Ondrej Duda przedłużył kontrakt z Legią Warszawa. Nowa umowa obowiązywać będzie do 2019 roku. Dla Legii to świetna wiadomość.
Niemal rok temu Legia Warszawa zakontraktowała zawodnika MFK Koszyce – Ondreja Dudę. Negocjacje transferowe przeciągały się w nieskończoność i raczej szczęśliwa finalizacja nie była wcale pewna. Wystarczy dodać, że prezes Leśnodorski wraz z Dominikiem Ebebenge polecieli prywatnym samolotem, aby osobiście dopilnować tego transferu. Świadczyło to o tym, że Słowak jest priorytetem dla włodarzy klubu z Łazienkowskiej. MFK Koszyce skutecznie utrudniał negocjacje i chciał Dudę zesłać do odpowiednika klubu Kokosa. Na szczęście udało się sfinalizować rozmowy.
Początek mizerny
Po Słowaku od samego początku spodziewano się wiele. Miał być zbawicielem warszawskiej Legii, który jeszcze bardziej zwiększy rywalizację w ofensywie. Początek, szczególnie mecz ze Śląskiem, był jednak sporym rozczarowaniem. Mnóstwo pudeł i egoistyczna gra sprawiły, że kibice z większym dystansem podchodzili do Dudy. Mówiono, że jest jeszcze młody i ma dużo czasu na aklimatyzację i przystosowanie się do ligi polskiej, która z pewnością jest lepsza od słowackiej. Wszystko jednak poszło w zaskakująco szybkim tempie. Słowak prawie z miejsca stał się decydującym, żeby nie powiedzieć najważniejszym, zawodnikiem Legii. W procesie aklimatyzacji na pewno pomogła mu przyjaźń z Michałem Żyrą, który od samego początku pomagał Słowakowi. Z każdym kolejnym meczem Duda rozkręcał się coraz bardziej. Wraz z Radoviciem stworzyli fenomenalny duet, który stanowił o sile Legii. W 41 spotkaniach zdobył dziesięć bramek i siedmiokrotnie asystował. Całkiem przyzwoite statystyki.
Rozwój i krok po kroku
O Dudzie szczególnie głośno było tej zimy. Podobno Everton był w stanie zapłacić za Słowaka aż 8 mln euro. Duda jednak nie zdecydował się na przeprowadzkę. Powód? Chce się stopniowo rozwijać i nie czuje się gotowy, by pchać się na głęboką wodę. Zachowanie dość odpowiedzialne, znamy bowiem mnóstwo przypadków zawodników, którzy po jednym udanym sezonie wyruszali podbijać Europę. Wracali bardzo szybko z podkulonym ogonem. Duda jest świadomy swoich braków i tego, że obecnie nie byłby w stanie wywalczyć sobie pierwszego składu w solidnym europejskim klubie. A siedzenie na ławce rezerwowych czy trybunach nie jest szczytem jego ambicji.
Z pewnością duży wkład w takie postępowanie ma trener Berg, który przekonywał Dudę, że jest za wcześnie na wyjazd i lepiej jeszcze pograć w polskiej ekstraklasie. Liga Europy to również świetne miejsce na promocję. Prezes Leśnodorski kilka miesięcy temu przekonywał, że Legii potrzebna jest udana historia transferowa, czyli zawodnik grający w klubie z Warszawy po transferze powinien wywalczyć sobie miejsce w wyjściowej jedenastce z miejsca. Nie powinien siedzieć na ławce rezerwowych, bo to nie wróży udanej przyszłości. Duda ma szansę być pierwszym zawodnikiem Legii, który będzie właśnie tym sukcesem włodarzy Legii.
Za kruchy
Na początku 2015 roku Legia musi radzić sobie bez Ondreja Dudy, który leczy kontuzję. Nabawił się jej w sparingu z Viktorią Pilzno. Problemem Słowaka jest jego przygotowanie fizyczne. Jeśli chce grać w wymarzonej lidze angielskiej, powinien się wzmocnić. Aktualnie przypomina bardziej chucherko niż zawodnika, który mógłby skutecznie przepychać się z potężnie zbudowanymi obrońcami Premier League.
Nowy kontrakt Słowaka to świetna informacja zarówno dla samego zainteresowanego, jak i całej piłkarskiej Polski. Naszej lidze brakuje takich zawodników. Ondrej Duda swoimi występami dodaje kolorytu trochę spłowiałej ekstraklasie. Dzięki temu kontraktowi również zyska Legia, która będzie mogła zarobić na zawodniku niebotyczne pieniądze. Warunek jest jeden – Duda musi zacząć grać, a na razie kontuzje mu to utrudniają.
Największym problemem Legii obecnie bez wątpienia jest jednak zachowanie jej kibiców. Mimo że są 12. zawodnikiem drużyny z Warszawy, to ich postępowanie (choćby w Lokeren) skutecznie podcina skrzydła klubu. Kary, które narzucane są klubowi, hamują możliwości rozwoju. Niedawno włodarze Legii przekonywali, że sankcje narzucone przez UEFA są równowartością kupna Ondreja Dudy.