Opadający liść – Harry Wilson kontynuuje dzieło Didiego


Harry Wilson zachwyca repertuarem uderzeń ze stojącej piłki, potwierdzając, że jest obecnie jednym z najlepszych wykonawców rzutów wolnych w Premier League

31 sierpnia 2019 Opadający liść – Harry Wilson kontynuuje dzieło Didiego
www.givemesport.com

W obecnym futbolu, w którym najmniejszy detal może przesądzić o zwycięstwie, umiejętnie wykonywane stałe fragmenty gry stały się sposobem na zdobycie przewagi nad rywalem. Zawodnicy skutecznie uderzający ze stojącej piłki niejednokrotnie rozstrzygają o losach meczów. Dlatego w ostatnich miesiącach głośno zrobiło się o Harrym Wilsonie. Walijczyku, który wykonaniem stałych fragmentów gry zachwyca nie mniej niż lata wcześniej Cristiano Ronaldo.


Udostępnij na Udostępnij na

W trakcie kariery w Manchesterze United Cristiano Ronaldo zasłynął m.in. z fantastycznego egzekwowania rzutów wolnych. Po uderzeniach Portugalczyka ze stojącej piłki futbolówka lecąca z zawrotną prędkością nabierała nieprzewidywalnej trajektorii, zupełnie jak opadający liść, dzięki temu najczęściej pogrążała bezradnych golkiperów. Strzelając kolejne bramki sposobem opadającego liścia, Portugalczyk na dobre rozsławił technikę wymyśloną przed wielokrotnego reprezentanta Brazylii, Didiego.

Po transferze Cristiano Ronaldo do Realu Madryt na Wyspach kilku innych graczy również zachwycało wykonywaniem stałych fragmentów gry. Technika opadającego liścia była jednak wykorzystywana niezwykle rzadko. Aż do momentu spotkania pomiędzy Manchesterem United i Derby County w ramach Pucharu Ligi w poprzednim sezonie.

W drugiej połowie meczu Harry Wilson, uderzając techniką opadającego liścia, zdobył fantastyczną bramkę, doprowadzając do wyrównania. Zachwycił także ekspertów, którzy po spotkaniu dogłębnie analizowali strzał Walijczyka.

Wydaje mi się, że nigdy nie widziałem lepiej wykonanego rzutu wolnego. To złożenie się do strzału i ten opadający liść – to było niewiarygodne – komentował w studiu Sky Sports były reprezentant Anglii, Darren Bent.

Ponownie głośno o zawodniku wypożyczonym z Liverpoolu do Derby County zrobiło się niespełna miesiąc później. W meczu Ligi Narodów przeciwko Irlandii reprezentant Walii powtórzył wyczyn z Old Trafford, kolejny raz opadającym liściem zdobywając piękną bramkę dla swojego zespołu.

Nie tylko opadający liść

W rozwoju umiejętności zdobywania bramek ze stałych fragmentów gry nieocenioną pomoc Walijczyk otrzymał od Franka Lamparda. Były zawodnik Chelsea w trakcie piłkarskiej kariery słynął z perfekcyjnych uderzeń ze stojącej piłki, stanowiąc wzór dla gracza Liverpoolu. Z każdym miesiącem pracy pod okiem szkoleniowca Harry Wilson oprócz rozwoju innych boiskowych umiejętności powiększał repertuar sposobów wykonywania stałych fragmentów gry, stojącą piłkę bijąc nie tylko płaskim podbiciem stopy, lecz także wewnętrzną częścią. W ten sposób zdobył bramkę przeciwko Sheffield United pod koniec grudnia.

Zadowolony z postępów podopiecznego był Frank Lampard. Angielski szkoleniowiec w styczniowej rozmowie ze Sky Sports podkreślał, że Harry Wilson zanotował rozwój nie tylko pod względem wykonywania stałych fragmentów gry.

Dużo mówi się o Harrym i o tym, że na początku sezonu strzelał spektakularne bramki, ale to, jak pracował w ciągu ostatnich dwóch miesięcy, zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Wszystko w jego grze jest pozytywne, chce piłki, kreuje, zdobywa bramki, więc Harry Wilson to nie tylko fantastyczne bramki [z rzutów wolnych]. To gracz, który szybko się rozwija, i uwielbiam patrzeć, jak gra w tej chwili – chwalił podopiecznego Frank Lampard.

Po zakończeniu sezonu Walijczyk wrócił na Anfield Road. Z kadrą Liverpoolu przygotowywał się do nowej kampanii. W spotkaniach towarzyskich zawodnik otrzymał szansę egzekwowania rzutów wolnych sprzed pola karnego rywali. Jednak mimo wielu prób strzały Walijczyka albo trafiały w mur, albo szybowały ponad bramką golkipera przeciwników. Pod koniec przygotowań Harry Wilson potwierdził jednak inny atut, uderzeniem z dystansu zdobywając bramkę w spotkaniu z Olympique Lyon. Gol przeciwko francuskiemu klubowi nie wystarczył, by przekonać Jürgena Kloppa. Walijczyk trafił na kolejne wypożyczenie. Tym razem do Bournemouth, w którego barwach trafienie mocnym uderzeniem z dystansu zanotował już w debiucie. Potwierdził tym samym, że strzały zza pola karnego rywali to także wielki atut Harry’ego Wilsona.

Wilson – „Wisienka” na torcie

W drugiej serii spotkań Walijczyk zdobył kolejną bramkę. Podobnie jak w zeszłym sezonie świetnym uderzeniem z rzutu wolnego. Nie dał najmniejszych szans golkiperowi Manchesteru City Edersonowi na udaną interwencję. Zachwytu nad bramką Walijczyka mimo porażki nie ukrywał menedżer Bournemouth Eddie Howe.

Niesamowity gol. Oglądałem go (Harry’ego Wilsona – przyp. red.) wiele razy w zeszłym roku w ważnych meczach dla Derby County. Kiedy dostaliśmy rzut wolny, miałem nadzieję, że może coś zyskamy, ale zobaczyć to, co zrobił, było niesamowite. Niesamowita bramka – mówił po meczu w rozmowie ze Sky Sports szkoleniowiec Bournemouth.

Świetna skuteczność i możliwości, które daje „The Cherries” obecność Harry’ego Wilsona na boisku, sprawiają, że Walijczyk powinien bez problemów na stałe wskoczyć do podstawowej jedenastki Eddiego Howe’a. Uderzeniami z dystansu oraz stałych fragmentów gry będzie zdobywał kolejne bramki dla Bournemouth.

***

Repertuar strzałów Harry’ego Wilsona ze stojącej piłki sprawia, że Walijczyk jest obecnie jednym z najlepszych wykonawców rzutów wolnych w Premier League. Opadający liść czy strzały wewnętrzną częścią stopy, składanie się do bicia piłki – to nie stanowi problemu dla zawodnika Liverpoolu. W Bournemouth Harry Wilson może zanotować kolejny progres. Nie tylko w sferze rzutów wolnych. Progres, który sprawi, że w końcu mocniej zapuka do pierwszego zespołu Liverpoolu. Bramkami z dystansu nie pogardzi przecież żaden szkoleniowiec.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze