Sandro Rosell od 1 lipca będzie prezydentem tegorocznego mistrza Hiszpanii i półfinalisty Ligi Mistrzów, Barcelony. W głosowaniu socios na następcę Joana Laporty, 46-latek uzyskał miażdżącą przewagę nad konkurencją.
Rossel ostatnio piastował funkcję wiceprezydenta, w latach 2002-2005 był dyrektorem sportowym, zaś jeszcze wcześniej… chłopcem do podawania piłek. Jego życiorys zawiera jednak jeszcze ciekawsze informacje. Jako piłkarz grał w klubie Sant Andreu, po studiach sprzedawał perfumy na Bliskim Wschodzie, zaś w latach dziewięćdziesiątych pracował przy organizacji IO w Barcelonie (odbyły się w 1992 roku) oraz był przedstawicielem firmy Nike w Brazylii.
W głosowaniu na prezydenta klubu zdobył ponad 60% poparcie (uzyskał zdecydowanie więcej głosów, niż we wcześniejszych wyborach jego poprzednik, Joan Laporta). Pozostałych kandydatów, Agustina Benedito i Marca Inglę pozostawił więc daleko w tyle. Jak powiedział sam Rosell, zwycięzcami tych wyborów są kibice Barcelony, ponadto obiecał, że nie zawiedzie pokładanych w nim nadziei.
Rosell jest 39. prezydentem Barcelony w 110-letniej historii klubu. Podobno by uszanować tradycję, pozwalającą nowemu włodarzowi klubu na wybór trenera, Josep Guardiola złożył na ręce Rosella dymisję, której ten jednak oczywiście nie przyjął.
Spekuluje się, że Rosell będzie próbował sprowadzić na Camp Nou Fernando Torresa, gdyż należy do szerokiego grona admiratorów jego talentu. Na pewno jednak na tę chwilę transferowym priorytetem dla „Dumy Katalonii” jest Cesc Fabregas.