mandżukić. To nie był jeszcze koniec festiwalu strzeleckiego gospodarzy, który kolejnego gola dołożyli w 81. minucie za sprawą Raula Garcii. Gościom na osłodę udało się jeszcze trafić w końcówce meczu, zmniejszając nieco rozmiary porażki.
Real i Atletico zgodnie, choć w różnym stylu pokonały swoich rywali i dzięki temu obie drużyny przeskoczyły w tabeli Barcelonę. Można się jednak spodziewać, że ten stan rzeczy potrwa jednak tylko do 22, kiedy zakończy się starcie Katalończyków z Celtą Vigo.
Nie rozumiem dlaczego wszyscy tak się dziwią, że Atletico strzela tyle bramek z rożnych. W składzie mają najlepszego pomocnika La Ligi, Koke (obok Modrića), który potrafi podać "na nos", mają wysokich i silnych piłkarzy, dobrze grających w powietrzu jak Godin, Garcia, Miranda czy Mandżukić, dlatego są "mistrzami kornerów".