Słowacja dała „pokaz” nudnej i niefrasobliwej gry w trzecim spotkaniu grupy F. Paragwajczycy, po dobrej pierwszej połowie, nie musieli atakować, a mimo to, podwyższyli wynik w drugiej części tego spotkania. Gole w tym meczu strzelili pomocnicy – Vera i Riveros.
Paragwaj, który według bukmacherów był faworytem w tym spotkaniu, wyszedł w ofensywnym ustawieniu. Tercet ofensorów stanowili Santa Cruz, Barrios i Valdes. Słowacy zaczęli mecz w tradycyjnym ustawieniu 4-4-2. Trener Weiss zdecydował się na duet napastników Vittek – Kozak. W podstawowej jedenastce nie znalazł się Stoch, mimo iż wyleczył już kontuzję kolana. W optymalnej dyspozycji nie był również snajper Paragwaju – Oscar Cardozo, który spotkanie zaczął za ławce rezerwowych.
Słowacy starali się spokojnie wejść w ten mecz, grę Paragwaju charakteryzował wysoki pressing. W trzeciej minucie do ofensywy przeszli piłkarze „Albirroja”. Dośrodkowywał Barrios, ale nikt nie zdołał przeciąć jego podania. Trzydzieści sekund później pierwszy strzał w meczu oddał Roque Santa Cruz, jednak uderzenie z 18 metrów na rzut rożny sparował Jan Mucha. Korner nie przyniósł profitów w postaci strzału – Słowaccy defensorzy poradzili sobie z dośrodkowaniem.
Kolejne minuty przynosiły optyczną przewagę Paragwaju, zaś podopieczni Wladimira Weissa byli bardzo głęboko cofnięci i liczyli na kontrataki. W dziesiątej minucie udało im się przeprowadzić składną akcję, jednak została ona zakończona bardzo niecelnym strzałem. W 19. minucie, po błędzie Skrtela w środku pola, Paragwajczycy przeprowadzili składną, zespołową akcję zakończoną mocnym strzałem po ziemi z 19 metrów. Muchę próbował pokonać Riveros, ale jego uderzenie nie sprawiło większych problemów bramkarzowi Evertonu. W 23. minucie efektowną, dwójkową akcję Barriosa i Santa Cruza, przeprowadzoną na skraju pola karnego próbował zakończyć golem ten pierwszy. Jego strzał okazał się minimalnie za mocny. Dwie minuty później Nelson Valdes wypracował sobie pozycję do strzału z dystansu i kąśliwym uderzeniem chciał pokonać Jana Muchę, jednak piłka przeszła obok słowackiej bramki.
W 27. minucie byliśmy świadkami zmiany wyniku. Lucas Barrios prowadząc piłkę wszerz boiska na 25 metrze, dostrzegł wybiegającego na pozycję Enrique Verę i zagrał do niego prostopadłą piłkę, między nogami słowackiego obrońcy. Pomocnik Paragwaju, będący w kleszczach dwóch defensorów swoich rywali oddał nieszablonowy strzał z 16 metrów, zewnętrzną częścią stopy pokonując, nie mającego nic do powiedzenia Jana Muchę.
Po stracie gola nieco odważniej zaczęli grać Słowacy. Wielokrotnie próbowali podań w pole karne, jednak robili to bardzo niedokładnie. W 37. minucie strzał głową oddał Salata. Piłka przeszła wysoko nad bramką. 39. minuta przyniosła kolejną okazję na gola dla Paragwaju. Słowacy w głupi sposób stracili futbolówkę w środku pola, a ich błąd chciał wykorzystać Roque Santa Cruz, ale jego płaskie uderzenie, mierzone w długi róg napotkało na swej drodze byłego bramkarza Legii Warszawa.
Mecz do przerwy układał się po myśli Paragwajczyków. Ofensywna gra przyniosła upragnione żniwa w postaci gola. Słowacy, jeśli chcą myśleć o zwycięstwie, muszą radykalnie zmienić styl gry.
Na drugą połowę obie drużyny wyszły bez zmian personalnych. W 47. minucie padła pierwsza kara indywidualna tego meczu. Ukarany żółtą kartką został Sestak, który był na spóźnionej pozycji i wślizgiem z tyłu w nogi zawodnika Paragwaju ratował swoją drużynę przed zagrożeniem ze strony ekipy „Albirroja”. Słowacy próbowali wyprowadzić kilka ataków, jednak nie przyniosły one należytego skutku, ze względu na swoją przewidywalność i schematyczność. Paragwajczycy uspokoili grę, nie forsowali tempa, czekali na okazję do kontrataków.
W 63. minucie byliśmy świadkami serii nieudanych dośrodkowań ze strony Słowaków. Aureliano Torres zmienił w 67. minucie zmęczonego Nelsona Valdesa. Paragwajczycy, grający od tej chwili pięcioma obrońcami, chcieli kontynuować styl gry, w jakim rozpoczęli drugą połowę. Vladimir Weiss próbował zmienić obraz gry, wprowadzając w 70. minucie Holoskę, za Sestaka. W 72. minucie doszło do groźnego ataku ze strony „Albirroja”. Do prostopadłego podania w pole karne doszedł Santa Cruz, który z lewego skrzydła zagrał futbolówkę wprost na głowę Very, który swoje uderzenie skierował tuż obok słupka bramki Jana Muchy. W 77. minucie swoich sił, w strzale z dystansu spróbował Torres. Jego strzał lewą nogą przeszedł ponad bramką bramkarza Evertonu.
Na 8 minut przed końcem regulaminowego czasu gry na boisku pojawił się długo wyczekiwany Cardozo, który wracał po kontuzji. Minutę później na placu gry zameldował się następny rekonwalescent – Miroslav Stoch. W 82. minucie, kolejnej kary personalnej doznał Vladimir Weiss junior.
Na 4 minuty przed ostatnim gwizdkiem wynik na 0:2 podwyższył Christian Riveros. Po zamieszaniu w polu karnym Słowacji, Paragwajczyk będący na 16. metrze uderzył nie do obrony w długi róg bramki Jana Muchy, który nie zdołał wybronić piłki posłanej przez piłkarza LDU de Quito. W doliczonym czasie gry na strzał z 25 metrów zdecydował się Vittek. Mimo iż Villar nie miał zbyt wiele pracy, zachował czujność w ostatnich minutach spotkania, wybijając ten strzał na rzut rożny.
Podopieczni Gerardo Martino zasłużenie pokonali Słowaków w trzecim meczu grupy F. Zawodnicy Vladimira Weissa grali w tym spotkaniu bezbarwnie i bez pomysłu. Pozostały im już tylko matematyczne szanse na wyjście z grupy, za to „Guarani” mają ogromne nadzieje, na dołączenie do szesnastki najlepszych reprezentacji świata.