Kiedy Francuz był uznawany za jeden z największych talentów na świecie, nikt jeszcze nie kojarzył rok młodszego Kyliana Mbappe. Znakomite przygotowanie fizyczne, a co za tym idzie – zawrotna szybkość, dzięki której ogrywał najlepszych obrońców Ligue 1 i Bundesligi. Oczywiście graczy Primera Division również, ale znacznie rzadziej, niż przewiduje jego potencjał. Co jednak istotne, kilka incydentów, które nie przystawały profesjonalnemu sportowcowi, sprawia, że wciąż skupia na sobie uwagę, ale niestety tę negatywną.
Szybka kariera, szybkie pieniądze
Debiut w Rennes (wchodząc za Kamila Grosickiego), znakomite pół roku w Ligue 1, błyskawiczne przejście do Borussii, w której spędził tylko jeden sezon, bo zasłużył na kolejny transfer, tym razem do światowego giganta – FC Barcelona. Wydawało się, że to idealna historia chłopaka, który spełnia marzenia. Nie jest łatwo być gwiazdą, na której koncie widnieje kilka zer. Ktoś powie, że przecież nie powinien się przejmować niczym tylko piłką, przecież zarabia tyle pieniędzy… Nic bardziej mylnego, zwłaszcza że ten chłopak ma TYLKO 21 lat i boleśnie doświadcza życiowej lekcji odpowiedzialności.
Nagle okazuje się, że Ousmane jest nieokrzesany, a piłkarzem nie jest przez 24 godziny na dobę, a jedynie podczas treningów i (a i nie zawsze!) meczów. Spotkania na FIFĘ to przecież nic takiego. To prawda, ale nie wtedy, jeśli przez to zasypia się na trening, i to na godzinę 11.00, a nie 8.00. Młodziak zbyt szybko dostał coś, czego aktualnie nie docenia. Spójrzmy prawdzie w oczy, w takiej sytuacji chłopak powinien zostać otoczony opieką bliskich, przyjaciół, menedżera, a przede wszystkim klubu. Niestety, Dembele nie ma w Katalonii nikogo bliskiego, nawet dziewczyny. Władze klubu na pewno o tym wiedzą, więc wydając 115 mln euro, nie mogłyby nie zadbać o jego dobrą aklimatyzację. W końcu dewiza to Mes que un club, a jak widać, reagują dopiero, gdy mówi się już (uwaga!) o uzależnieniu od gier… Dlaczego dopiero teraz? No właśnie, niepotrzebne zamiatanie pod dywan czy niewiedza?
Transfer do Hiszpanii – pierwsze zachwianie wizerunku
Chyba jednak to pierwsze, skoro nagle w mediach wychodzą informacje, że Francuz był na tyle leniwy, że nie oddał kluczy do starego mieszkania w Dortmundzie. Na domiar złego zostawił tam po sobie bałagan, wobec którego właściciel nie mógł pozostać obojętny, zgłaszając piłkarza do sądu. Z przeprowadzką do stolicy Katalonii przecież także wiążą się poważne kontrowersje wokół Dembele. Mimo iż Borussia odrzucała oferty od Barcelony, to Francuz starał się ten transfer wymusić. Już wtedy, w lecie 2017 roku, nie pojawiał się na treningach, przez co został przez niemiecki klub zawieszony.
Jak jednak widać, co się odwlecze, to nie uciecze i Dembele dopiął swego, trafiając w miejsce swoich marzeń. To nie jest jednak zachowanie dojrzałego gościa, lecz małego dzieciaka, który jeśli nie dostanie zabawki, to się obrazi. Tu w grę wchodzą jednak poważne kluby oraz ludzie, którzy w przyszłości mogą unikać współpracy z niesfornym młokosem. A najgorsze jest to, że już wtedy (to się wciąż nie zmieniło) nie było kogoś, kto zwróciłby uwagę młodziakowi, by troszeczkę ochłonął.
Młodość – atut i przekleństwo
Co jednak bardzo istotne, wcale nie jest za późno. Przed Francuzem wciąż tli się świetlana przyszłość. Świadczy o tym m.in. błysk, który sprawił, że Barcelonie udało się wywieźć z Estadio Vicente Calderon chociaż punkcik. Nie należy go przekreślać, bo to wielki talent, ale zdecydowanie apeluję do każdego mniej lub bardziej związanego z Dembele, by przemówił mu do rozumu.
Tu zostawiam furtkę dla jego doradców, a głównie dla menedżera Moussy Sissoko, który zapewne „przytulił” piękne pieniądze za wypromowanie swojego podopiecznego, a z nieoficjalnych obowiązków bycia dobrym doradcą i opiekunem niekoniecznie się wywiązuje. Na polu wizerunkowym i psychologicznym jeszcze dużo ma do nadrobienia zarówno Dembele, jak i każda osoba z jego otoczenia, zaczynając od kompanów do gry w FIFĘ…