Nieprzedłużenie kontraktu z ulubieńcem kibiców z ul.Traugutta, Pawłem Pęczakiem, piłkarzem roku 2008 na Pomorzu, to bez wątpienia szok zarówno dla sympatyków "Biało-zielonych", jak i dla samego "Pękiego". We wtorek Pęczak po raz ostatni trenował z Lechią, teraz rozpoczyna poszukiwania nowego klubu.
Co Pana zdaniem było powodem tego, że nie zdecydowano się przedłużyć z Panem kontraktu?
Trudno powiedzieć, co było głównym tego powodem, najlepiej spytać o tę kwestię trenera Tomasza Kafarskiego. Nie da się ukryć, że nasza współpraca od początku dobrze się nie układała i szkoleniowiec tylko czekał na moje potknięcie. Zgodzę się, że ubiegły sezon ze względu na problemy z kontuzjami nie był dla mnie udany, ale teraz jestem już zdrowy i podjąłbym walkę o miejsce w składzie.
Ma Pan żal do Tomasza Kafarskiego?

W rozmowie z trenerem powiedziałem mu, że nie miałbym do niego żalu, gdyby powiedział mi prosto w oczy, że nie widzi dla mnie miejsca w swojej koncepcji i że w związku z tym nie jestem mu potrzebny. Na pewno uszanowałbym to. A tak trener swoją decyzję argumentował tylko tym, że ciągle jestem kontuzjowany, podczas gdy obecnie już jestem zdrowy. Szkoleniowiec nie był ze mną szczery, a ja nie pozwolę sobie na takie traktowanie, bo trochę dla tego klubu zrobiłem.
A pomyśleć, że ostatni Pański mecz w Lechii, z Ruchem Chorzów, zaczynał Pan jako kapitan…
Dokładnie. I w życiu bym nie przypuszczał, że moja przygoda z Gdańskiem tak się właśnie skończy. Budujące jest jednak to, że kibice mnie doceniają. Lechię zawsze będę miał w sercu i liczę, że jeszcze uda mi się wrócić na Traugutta. Jeśli nie jako zawodnik, to chociaż w jakimś innym charakterze.
Przychodząc na wtorkowy trening, liczył Pan, że może jeszcze coś się zmieni w pańskiej sytuacji?
Nie, po prostu miałem ważny kontrakt do 30 czerwca i przyszedłem na trening, żeby nie doszło do żadnych nieporozumień.
Jakie plany ma Pan na przyszłość?
Chciałbym występować w zespole, który ma aspiracje i o coś walczy. Znaleźć zatrudnienie w ekstraklasie może być trudno, ale może jakiś taki klub się znajdzie. A jeśli nie, zawsze mogę występować w I lidze. Nie jestem ułomkiem i myślę, że poradzę sobie w innej drużynie.
Ciężko Panu opuszczać Gdańsk?
Bardzo ciężko, zwłaszcza że spędziłem tu cztery wspaniałe lata i żałuje, że nie dostałem jeszcze jednej szansy. Ostatni rok nie był dla mnie udany, ale po sumiennie przepracowanym okresie przygotowawczym na pewno nie byłbym gorszy od kolegów z zespołu.