Patryk Załęczny stanowisko dyrektora ds. komunikacji, marketingu i sprzedaży Śląska Wrocław objął w drugim tygodniu lipca. Od samego początku zaskarbił sobie sympatię wrocławskich kibiców, cierpliwie odpowiadając na wszystkie ich pytania i wątpliwości. Komunikacja między klubem a kibicami we Wrocławiu kulała od dawna, Załęcznemu udało się to zmienić. Przed nim jednak kolejne o wiele trudniejsze zadania, jednak – jak sam twierdzi – nie boi się wziąć ich na klatę. Lubi pracować ciężko i do późna. Udało nam się porozmawiać w zasadzie o wszystkim, co dla kibiców we Wrocławiu jest ważne.
Jak długo jesteś w klubie? Zdążyłeś się już urządzić?
12 lipca pojawiłem się po raz pierwszy, więc w sumie wychodzi kilka tygodni. Tutaj cały czas jest bardzo dużo pracy, dlatego nadal rozpakowuję swoje rzeczy.
Praca w Śląsku Wrocław to nie jest dla Ciebie nowość, prawda?
Zgadza się. Wracam tutaj po mniej więcej siedmiu latach, a wcześniej przeszedłem w zasadzie przez wszystkie działy, za które teraz jestem odpowiedzialny. Pracowałem w biurze prasowym, marketingu, w sprzedaży zresztą też. Dzięki temu doskonale wiem, ile poszczególne rzeczy zajmują czasu, jak można je usprawnić i co nowego wprowadzić. Oczywiście, nie jestem nieomylny, więc nie twierdzę też, że wszystko wiem najlepiej, ale mam ze sobą spory bagaż z doświadczeniem.
Zresztą to doświadczenie zdobywałem też w okresie, podczas którego mnie tutaj nie było. W tym czasie pracowałem na Uniwersytecie Wrocławskim, na którym prowadziłem zajęcia z PR-u w sporcie. Byłem też w ARAW-ie, Aquaparku, w biurze prasowym departamentu prezydenta czy ostatnio w TBS. To wszystko pozwoliło mi zdobyć wiedzę i doświadczenie, które skondensowane, mam nadzieję, pomoże mi zbudować nową jakość tutaj w Śląsku.
Zdecydowanie nie możemy powiedzieć, że to jest dla Ciebie coś nowego.
Jedyną nowością dla mnie jest miejsce, bo kiedy tu byłem ostatnio, biura klubu były przy Oporowskiej. Na pewno pracuje tu teraz też trochę więcej osób niż za moich czasów, jednak wszystko wynika z rozwoju. Wcześniej nie było na przykład drużyny kobiet, nie mieliśmy wtedy też aż tak rozbudowanych mediów społecznościowych.
W temacie mediów społecznościowych teraz na chwilę zostaniemy. Początek Twojej pracy jest z nimi mocno związany. Twoje wyjście do kibiców i wysoka jakość komunikacji z nimi zostały bardzo pozytywnie odebrane. Jesteś w stanie wyjaśnić, dlaczego przez ostatnie lata tej komunikacji brakowało. Można powiedzieć, że klub był zamknięty.
Trudno mi to wyjaśnić. Jedyne, co mogę powiedzieć, to to, że gdyby był otwarty, to mnie by tu nie było (śmiech). Podczas analizy tutaj w klubie uznano, że jest potrzeba poprawy tej komunikacji. Otrzymałem telefon z pytaniem, czy jestem w stanie to wziąć na swoje barki, a że lubię wyzwania, podjąłem się tej misji. Oczywiście, nie mogę powiedzieć, że tutaj wcześniej nikt nie pracował. Pomysły cały czas były kreowane, może zabrakło tylko tego ostatniego elementu, czyli interakcji z kibicami. To, sądząc po reakcji fanów, okazało się czynnikiem najważniejszym. Ja jestem bardzo zadowolony z tego, jak jestem postrzegany, i mam nadzieję, że będzie to trwało jak najdłużej.
Twój telefon pewnie cały czas pokazuje nowe powiadomienia.
Totalnie mi to nie przeszkadza. Często ludzie oznaczają mnie w komentarzach, więc na tyle, na ile mogę, im odpisuję. Zatrzęsienie natomiast jest w wiadomościach prywatnych, których dostaję bardzo dużo.
Domyślam się. Wyrabiasz z odpisywaniem na wszystkie?
Staram się odpisywać na wszystkie. Jeśli nie od razu, to po krótkiej chwili. Dla mnie najważniejsza jest opinia kibiców, dlatego zbieram wszystkie ich pomysły. Jeśli razem z moim zespołem będziemy w stanie wdrożyć choć część w krótkim czasie, to na pewno to zrobimy. Chcemy pokazać kibicom, że ich słuchamy i że zależy nam na interakcji z nimi. To wszystko wynika z jednej najważniejszej rzeczy, to kibic tworzy klub, dlatego będziemy słuchać i w miarę możliwości wdrażać pomysły.
Wspomniałeś, że te pomysły będziesz realizował ze swoim zespołem. Jak duży masz ten zespół?
Tu muszę na początku wyjaśnić, że zarządzam dwoma zespołami. Pierwszy to zespół komunikacji i promocji, a drugi to dział sprzedaży i sponsoringu. Łącznie to jest około dwunastu osób w tych dwóch działach. Mamy kim pracować, trzeba to tylko trochę usystematyzować i tchnąć w to jakąś iskrę i nowy impuls, żeby wróciły motywacja i chęć do pracy. Tu nie ma co ukrywać, że ostatnie wyniki zdecydowanie wpłynęły na morale nie tylko zawodników, lecz także pozostałych pracowników klubu.
Jak to się odbiło na pracownikach klubu?
Najlepszym przykładem będzie dział mediów. Zespół coś tworzy, stara się, wrzuca to do mediów społecznościowych, a ostatecznie i tak obrywa w komentarzach od kibiców. Wynika to ze zrozumiałej frustracji fanów na wydarzenia boiskowe. W takiej sytuacji pojawiają się myśli na temat sensu własnej pracy. Po co robić fajne grafiki czy dobre wideo, jeśli masz pewność, że po wrzuceniu tego i tak nikt twojej pracy nie doceni? Dlatego właśnie cały zespół potrzebuje nowej iskry i świeżego spojrzenia.
To wyjście w stronę kibiców to był Twój autorski pomysł? Czy gdzieś wyżej odbyła się dyskusja na ten temat i uznano, że Ty będziesz najlepszym kandydatem do tego?
Przed moim przyjściem rozmawialiśmy, jak to wszystko usprawnić. Stwierdziłem, że dam radę wziąć to na siebie i spróbuje wykorzystać zdobyte wcześniej doświadczenie. Ja nie mam problemu z tym, żeby pracować 24 godziny na dobę, i tak to się w sumie w tym momencie dzieje. Jestem do takiej pracy przyzwyczajony. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie wszystkim taki tryb odpowiada, i szanuję to. Myślę jednak, że spokojnie to sobie wspólnymi siłami uporządkujemy i będziemy działać, jak należy.
Wspomniałeś, że wziąłeś teraz na siebie trzy działy. Komunikacja, marketing i sprzedaż/sponsoring. To są trzy elementy struktury klubu, które w ostatnim czasie w zasadzie prawie w ogóle nie funkcjonowały lub funkcjonowały bardzo słabo. Z komunikacją jak na razie radzisz sobie dobrze. Jaki jest plan naprawczy dla pozostałych działów?
W przypadku marketingu mocno zastanawiam się nad jakimiś wzmocnieniami personalnymi z zewnątrz. Tu po prostu potrzebne jest świeże spojrzenie, które przełoży się na jeszcze lepszą pracę moich współpracowników.
Potrzebne jest spojrzenie out of the box?
Dokładnie. Spojrzenie z zewnątrz jest zawsze bardzo cenne. Te osoby, które pracują teraz, są w klubie od dłuższego czasu, więc może wkradł się tu jakiś marazm. Brakuje pewnej świeżości, którą można wprowadzić z zewnątrz. Tak jak w przypadku komunikacji przyszedłem i wprowadziłem jakiś impuls, co fajnie zagrało, a efektem są pozytywne opinie kibiców. Dlatego w marketingu też liczymy na to, że znajdzie się ktoś, kto wniesie trochę tej świeżości.
Kiedy ta świeżość będzie zauważalna?
To już się dzieje. Na pewno raz w tygodniu będziemy chcieli wychodzić do kibiców. Dla nas to jest bardzo istotne, żeby ludzie się utożsamiali z klubem, żeby oni w ogóle poznali tych piłkarzy. Teraz często zdarza się, że ludzie mijają ich na ulicy i nie mają pojęcia, że to akurat jest piłkarz Śląska.
Brakuje jasno święcących gwiazd.
Nie mamy w tej chwili takich ludzi jak Sebastian Mila, Przemek Kaźmierczak czy kilka innych postaci z tej mistrzowskiej drużyny, których każdy na ulicy rozpoznawał. Oczywiście ci najbardziej zagorzali fani znają tych piłkarzy, ale my chcemy dotrzeć do wszystkich i ściągnąć ich tutaj na trybuny. Innego sposobu niż wyjście do nich frontem nie ma. Widziałem też wiele opinii kibiców, że brakuje wyjazdów do fanklubów, więc to na pewno też będzie się pojawiać. Śląsk to nie tylko Wrocław, to są fani z całego regionu, którzy często poświęcają sporo swojego czasu i pieniędzy, żeby tu przyjeżdżać.
Jak będzie wyglądać takie wyjście do kibiców? Wiadomo, można wysłać piłkarzy do szkół, oni pójdą do dzieciaków i to będzie fajne. Mnie interesuje bardziej, jaki macie pomysł na odzyskanie kibiców pokolenia czterdziestolatków, którzy kiedyś żyli klubem, ale teraz już się od niego trochę odsunęli.
To się łączy z tym, o czym powiedziałeś na początku tego pytania. Od września będziemy się starali pojawiać w szkołach i przedszkolach, żeby być przy tych najmłodszych i zaszczepić w nich Śląsk. Jeśli chodzi o czterdziestolatków, to są ludzie, którzy już zazwyczaj mają dzieci, więc poprzez wyjście do szkół możemy też trafić do ich rodziców. Będziemy chcieli ich przekonać, że teraz ten Śląsk jest bliżej nich.
Jednocześnie będziemy też chcieli przywrócić pewne rzeczy, które działy się przy Oporowskiej. Czytałem parę razy komentarze, z których wynikało, że kibice tęsknią za tą legendarną Oporowską i lubią tam wracać. Musimy to we współpracy z nimi przywracać.
Marketing mamy z grubsza omówiony. Co dzieje się w dziale sprzedaży?
Ostatnio udało mi się przedłużyć umowę z firmą Acana z Jelcza-Laskowic. Te rozmowy przeciągały się już od długiego czasu, dlatego cieszę się, że w końcu udało się je sfinalizować i dziękuję naszemu partnerowi za zaufanie. Ja zawsze będę powtarzał, że takie rozmowy najlepiej załatwia się twarzą w twarz, bo poprzez kontakt mailowy o wiele trudniej zbudować relację z partnerem. Będziemy dalej z działem sprzedaży ciężko pracować i uderzać do różnych firm, prezentując im naszą ofertę.
Jaka to oferta?
Tych ofert tak naprawdę jest bardzo dużo, ale one nie były zbyt mocno eksponowane. To się wiąże też ze stroną internetową. Natomiast firmy nie są nawet świadome, że my dysponujemy specjalnymi voucherami ze zniżką dla firm, które mogą na przykład wynagradzać tym swoich pracowników. Wśród takich ludzi też na pewno jeśli nie ma kibiców Śląska, to są fani sportu, którzy kibicami Śląska stać się mogą. To wszystko będziemy pakietować i będziemy rozszerzać tę sprzedaż. Oferujemy wiele nośników reklamowych – bandy LED, telebimy stadionowe, media społecznościowe, loże czy stoliki w strefie VIP. Na pewno głównie chcemy zadbać o te lokalne firmy, ale nie mamy zamiaru pomijać tych największych potentatów.
Pytanie, jak ich wszystkich do tego zachęcić.
Tutaj też mam trochę doświadczenia, bo pracowałem w agencji rozwoju aglomeracji wrocławskiej, w której te spotkania biznesowe często się odbywały, i będę na pewno chciał do tego wrócić. Trzeba po prostu tchnąć życie we wszystkie aspekty funkcjonowania klubu. Być może dobrym rozwiązaniem będzie organizacja spotkania biznesowego w strefie VIP, na które zaprosimy potencjalnych sponsorów, aby ich poznać, nawiązać bezpośrednie relacje, pokazać te emocje z bliska.
Odnośnie do przywracania życia. Wspomniałeś stronę internetową. Ona zdecydowanie potrzebuje nowego życia. Mówię to nie tylko jako dziennikarz czy kibic, lecz także jako specjalista branży IT. Ta strona wymaga gruntownego remontu, tak samo jak sklep internetowy i asortyment, który się w nim znajduje.
Pełna zgoda ze wszystkim, co powiedziałeś. Strona internetowa od wielu lat nie była w ogóle ruszana. Nie wiem, z czego to wynikało. Jak przychodziłem do pracy w Śląsku za pierwszym razem, a było to bardzo dawno temu, wówczas ta strona była nowoczesna. Później o niej nieco zapomniano, z pewnością było bowiem wiele ważniejszych rzeczy, zakładam też, że brak modernizacji strony wiązał się z finansami.
To nie są tanie rzeczy.
Dokładnie, zresztą z doświadczenia sam to wiesz najlepiej. W tej chwili jesteśmy już po rozmowach, na których ustaliliśmy, że to jest jedna z priorytetowych rzeczy, które muszą się stać. To nie jest też tak, że my w klubie nie chcemy zmienić czegoś, co dla ciebie jako specjalisty wydaje się sprawą błahą. To wszystko jest tak skonstruowane, że my mamy umowę z firmą, która tym zarządza, i niestety, nie mamy w ręku narzędzi do tego, żeby móc mocniej ingerować w struktury strony. Będziemy musieli zmienić warunki tej współpracy na takie, które pozwolą nam na pełną ingerencję, i dopiero wtedy będziemy mogli wprowadzić większe zmiany, a docelowo z pewnością przebudować całą stronę lub postawić ją na nowo.
Ktoś jednak i tak będzie musiał Wam to podtrzymywać od strony informatycznej.
Zdecydowanie na pewno musi być jakaś firma, która będzie się tym na co dzień opiekować, ale my na pewno też musimy mieć możliwość zmiany całej struktury strony. Nie możemy bazować tylko na treści wrzucanego artykułu. Na pewno będziemy nad tym pracować. Chcemy, żeby pojawił się licznik sprzedanych biletów, co jak pokazały ostatnie dni, jest bardzo ważne dla kibiców. To wszystko wiąże się jednak z kosztami, tak samo jak sklep czy jego asortyment. Mamy tu naprawdę mnóstwo fajnych pomysłów. Cały dział merchandisingu ma pełne katalogi, z których wiele rzeczy chcielibyśmy umieścić w sklepie, żeby kibic mógł przebierać w asortymencie. Na końcu wszystko rozbija się o finanse. Cały czas szukamy też firm, które będą chciały współpracować z nami barterowo. Jak wspomniałem, posiadamy wiele nośników reklamowych, na których możemy zaprezentować takie firmy, a w zamian będziemy oczekiwać fajnego produktu.
No właśnie tu nasuwa się pytanie, na ile budżet ogranicza Twoją kreatywność. Potrzeba sporych nakładów finansowych, żeby robić dobry marketing, czy wystarczy tak zwana głowa pełna pomysłów?
W sumie jedno i drugie. Do bycia blisko kibica i do tego, żeby Śląsk był zauważany na zewnątrz, wielkich nakładów finansowych nie potrzeba. Tu wystarczą kreatywność, chęci i zmobilizowanie piłkarzy do wyjścia do ludzi. Trzeba umiejętnie wykorzystać całą ofertę turystyczną, jaką oferuje Wrocław.
Ta jest ogromna.
Tak i tutaj potrzebna jest kooperacja z innymi spółkami miejskimi. Tego naprawdę jest dużo. Zarówno wrocławianie, jak i turyści korzystają z dobrodziejstw wszystkich tych atrakcji. Staram się to właśnie robić. Fajnie rozwija nam się współpraca z MPK Wrocław. Nasz event w Aquaparku ostatnio to też nie był przypadek. Nie chciałbym jeszcze wszystkiego zdradzać, ale na pewno będziemy korzystać z tych wszystkich możliwości, które oferuje szeroko pojęte miasto. Do tego nie potrzebujemy żadnych nakładów finansowych. Natomiast jeśli chcielibyśmy robić materiały wideo zdecydowanie lepszej jakości, wówczas już będziemy potrzebowali na to funduszy, bo to będzie się wiązało z dodatkowym etatem i przede wszystkim lepszym sprzętem. Ostatecznie jednak myślę, że kreatywności i energii nie zabraknie nam, żeby tymi małymi bezkosztowymi rzeczami nakręcać ludzi pozytywnie na Śląsk.
Planujecie współpracę marketingową z innymi wrocławskimi klubami sportowymi?
Zacznę od tego, że jestem mocno zaskoczony, że do tej pory takiej współpracy nie było. Jestem wielkim zwolennikiem tego, żeby cały wrocławski sport się zjednoczył i pokazał siłę. Moglibyśmy wymieniać się zawodnikami na eventy. To jest dla obu stron dodatkowy atut w postaci przyciągnięcia kibica. Pokazywanie się na takich meczach też sprawia, że ta marka jest widoczna i cały czas eksponowana. Każdy będzie też mógł zarazić kibiców innych dyscyplin swoim sportem. Nie ma tu oczywiście mowy o podbieraniu sobie fanów, to raczej dawanie alternatywy spędzenia wolnego czasu, bo przecież te wydarzenia nie zawsze się pokrywają. Tu jest ogromna przestrzeń do dobrej współpracy.
No dobra, musimy teraz pogadać o jedzeniu, bo nad tym też trzeba popracować. Na pewno docierają do Ciebie sygnały na temat stadionowego cateringu i jego – delikatnie mówiąc – kiepskiej jakości i wiecznego problemu z brakiem asortymentu jeszcze w pierwszej połowie meczu. To są sygnały, które dostaję, i to wynika też z moich własnych obserwacji. Ten problem też nie pojawił się wczoraj. On istnieje od wielu lat i nikt z tym nic nie robi. Tu są szanse na jakieś zmiany?
Też o tym słyszałem. Sporo też zbierałem na ten temat informacji, przygotowując się do podjęcia tej pracy. To jest jeden z aspektów, który priorytetowo musimy poruszyć i wypracować jakiś consensus, bo po pierwsze zależy nam na kibicu, a po drugie z pewnością firmie cateringowej zależy na pozytywnej opinii klienta. Będziemy inicjować spotkania, żeby ten temat omówić, ale nie jestem ci w stanie określić teraz, czy zmieni się to już podczas najbliższego meczu z Pogonią, który raczej będzie przełożony, czy od spotkania z Lechem. Mogę tylko zapewnić, że będziemy ten temat podejmować i prowadzić rozmowy mające na celu zapewnić kibicom zdecydowanie wyższą jakość cateringu, z której każda zainteresowana strona będzie zadowolona.
Zostaniemy jeszcze na chwilę przy cateringu, ale tym na zewnątrz stadionu. Czym różni się loża VIP na stadionie, gdzie serwuje się normalnie alkohol przy każdym meczu, od sportbaru, w którym podaje się piwo bezalkoholowe ze względu na ustawę o bezpieczeństwie imprez masowych? Przecież strefa VIP to też jest teren imprezy masowej.
Strefa VIP jest wyłączona z obszaru objętego ustawą o bezpieczeństwie imprez masowych. Warto tu też zwrócić uwagę, że w tej strefie w trakcie meczu przebywa zdecydowanie mniej ludzi.
W takim razie w jaki sposób rozwiązać problem sportbaru?
Cały czas prowadzimy na ten temat rozmowy, aby znaleźć najlepsze i najbezpieczniejsze rozwiązanie, które nie będzie kolidowało z ustawą o bezpieczeństwie imprez masowych. Jak tylko coś ustalimy, na pewno poinformujemy o tym kibiców.
Odnośnie do meczu z Zagłębiem. Porozmawiamy teraz o mniej przyjemnych sprawach. Organizacja tego meczu nie stała na zbyt wysokim poziomie. Pojawiło się sporo problemów, z którymi będziecie musieli się zmierzyć. Na pewno zdawaliście sobie sprawę z tego, że frekwencja podczas meczu będzie wysoka. Jak to się stało, że otwarto tylko po dwie bramy z każdej strony, co spowodowało ogromne kolejki, nerwowe sytuacje i to, że wielu ludzi weszło na stadion dopiero po 25. minucie meczu?
Byłem o tym informowany w trakcie meczu przez kibiców między innymi na Twitterze. Zareagowaliśmy najszybciej, jak się dało, i zostały otwarte kolejne bramy i powoli te kolejki zaczęły się rozładowywać. Na pewno wyciągnęliśmy już z tej sytuacji wnioski. Na pomeczowej odprawie rozmawialiśmy o tym, że zdecydowanie powinno być więcej otwartych bramofurt. Ruch musi zostać upłynniony, bo naszym celem jest to, żeby na każdym meczu było te naście tysięcy ludzi, a co za tym idzie, jeśli tyle osób zapraszamy, to musimy zapewnić im komfortowe wejście na stadion.
Trzeba też podkreślić, że w tej sytuacji dużo rzeczy się na siebie nałożyło, bo przyszło na mecz dużo ludzi, za co bardzo serdecznie dziękuję, ale zdarzyła się też jakaś usterka trakcji. To spowodowało, że wielu kibiców dotarło na stadion w ostatniej chwili i w pewnym momencie pod bramami pojawił się natłok ludzi. Biorę to wszystko jednak na klatę i za te niedogodności przepraszam fanów naszego klubu.
To wszystko spowodowało na tyle nerwową sytuację, że doszło do użycia gazu, którym oberwał mały chłopiec.
Z naszych obserwacji sytuacja wyglądała tak, że pracownik ochrony próbował otworzyć kolejną bramę, jednak wówczas spotkał się ze sfrustrowanymi kibicami, którzy wręcz napierali w jego stronę. W ferworze emocji, próbując opanować ten tłum, psiknął gazem. Niestety, w tej całej sytuacji znalazł się chłopiec, który odczuł działanie gazu. Cała ta sytuacja jest jednak pokłosiem błędu popełnionego przy otwarciu zbyt małej liczby bram. Musimy zdecydowanie bardziej przyłożyć się do tego, żeby umożliwić każdej ilości kibiców komfortowe wejście na trybuny.
Problemy mieli też karnetowicze. Dostałem sporo sygnałów, że karnety po prostu nie działały, a ludzie byli zawracani do kas, gdzie stali w długich kolejkach, żeby otrzymać wejściówkę, która zadziała, a potem znów musieli stać w kolejkach przy bramach. To była jakaś awaria systemu?
Tak, tutaj wdarła nam się jakaś awaria dotycząca stricte karnetowiczów. Z tego, co mi wiadomo, nasz dział sprzedaży biletów skontaktował się z większością osób i wyjaśnił tę sprawę. Tutaj pojawił się też błąd komunikacyjny między nami, bo w momencie pojawiania się problemów wysłany został wyraźny sygnał, że ludzie z karnetami powinni zostać wpuszczeni. Niestety, nie do wszystkich chyba ten sygnał dotarł i dlatego ludzie byli zawracani do kas. Jeśli już przy karnetowiczach jesteśmy, to dodam, że na pewno będziemy o nich bardzo dbać i organizować dla nich specjalne eventy, o czym też niebawem będziemy informować. To będzie taka forma podziękowania dla nich za to, że możemy na nich liczyć na każdym meczu.
Dobra, zostawiamy problemy. Pogadamy teraz o kwestiach sportowych. Dwa pierwsze mecze pokazały, że Śląsk wygląda nieco lepiej niż w zeszłym sezonie, ale ciągle brakuje jakiejś takiej stabilizacji. Wydaje się też, że ciągle brakuje wzmocnień. No i o te wzmocnienia chciałem zapytać. Czego jeszcze możemy się spodziewać?
Zacznę od tego, że dyrektor David Balda wykonuje tu naprawdę dobrą pracę. Nie dość, że zrobił te transfery wychodzące, na które mnóstwo kibiców czekało (ze Śląska odeszli Caye Quintana, Diogo Verdasca i Victor Garcia – przyp.red.), to są też transfery przychodzące. Faktycznie, część tych zawodników wymaga odbudowy fizycznej, o czym wspominał trener Magiera, ale myślę, że ostatecznie dadzą bardzo dużą jakość, bo nieprzypadkowo w swojej karierze trafiali do ciekawych klubów. W tej chwili Balda pracuje nad dwoma wzmocnieniami do środka pomocy – te dwa nazwiska już gdzieś w przestrzeni publicznej wypłynęły.
Jakub Paur, który przebywa w klubie na testach sportowych, i Peter Pokorny.
Zgadza się. Myślę, że tutaj szczególnie Pokorny byłby takim strzałem w dziesiątkę i poważnym wzmocnieniem. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że nie tylko my się o niego staramy, więc jest tu pewna przeszkoda.
A jak na testach prezentuje się Paur?
Chwilę przed twoim przyjściem rozmawiałem z Davidem Baldą. Powiedział mi, że Jacek Magiera wypowiada się pozytywnie o tym zawodniku, ale nadal żadna decyzja nie została podjęta.
Jest z Wami też Daniel Łukasik?
Tak, Daniel cały czas z nami trenuje, ale co do niego nie zostały podjęte żadne decyzje. Na razie jest po prostu w treningu.
Czyli nie jest na testach?
Nie, nie jest na testach. Po prostu trenuje, jak czasami nasi reprezentanci.
Krychowiak w Legii.
Tak. Korzysta z naszej gościnności i tego, że zna się z trenerem Magierą. Nie mówimy oczywiście nie. Jeśli na tych treningach wyjdzie, że zasługuje na kontrakt, będzie wzmocnieniem dla drużyny i będzie pasował do tej układanki trenera i dyrektora, to na pewno rozmowy zostaną podjęte. Natomiast na tę chwilę na tapecie są te dwa nazwiska, o których rozmawialiśmy wcześniej, czyli Paur i Pokorny.
Ktoś do ofensywy?
To już też pojawiało się w mediach – na celowniku jest Bryan Fiabema.
On już chyba wybrał Real Sociedad.
No właśnie podobno Fabrizio Romano, który podał tę informację, trochę się z nią pospieszył i ostatecznie on tam nie przeszedł. Nadal prowadzimy z nim rozmowy, jednak do finalizacji jeszcze droga daleka. Nie ma też pośpiechu szczególnie w sytuacji, w której został z nami Erik Exposito. Tutaj jako ciekawostkę powiem jeszcze, że bardzo profesjonalnie podchodzi do wszystkiego Cameron Borthwick-Jackson, który w dzień podpisania kontraktu był tutaj z nami do około 15:30. Po całym dniu na nogach o godzinie 17 pojechał na Oporowską, przebrał się i poszedł na trening, gdzie prezentował się bardzo dobrze. Myślę, że w dłuższej perspektywie kibice będą z niego bardzo zadowoleni.
A co tam u Karola Borysa?
Jesteśmy bardzo zadowoleni, że udało się podpisać z Karolem nowy kontrakt. To nie były proste rozmowy, bo wszyscy wiemy, że nazwisko Borys w piłkarskim świecie jest już całkiem dobrze znane. Do tego bardzo dobry występ na mistrzostwach Europy sprawił, że tych zapytań zaczęło się pojawiać naprawdę sporo. Ostatecznie jest z nami, zaufał nam ponownie i bardzo się z tego cieszymy. Na pewno będzie teraz też dostawał coraz więcej minut na boisku. Zależy nam na tym, żeby go cały czas rozwijać.
No dobrze, czyli kibice Śląska mogą liczyć na jeszcze minimum dwa transfery?
Tak, możemy się tego spodziewać.
Teraz chciałbym zapytać o akademię. Kilka tygodni temu zacząłem dostawać sporo sygnałów, że akademia została trochę odłożona do kąta i zostawiona sama sobie. Efektem tego był exodus młodych piłkarzy. Benedyktowicz, Siniawski to takie dwa nazwiska, które na szybko przychodzą mi do głowy. To byli utalentowani piłkarze. Jak wygląda teraz akademia Śląska Wrocław? Dowiedziałem się też, że odszedł Rafał Naskręt, ale nie wiem, czy to prawda.
Tak, to prawda. Jeszcze nie ogłosiliśmy zastępcy. Jak wszyscy wiemy, szefem i twarzą całej akademii jest Janusz Góra, do którego kompetencji nie możemy mieć żadnych wątpliwości, bo zbierał doświadczenie w europejskich akademiach. Następca Rafała jest już wybrany, ale jeszcze nie ma oficjalnego ogłoszenia jego nazwiska, więc tu proszę jeszcze o trochę cierpliwości. Jeśli chodzi o tych zawodników, którzy odeszli, wówczas nie było mnie jeszcze w klubie, więc nie do końca mam wiedzę, jak to się odbyło. Potrafię sobie jednak wyobrazić, że duże przełożenie na taki stan rzeczy miały roszady personalne wśród osób zarządzających klubem i akademią piłkarską. Mam nadzieję, że do takich sytuacji więcej nie dojdzie, bo bardzo chcemy mocno rozwijać akademię i wprowadzać wychowanków do pierwszej drużyny.
Na koniec zostawiłem jedną z najważniejszych kwestii. Proces prywatyzacji. Jak przebiega?
Na ten moment w dalszym ciągu prawnicy jednej i drugiej strony pracują nad umową inwestycyjną. Liczymy też, że niebawem prezes Westminster przyjedzie tu do nas na jakiś mecz. Pochodzimy trochę po stadionie, wspólnie obejrzymy mecz. Będziemy dalej budować i wzmacniać naszą relację.
Słyszałem, że miał się pojawić na meczu z Pogonią.
Tak, zgadza się. Niestety wygląda na to, że ten mecz zostanie przełożony. Może uda spotkać na pojedynku z Lechem. Wracając do statusu procesu. Wygląda na to, że obie strony są chętne i gotowe na podjęcie współpracy. Jednak do finalizacji tematu droga jeszcze długa. Sam zresztą chyba pisałeś, że temat stadionu nie został jeszcze poruszony, i to się zgadza. Jak widać, sporo jeszcze elementów, które należy doprecyzować i omówić.
Z tego, co udało mi się dowiedzieć, wynika, że pierwszych oficjalnych komunikatów możemy spodziewać się na przełomie sierpnia i września.
My na pewno w Śląsku pracujemy na to, żeby marka i wizerunek Śląska znacznie się polepszyły. Jeśli ktoś chce tu inwestować swoje pieniądze, to my musimy zrobić wszystko, żeby nie przejmował pogrążonego w chaosie klubu z drużyną na ostatnim miejscu w tabeli. Negocjacje trwają, a my musimy poczekać.
Na razie podobno obie strony darzą się zaufaniem i rozmowy przebiegają w dobrej atmosferze.
Tak, to na pewno mogę potwierdzić.
Szanowny Panie redaktorze i szanowny Panie Patryku,
w powyższym wywiadzie brakuje mi poruszenia bardzo istotnej kwestii z punktu widzenia marketingu i komunikacji klubu, ale za nim o tym, to takie 3 pomniejsze punkciki, "na szybko", by zobrazować jak dużo pracy czeka pracowników klubu, żeby mnie zachęcić do ponownego pojawienia się na meczu:
1. zupełnie niezrozumiałe problemy organizacyjne przed meczem z Zagłębiem (jakby pierwszy mecz w sezonie organizowali ludzie, który wcześniej nigdy tego nie robili);
2. opisany problem z "dość parszywym" kateringiem w dodatku nieprzygotowanym do obsługi większej ilości osób. Dodam, że w strefie VIP, do której czasem zdarzało mi się chodzić w zeszłych sezonach też pod tym względem szału nie ma;
3. brak sklepiku klubowego na stadionie (i w każdym sektorze straganików z możliwością zakupu gadżetów klubowych, a zwłaszcza koszulek w różnych wersjach i dowolnej rozmiarówce);
Do tego już się przyzwyczaiłem przez ostatnie lata - taka "polska bylejakość" na każdym kroku, a bywam czasem na innych stadionach i mam 'jakieś porównanie'. Dość powiedzieć, że chociażby w takim 'śmiesznym' sporcie, jak żużel wygląda to lepiej we Wrocławiu.
Nic to - do tej pory to jeszcze mnie śmieszyło, czasem irytowało, ale na stadionie w miarę regularnie się pojawiałem. Po meczu z Zagłębiem mam dość...
Na mecz wziąłem żonę i czwórkę dzieci, poszliśmy do sektora rodzinnego. Zdawałem sobie sprawę, że kibice mogą co nieco przeklinać, ale na to jestem przygotowany (wyjaśnienia dla dzieci w stylu, że "je...ć Zagłębie", to "nie bać Zagłębie" - żeby piłkarze Śląska nie bali się przeciwników). Miało być trochę ludzi, fajna atmosfera i jakaś nadzieja na dobry wynik. I generalnie to wszystko było, ale do czasu...
...do czasu aż nacjonaliści, nie zaczęli wywieszać ksenofobicznych transparentów i skandować skandalicznych haseł. Do braków edukacji i wypaczania historii przy okazji wszelkich haseł o żołnierzach wyklętych już się przyzwyczaiłem, rozumiem - chodzą regularnie, płacą za bilety, "robią atmosferę", ale to już dla mnie za dużo.
Jeśli klub nie widzi w tym problemu, nie podejmuje żadnych działań, nie edukuje "swoich kibiców" w żaden sposób, to odechciewa mi się wspierać taki klub. Szkoda, bo mam 45 lat i na Oporowskiej podobno pierwszy raz w życiu byłem mając kilka miesięcy. Na chwilę obecną odechciało mi się - jestem tak zdegustowany, że nie zamierzam już oglądać tego całego "tałatajstwa".
Pozdrawiam
Paweł.
Panie,
Co takiego było złego w Patriotycznej Oprawie Kibiców Śląska?
Jak widzę co pan napisał to rzygać mi się chce. Historii niech Pan nie zakłamuje, a to że rządzący o niej zapomnieli i nic nie robią w tym kierunku to jest żenadą i klęska tego ugrupowania. Pan sam niech do szkoły wróci (btw. jak ja Pan skończyłeś). Wstyd. Taka jest historia. Klub był klubem Wojskowym i my kibice Śląska o tym pamiętamy, dlatego korzenie zobowiązują i o każdym ważnym świecie będziemy przypominać. Jeśli Panu się nie podoba to nie musi Pan chodzi na stadion. Telewizorek Pan ma zakładam.