Jose Mel, szkoleniowiec Betisu, był bardzo zadowolony z powodu wygranej jego drużyny z Realem Saragossa, chociaż radość przysłoniła mu osobista tragedia. Hiszpan wyraził także nadzieję, że sympatycy „Los Verdiblancos” nareszcie będą mieli powody do świętowania.
– Wydaje się, że trzeba będzie przepraszać za to, że jesteśmy liderem. Dzisiaj nie można mówić, że cokolwiek poszło źle, wszystko się udało. Jedyna zła wiadomość to śmierć mojej teściowej – mówił wyraźnie poruszony Mel.

– Co siedem dni rozgrywamy jedną ligę, która trwa dziewięćdziesiąt minut. Na razie wygraliśmy cztery z nich. Jesteśmy dziesięć punktów od strefy spadkowej, zajmujemy pierwszą pozycję w tabeli i drużyna gra bardzo dobrze. Na to zwracam uwagę – tłumaczył.
– Teraz pozostaje nam czekać na piąte spotkanie, w którym zmierzymy się w poniedziałek z Getafe. Tylko to nas interesuje, nie patrzymy dalej przed siebie. Jesteśmy spokojni. Reszta to szczegóły, nie przejmujemy się tym, że jesteśmy przed Madrytem czy „Barcą”.
Zdaniem urodzonego w Madrycie trenera nie powinno się wstrzymywać euforii kibiców, ponieważ od wielu lat nie mieli oni okazji do świętowania. – Mam nadzieję, że teraz będą szczęśliwi – powiedział.
Real Betis Balompie pokonał wczoraj 4:3 Real Saragossa i z kompletem dwunastu punktów na koncie prowadzi w tabeli Primera Division.