PAOK i Standard grają dalej


30 listopada 2011 PAOK i Standard grają dalej

Znamy dwa kolejne zespoły, które wystąpią w 1/16 finału rozgrywek Ligi Europy – są to PAOK Saloniki i Standard Liege. Grecki zespół nieoczekiwanie pokonał na wyjeździe Tottenham Hotspur 2:1 (2:1), mimo iż przez ponad 50 minut grał w dziesiątkę. Natomiast ekipa wicemistrza Belgii zapewniła sobie awans po zwycięstwie z Hannoverem 96 2:0 (1:0).


Udostępnij na Udostępnij na

Tottenham – PAOK

Fani Tottenhamu, zgromadzeni na trybunach stadionu White Hart Lane, musieli mieć nietęgie miny, gdy ich ulubieńcy stracili bramkę w 6. minucie. Piłkę wybijaną przez Williama Gallasa przejął Giorgios Georgiadis, który po chwili odegrał do Dimitriosa Salpingidisa, a doświadczony napastnik nie miał większych problemów z pokonaniem Heurelho Gomesa.

Bramka Luki Modricia nie dała Tottenhamowi choćby punktu
Bramka Luki Modricia nie dała Tottenhamowi choćby punktu (fot. skysports.com)

Minęło siedem minut i brazylijski bramkarz Tottenhamu ponownie musiał wyciągać piłkę z siatki. Akcję zainicjował Pablo Garcia, który zagrał na lewe skrzydło do Georgiadisa. Pomocnik PAOK-u oszukał Vedrana Corlukę, po czym posłał podanie wzdłuż bramki. Gomes nie sięgnął futbolówki, a niepilnowany Stefanos Athanasiadis podwyższył prowadzenie swojego zespołu.

Osiem minut przed przerwą „Kogutom” udało się uzyskać gola kontaktowego. Błąd popełnił Kostas Stafylidis, który ręką zatrzymał zmierzający do bramki strzał Jake’a Livermore’a. Sędzia Bas Nijhuis bez wahania podyktował rzut karny i ukarał siedemnastoletniego defensora PAOK-u czerwoną kartką. „Jedenastkę” postanowił wykonać Luka Modrić i pewnym strzałem ustalił wynik pierwszej połowy meczu.

Opiekun drużyny gości, Laszlo Boloni, postanowił kwadrans po zmianie stron wzmocnić defensywę swojego zespołu. Miejsce autora dwóch asyst, Giorgiosa Georgiadisa, zajął Mirosław Sznaucner. Polak udanie wprowadził się do gry i wraz ze swoimi kolegami z linii obrony raz po raz zatrzymywał rajdy Jermaine’a Defoe.

Zawodnikom z Salonik udało się utrzymać korzystny rezultat do końca spotkania i dzięki tej wygranej już dziś zapewnili sobie awans do 1/16 finału rozgrywek Ligi Europy.

Standard – Hannover 96

Gospodarze od początku spotkania przejęli inicjatywę na boisku, jednak grali bardzo nieskutecznie. Ich strzały były blokowane lub, tak jak w przypadku próby Mujangiego, niecelne. Wicemistrzowie Belgii udokumentowali swoją przewagę strzeleniem bramki w 25. minucie. Yoni Buyens dośrodkował z rzutu rożnego, z piłką minął się Mohammed Abdellaoue i ta trafiła do Mohammeda Tchite. Kongijski napastnik, nie namyślając się wiele, huknął z woleja, a Ron-Robert Zieler w tej sytuacji był bezradny.

Mohammed Tchite rozegrał świetne spotkanie przeciwko Hannoverowi 96
Mohammed Tchite rozegrał świetne spotkanie przeciwko Hannoverowi 96 (fot. ruhagoyacu.com)

Odpowiedź piłkarzy z Hanoweru mogła nastąpić dziewięć minut później. Znakomitej sytuacji nie wykorzystał wówczas Jan Schlaudraff, który przegrał pojedynek sam na sam z Sinanem Bolatem. Po chwili turecki golkiper znakomicie poradził sobie z uderzeniem Karima Haggui, broniąc jego strzał nogą.

Niezadowolony z przebiegu gry trener Hannoveru 96, Mirko Slomka, desygnował do gry napastnika z Wybrzeża Kości Słoniowej, Didiera Ya Konana. To jednak nie rezerwowy niemieckiej ekipy, a jego rodak grający w Standardzie, Gohi Bi Cyriac, mógł cieszyć się w 59. minucie z umieszczenia piłki w siatce. 21-letni napastnik wykorzystał podanie Mujangiego i z najbliższej odległości pokonał Zielera.

Na dziesięć minut przed końcem meczu na murawie pojawił się Artur Sobiech. Były gracz Ruchu Chorzów i Polonii Warszawa zmienił Mohammeda Abdelloue, który dziś miał rozregulowany celownik i nie oddał ani jednego strzału w światło bramki. W lepszej dyspozycji znajdował się Ya Konan, lecz Bolat nie dał się mu zaskoczyć.

Turek zachował czyste konto do końca meczu, a jego drużyna zasłużenie zwyciężyła 2:0 i wywalczyła awans do dalszej fazy rozgrywek.

Worskła – FC Kopenhaga

Zawodnicy klubu ze stolicy Danii od pierwszych minut rzucili się do ataku. Po kwadransie gry bliski szczęścia był Claudemir, lecz jego strzał powędrował tuż nad poprzeczką bramki strzeżonej przez Serhija Wełyczkę. Dziesięć minut później golkiper Worskły poradził sobie ze strzałem Pape Pate Dioufa.

Dame Ndoye zaliczył dwa trafienia, w tym jedno do własnej bramki
Dame Ndoye zaliczył dwa trafienia, w tym jedno do własnej bramki (fot. fyens.dk)

Nieoczekiwanie, w 31. minucie, to podopieczni Mykoły Pawłowa wyszli na prowadzenie. Ołeh Krasnopiorow zacentrował z narożnika boiska, a naciskany przez rywali Dame N’Doye zapakował piłkę do własnej siatki.

Gospodarze cieszyli się prowadzeniem tylko przez sześć minut. Znów w roli głównej wystąpił N’Doye, lecz tym razem senegalskiemu napastnikowi udało się trafić do właściwej bramki. Król strzelców duńskiej Superligi wykorzystał zawahanie obrońców Worskły i nie dał Wełyczce szans na skuteczną interwencję.

Po zmianie stron niewiele brakło, aby Johan Wiland musiał po raz drugi dzisiejszego wieczoru skapitulować. Bramkarz FCK popisał się jednak kapitalną interwencją, zatrzymując uderzenie Armenda Dallku. Dobry mecz rozgrywał też Wełyczko, na bramkę którego regularnie strzelał N’Doye.

Serhij Wełyczko i Johan Wiland nie dali się już nikomu pokonać i obie ekipy zasłużenie podzieliły się punktami.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze