Ostatnie tchnienie złotego pokolenia Belgów było niezwykle rozczarowujące. "De Rode Duivels" przed mundialem były uważane za drużynę, która może powtórzyć swój sukces sprzed czterech lat. Oczekiwania były bardzo duże, są to w końcu ostatnie mistrzostwa świata dla znacznej części znakomitego pokolenia belgijskich zawodników. Tymczasem podopieczni Roberto Martineza zawalili na całego. Najpierw w bardzo nieprzekonującym stylu pokonali Kanadę, by następnie przegrać z Marokiem i bezbramkowo zremisować z Chorwacją.
Cztery punkty biletu do fazy pucharowej turnieju nie zapewniły, zapewniły natomiast bilety powrotne do Brukseli. Belgia to obok Duńczyków zdecydowanie największe rozczarowanie mistrzostw. O problemach w defensywie wiadomo było przed turniejem, ale „De Rode Duivels” miały to w jakimś stopniu zatuszować znakomitą ofensywą. Ostatecznie skończyło się tak, że defensywa zagrała na miarę oczekiwań, czyli słabo, a piłkarze ofensywni zdobyli zaledwie jedną bramkę. Czyli tyle samo co Katar, dwa razy mniej od Polski i trzy razy mniej od Arabii Saudyjskiej.
Lukaku zmarnował kilka okazji, ale trzeba też pamiętać, że okazje były dopiero gdy on pojawił się na boisku. Jednak gdyby Belgia dziś wygrała to wynik zaciemniłby to jak ta kadra wygląda. Teraz czas na nowego trenera i nowe rozdanie w reprezentacji Belgii.
— Mariusz Moński (@M_Monski) December 1, 2022
Koniec pracy Roberto Martineza
Fatalna postawa Belgów musiała zebrać żniwa. Jednym z nich jest natychmiastowe zakończenie pracy Roberto Martineza, który z kadrą pracował od 2016 roku. Hiszpan twierdzi, że odszedłby ze stanowiska, nawet gdyby Belgia została mistrzem świata, ale może to być próba oczyszczenia sytuacji. Można było usłyszeć przed mundialem o potencjalnym „Last Dance” Martineza, ale były to plotki. Nie padła żadna konkretna deklaracja. Pomimo fatalnego zakończenia na całą pracę Roberto Martineza w Belgii należy patrzeć pozytywnie.
Gdy obejmował kadrę w lipcu 2016 roku, mało kto spodziewał się, że już dwa lata później będzie medalistą mistrzostw świata. Sprawił także, że Belgia długo plasowała się na czele rankingu FIFA. Odegrał też istotną rolę w usprawnieniu całego belgijskiego systemu piłkarskiego. Inspirował zmiany organizacyjne, zachęcał do inwestycji w rozwój futbolowej infrastruktury, a to wszystko z pozycji dyrektora technicznego, którym jest od września 2018 roku.
Roberto Martinez leaves Belgium — the game vs Croatia was his last one as head coach of the national team. 🚨🇧🇪 #Qatar2022 #Belgium
His decision was already made before the tournament and it’s now confirmed. pic.twitter.com/J79MAbJIRT
— Fabrizio Romano (@FabrizioRomano) December 1, 2022
„Umarł król, niech żyje król.” W tym akurat przypadku nie umarł, lecz odszedł, ale Martinez swoimi zasługami na miano chociaż małego „króla” z pewnością zasłużył. Pomimo braku happy endu w Belgii będą go z pewnością wspominać ciepło. A co do drugiej części powiedzenia, belgijskie media już uruchomiły lawinę spekulacji. Według nich federacja chce tym razem postawić na selekcjonera z Belgii i dwóch obecnie najpoważniejszych kandydatów to Michel Preud’homme i Hein Vanhaezebrouck. Poza nimi szansę na posadę ma mieć także dotychczasowy asystent Roberto Martineza – Thierry Henry.
Belgia – co jest przyczyną tak słabej postawy?
„De Rode Duivels” istotną rolę w europejskim, a także światowym futbolu zaczęły odgrywać wraz z awansem na mistrzostwa świata w Brazylii w 2014 roku, po dwunastu latach przerwy. W szybkim tempie z potencjalnego „czarnego konia” stali się nową piłkarską siłą, jednym z faworytów do zwycięstw w wielkich turniejach. Cechowała ich także regularność. Wyłączając Katar, od 2014 roku nie zakończyli żadnej wielkiej imprezy niżej niż na ćwierćfinale.
Brązowy medal zdobyty cztery lata temu to jednocześnie największy sukces, jak i największe zaprzepaszczenie szansy. Belgia przez bardzo długi czas nie będzie mieć tak świetnej generacji zawodników jak tej na mundialu w Rosji. I to jest właśnie jedna z przyczyn obecnej klęski. Ta kadra w swoim prime była cztery lata temu. Teraz jest, krótko mówiąc, lekko przestarzała. Wystarczy spojrzeć na zawodników, którzy wystąpili w dzisiejszym spotkaniu przeciwko Chorwacji.
Team News. 👀 #SelectedbyPwC #CROBEL #DEVILTIME pic.twitter.com/N0k8wmTbCh
— Belgian Red Devils (@BelRedDevils) December 1, 2022
Aż siedmiu z nich jest już po trzydziestce. Na czele z 35-letnimi Vertonghenem i Mertensem. Najgorzej wygląda to w defensywie. Wyłączając bramkarza, w trójce obrońców Belgowie mają emerytów z Jupiler Pro League w postaci wcześniej wspomnianego Vertonghena i Alderweirelda, a także niebędącego w najlepszej dyspozycji w Aston Villi Dendonckera, który gra tam w środku pola. Bramki zdobyte przez Maroko uwydatniły tylko formę najgorszej formacji Belgów.
O słabości defensywy wiedziano już przed turniejem, za to pomoc z atakiem miały być najmocniejszymi punktami drużyny. Co więc zobaczyliśmy w Katarze? Lider pomocy Kevin De Bruyne po prostu nie wyglądał jak Kevin De Bruyne. Nie przypominał zawodnika Manchesteru City, który rządzi i króluje w środku pola w angielskiej Premier League. Lider ataku Lukaku marnujący okazję za okazją. W dzisiejszym spotkaniu przeciwko Chorwacji powinien spokojnie kilka razy pokonać Livakovicia. Napastnik zbliżający się do 70 trafień w kadrze miał być jedną z jej największych nadziei. Okazał się największym rozczarowaniem.
Co teraz?
Reprezentację Belgii czeka teraz gruntowna przebudowa. Przyszedł czas na pożegnanie wielu zawodników i wprowadzenie do gry młodzieży. Obecni liderzy z Kevinem De Bruyne na czele odegrają jeszcze istotną rolę na mistrzostwach Europy w Niemczech, ale na mundialu w 2026 roku może być już trudno. Przebudowy kadry nie przeprowadzi już Roberto Martinez, tylko jego następca, którego zapewne niedługo poznamy.