Panie piłkarzu, dieta jest ważna. Ale bez przesady…


Dziś tłusty czwartek, święto, którego z pewnością piłkarze nie obchodzą zbyt hucznie

28 lutego 2019 Panie piłkarzu, dieta jest ważna. Ale bez przesady…
Flickr.org

Dieta w życiu człowieka jest bardzo ważna. Warto wiedzieć co jeść, jak jeść i kiedy jeść. Brzmi głupio, ale mało kto zwraca uwagę na to, co je. Tym bardziej nie skupia się na tym, jak to jeść. Nie mówiąc już o tym, kiedy jeść. Otóż nie od dziś wiadomo, że posiłki powinny być jak najzdrowsze, zbilansowane, spożywane powoli (co więcej, każdy kęs powinien być przeżuwany od kilkunastu do kilkudziesięciu razy) i co równie ważne, powinniśmy jeść co trzy lub cztery godziny. Teraz szczerze, kto z Was, czytelnicy iGola, stosuje się do tych zasad?


Udostępnij na Udostępnij na

Okazuje się, że niewielu z nas stosuje się do takich zasad. Jedni powiedzą, że nie mają czasu na regularne, zdrowe posiłki. Drudzy przyznają szczerze, że w ogóle nie zwracają na to uwagi. Jednakże istnieje pewna grupa zawodowa, dla której owe zasady są normą. Czymś, czym dla nas jest sen, mycie zębów czy każda inna codzienna czynność.

Dzisiaj dieta w życiu sportowców, w tym piłkarzy, obok przygotowania fizycznego czy mentalnego odgrywa tak samo ważną rolę. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego. W końcu nie od dziś wiadomo, że każdy trening może wywoływać przeróżne mikrourazy w organizmie. Jak wiadomo, aby temu zaradzić, obok wypoczynku ważna jest dieta. Nie bez powodu przyjęło się, że „odpowiednie jedzenie postawi cię na nogi”.

Jednakże w dzisiejszych czasach można znaleźć przykłady dość skrajnego podejścia do diety. Oczywiście bywają również skrajności pozytywne, jak na przykład u Grzegorza Krychowiaka, który nigdy w życiu nie miał w ustach alkoholu. Ale są też skrajne trendy w diecie, które mogą wydawać się dość dziwne, jak chociażby zupełny brak glutenu w diecie. Z drugiej strony, kto bogatemu zabroni?

Bez przesady…

Profesjonalni gracze zdają sobie sprawę, że odpowiednia dieta ma im pomóc w osiągnięciu najwyższej formy. Dla normalnego człowieka, także piłkarza, nie ma nic złego w tym, że raz na jakiś czas pójdzie do restauracji McDonald’s czy tak jak dzisiaj zje pączka. Jak już gdzieś tutaj wspomniano, nie popadajmy w skrajności. „Raz nie zawsze”, jak mawiał klasyk.

Nie zapominajmy również o tym, że w życiu piłkarza dieta nie jest najważniejsza. Na pierwszym miejscu powinien być trening. Bez niego nie będzie się Cristiano Ronaldo czy Leo Messim. No chyba że marzeniem któregoś z zawodników jest bycie zbudowanym jak na przykład Ronaldo i posiadanie tak niskiego procenta tkanki tłuszczowej (ok. 7%)…

Niestety niektórzy o tym zapominają i ponad trening stawiają zdrowe odżywianie. Tyczy się to szczególnie młodych piłkarzy, którym zarzuca się, że skupiają się za bardzo nie tylko na wyglądzie, fryzurze czy kolorze korków, ale również na diecie. A z treningiem już jest różnie. Oczywiście nie dotyczy to wszystkich młodych adeptów piłki nożnej. Jednakże takie zjawisko istnieje. Dowód? Sierpniowy wywiad z Mariuszem Stępińskim w „Przeglądzie Sportowym”.

– U nas najważniejsze jest odżywianie, psycholog, dobry hotel. I jeszcze żeby piłkarze nie używali telefonów w szatni i nie spóźniali się na zbiórkę. (…) Mam wrażenie, że w tym wszystkim zapominamy o… treningu. Jedzenie czy psycholog stało się ważniejsze niż boisko. Trening stał się dodatkiem. Proszę mi wierzyć, za granicą nie jest tak, że ci piłkarze nieustannie myślą o zdrowym odżywianiu. We Francji na podwieczorku przed meczem było mleko z chrupkami albo jedli taką bagietkę (Stępiński pokazuje dłońmi jakieś 20 centymetrów). A później grali mecz i zasuwali, aż miło było popatrzeć. A przecież nie powinni, bo tego, co mieli na talerzu nie znajdziemy w żadnym poradniku o dietetycznym odżywianiu. Niech pan mi to wytłumaczy – tłumaczył piłkarz Chievo Werona.

– W Chievo też po każdym spotkaniu mamy pizzę w szatni. I co, piłka idzie przez to w złym kierunku? Tak jak mówiłem – to trening jest najważniejszy. Jeśli zawodnik jest wytrenowany optymalnie, to po tym złym jedzeniu na jeden dzień zejdzie do 90 procent. A jeżeli jest przygotowany na 60 procent, to próbuje tym jedzeniem nadrobić – po chwili dodał.

Zdrowe trendy

Często słyszy się, że piłkarze po tak ogromnym wysiłku, jakim jest rozegranie meczu, pozwalają sobie na pewien, smaczny trunek. Jest nim oczywiście tak zwana zupa chmielowa, czyli piwo. To, czy wypadałoby to potępiać, a może wręcz przeciwnie, nie widzieć w tym najmniejszego problemu, nie nam oceniać. Tutaj opinie są podzielone. Antonio Conte podobno będąc trenerem Chelsea, mówił otwarcie, że w szatni piwo nie jest zakazane. Były prezes PZPN, Grzegorz Lato, twierdził niedawno, że jest ono wręcz wskazane!

Istnieje takie święto w Niemczech, zwane Oktoberfestem. Jak na Bawarczyków przystało, piłkarze Bayernu mają w tym czasie możliwość uczty, w roli głównej zupa chmielowa podana w wielkim kuflu oraz golonka wieprzowa. Na co dzień z pewnością nie jest to standard żywieniowy w jednym z najlepszych klubów piłkarskich na świecie. Zresztą sami dietetycy zwykłemu Kowalskiemu nie zalecają jeść golonki częściej niż raz w miesiącu.

Jednakże, co warto dodać, można też kojarzyć pewną legendę związaną z bawarskim klubem. Z uwagi na kaloryczność takowego posiłku (golonka i piwo) piłkarze mają obowiązek odpowiednio wybiegać następnego dnia owe kalorie. Z pewnością Kowalskiemu również przydałby się taki zwyczaj.

A propos zdrowych trendów trzeba tu wspomnieć o innym, niebywale popularnym trunku wśród zawodników. Co ważne, z piciem owego specyfiku piłkarz nie musi się kryć, tak jak to bywa z piwem. Chodzi rzecz jasna o napój zwany yerba mate. Jest to nic innego jak wysuszone liście oraz patyczki ostrokrzewu paragwajskiego. Wystarczy takowy susz zalać gorącą, ale pod żadnym pozorem wrzącą wodą i napój jest gotowy do spożycia. Nie trzeba nawet czekać, aż się zaparzy.

Pić yerbę można w zwykłym kubku (choć modne jest używanie specjalnych naczynek – matero), ale trzeba mieć pewną rurkę – bombillę. To ona spowoduje, że nie będą nam przeszkadzały fusy oraz pył zawarty w yerbie. Picie yerba mate stało się niezwykle popularne wśród sportowców. Nie ma się czemu dziwić. Napój doskonale pobudza, ale co najważniejsze, nie wypłukuje ani wapnia, ani magnezu z organizmu. Mało tego, sam dostarcza mnóstwo składników odżywczych.

***

Skrajność to jedna z najgorszych ludzkich cech. Lubimy w nią popadać. Zazwyczaj jest tak, że pragniemy robić coś dobrze. Na tyle dobrze, że aż za dobrze. Nie inaczej jest również z odżywianiem. Zrozummy, że piłkarze to też ludzie. Tak samo jak my potrzebują w tej kwestii zrozumienia i trochę wolności. Okropieństwem jest fakt, ile razy ktoś nakrył gracza w pizzerii i opublikował jego zdjęcie w mediach społecznościowych z opisem „tak prowadzi się piłkarz”. Nie idźmy tą drogą!

Dzisiaj tłusty czwartek, a to oznacza, że każdy powinien zjeść jak najwięcej pączków. Są też tacy, którzy w ten wyjątkowy dzień lubią „zgrzeszyć” poprzez zjedzenie naprawdę tłustych rzeczy, jak na przykład wymieniona wyżej golonka. Jeszcze inni mogą zamówić pizzę, byleby zjeść coś tłustego. Niekoniecznie muszą to być tradycyjne pączki.

Piłkarze również mogą obchodzić to piękne święto. Nic im się nie stanie, jak zjedzą jednego, dwa pączki. Oczywiście najlepiej po treningu, bo istnieją niezbyt przyjemne opowieści na temat katorżniczych treningów Diego Simeone. Przed sesjami treningowymi warto więc zjeść coś lekkiego. Inaczej można… chyba nie trzeba tego tłumaczyć.

Co tu dużo pisać? Smacznego!

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze