Piłkarz Legii Warszawa pod okiem Czesława Michniewicza wykonał olbrzymi postęp. Nikt raczej nie oczekiwał, że na początku sezonu będzie jedną z tych niepodważalnych postaci w kadrze mistrza Polski. Trafiał do Warszawy jako zawodnik perspektywiczny, ale raczej uzupełnienie składu. Dziś jest podstawowym obrońcą Legii, a największą jakość prezentuje w Europie.
To, jak grasz w ekstraklasie, nie zawsze jest wyznacznikiem twojego realnego poziomu. Dobra gra w ekstraklasie nieraz kończyła się kompromitacją w Europie. Z Maikiem wygląda to jednak zupełnie inaczej. To jest właśnie najważniejsze. Wychowanek Werderu Brema w każdym kolejnym meczu na arenie europejskiej udowadnia swoją aktualną jakość.
Ale po kolei. Przygoda Maika na polskich boiskach zaczęła się w lutym 2021 roku od wypożyczenia na pół sezonu do fenomenalnej w poprzednim sezonie Warty Poznań. Tam jednak, delikatnie mówiąc, polski obrońca nie okazał się niezbędny. W barwach „Zielono-białych” rozegrał zaledwie trzy mecze i niespełna 200 minut.
Dziś patrzymy na niego i niejeden widzi w nim kandydata na stopera reprezentacji Polski. Jak wiele może znaczyć pół roku w piłce nożnej, idealnie pokazuje przykład Nawrockiego. Choć Sousa podobno jak na razie zainteresowany młodym obrońcą nie jest.
Czesław Michniewicz zbudował skałę
Przygoda Maika Nawrockiego z Legią Warszawa rozpoczęła się od takich słów trenera warszawskiej drużyny: – Na razie nie jest łatwo go ocenić, ale na pewno dostanie swoje minuty w dwóch następnych sparingach z Krasnodarem oraz Ferencvarosem. Na dzisiaj jest on dla nas jedyną alternatywą dla Jędrzejczyka czy Wieteski.
Od bycia alternatywą po bycie podstawą – idealny przykład, jak zbudować młodego zawodnika. Michniewicz postawił na Nawrockiego w meczu ekstraklasy z Wisłą Płock, w którym Legia, delikatnie mówiąc, zagrała w eksperymentalnym zestawieniu personalnym. Maik nie zawiódł, zagrał bardzo dobre zawody.
Z Florą Tallin w rewanżu usiadł jeszcze na ławce rezerwowych, ale od porażki z Radomiakiem na wyjeździe nie wypadł z wyjściowego składu Legii Warszawa Czesława Michniewicza i na dziś nic raczej na to nie wskazuje. Wspólnie z Jędrzejczykiem i Wieteską tworzy znakomitą trójkę stoperów, ale to Nawrocki wyróżnia się najmocniej.
Ale właściwie czemu nazwisko Maika Nawrockiego w ogóle nie pojawia się w kontekście kadry? Przyjazdu na zgrupowanie, zobaczenia w treningu na własne oczy. Mam nadzieję, że nie dlatego, że Paulo Sousa nie wie o jego istnieniu :)
— Przemek Langier (@plangier) September 30, 2021
Europejska weryfikacja na sześć
Maik Nawrocki w meczach europejskich pucharów wchodzi na jeszcze wyższy poziom niż ten ekstraklasowy. To piłkarz, który właśnie na tle tych najmocniejszych rywali wygląda najlepiej. Być może to dlatego, że wychowany jest w niemieckim rygorze treningowym i ma tę zwycięską mentalność wpojoną od małego?
Może tak być, trzeba przyznać, że mamy do czynienia z zawodnikiem, jakich nie produkuje polska piłka. Trudno szukać wyszkolonych w Polsce środkowych obrońców z tak znakomitym wyprowadzeniem piłki jak Maik. Wyjątkiem jest tutaj Walukiewicz, który dostał ten dar od losu i potrafi z niego korzystać. Sebastian ma jednak duże problemy z grą defensywną, a Maik?
Zdecydowanie nie. Patrzysz na tego zawodnika i wydaje ci się, jakby miał wycięty układ nerwowy. Wystarczy przypomnieć sobie asysty do Juranovicia i Emrelego w starciu na wyjeździe ze Slavią Praga. Oba podania idealnie wymierzone, wręcz wycyrklowane co do centymetra. To musi imponować.
Imponować muszą także jego liczby, jakie wykręca w każdym kolejnym meczu. Zarówno te ofensywne, jak i ważniejsze dla środkowego obrońcy – defensywne. Nie boi się pojedynków, jest zdecydowany, agresywny, ale jednocześnie niezwykle elegancki w swojej grze.
O klasie Maika już zdążyli przekonać się tacy zawodnicy jak Vardy, Daka czy chociażby Promes. To naprawdę są nazwiska duże lub, w przypadku Daki, takie, na których w przyszłości można będzie dużo zarobić.
Być może najważniejszą informacją dla fanów Legii są takie słowa prezesa Dariusza Mioduskiego: – Traktuję go jako naszego zawodnika, z pewnością wykupimy go z Werderu. Cena jest uzgodniona. Kwota ta podobno wynosić ma 1,5 mln euro, co przy promocji, jaką robi sobie Maik w Europie, wydaje się prawdziwą okazją.
Maik w reprezentacji Polski?
Zdecydowanie tak. Wypada chociaż sprawdzić takiego piłkarza. Szaleńcy mogliby się nawet zastanowić, czy nie jest on obecnie najlepszym polskim stoperem. Choć to bardzo odważna teza, biorąc pod uwagę postać chociażby Jana Bednarka grającego w Premier League czy robiącego furorę w Championship Michała Helika.
Podobno na trybunach przy Łazienkowskiej 3 w meczu z Leicester samego Sousy nie było, ale Legię obserwował jego asystent. Jeśli po takim meczu, jaki rozegrał Nawrocki z mimo wszystko czołowym zespołem w Anglii, asystent nie szepnie selekcjonerowi, żeby jednak sprawdził Maika w kadrze już na najbliższym zgrupowaniu, to naprawdę nie wiadomo, kiedy ma do tego dojść.
Nawrocki zwyczajnie na to powołanie zasłużył na pewno bardziej niż niektórzy piłkarze. Okej, można zgodzić się z niedocenianiem ekstraklasy przez portugalskiego szkoleniowca. Jednak niedocenienie znakomitych występów na tle odpowiednio Slavii Praga, Spartaka Moskwa i Leicester City byłoby żenujące.
Dodatkowo trzeba też pamiętać o tym, w jakim systemie Legia rozegrała większość z tych meczów. Czesław Michniewicz preferuje grę z trzema stoperami i wahadłowymi, a jeśli trzeba, to potrafi przejść także na 4 z tyłu. Czy nie tak właśnie próbuje grać Sousa z naszą reprezentacją?
Tu nie trzeba więcej pisać, tu trzeba powoływać, Panie Sousa. I to już, natychmiast.
Panie radaktorze Przemku Langier ktorego ponioslo na twiterze i Rafale Sierhej ktory oparl sie o tego tweeta piszac ten artykul. W zyciu nie napisalem zadnego komentarza ale jak zobaczylem ten artykul to stwierdzilem ze chyba nadszedl ten czas. Bo chyba sam Meik Nawrocki sie zasmieje czytajac ten atrykul. Chlopakowi nic nie ujmuje i zycze mu powodzenia niech sie rozwija jak najszybciej oraz do jak najwiekszego poziomu sportowego i niech w przyszlosci dostapi zaszczytu grania z orzelkiem na piersi. Ale sugerowanie powolania dla chlopaka ktory zagral pare powaznych meczow dopiero w tej rundzie popleniajac w nich nie malo bledow jest zdecydowanie przesadzone. A na filmie umieszczonym z jego asysta jestem przekonany ze chcial podac do Luquinasa a nie Emereliego chociaz finalnie wyszlo super. Bez napinki pozdrawiam
Otóż, artykuł nie jest oparty na tym co redaktor Langier pisze na twitterze. Ten tweet był jedynie pokazaniem, że Maika w kadrze widzi więcej osób niż tylko ja, skromny redaktor iGol.pl. Artykuł opiera się na tym co wszyscy widzimy na boiskach gdy gra Maik Nawrocki. Nie rozumiem argumentacji, że zagrał dopiero kilka meczów, szczególnie, że były to mecze z bardzo mocnymi rywalami. Nikt nie oczekuje powołania dla Nawrockiego za to jak gra w ekstraklasie, ale za to co pokazał przeciwko : Dynamo, Slavii, Spartakowi i Leicester, czy zespołami z wysokiej europejskiej półki. Asysta, zarówno ta, jak i druga do Juranovicia była w pełni zamierzona w mojej opinii. Maik jest znakomity z piłką przy nodze, a takich właśnie obrońców nam brakuje. Maik zasłużył na powołanie i powie to 90 % ludzi oglądających regularnie jego występy.