Od czasu, gdy w angielskiej ekstraklasie zaczął zachwycać Gareth Bale, walijski futbol przeżywa złoty okres. W kraju znad Morza Irlandzkiego co chwila obradza kolejnymi wielkimi talentami. Zawodnikami nierzadko posiadającymi podwójne obywatelstwo, jednak wybierającymi grę dla reprezentacji „The Dragons”. Jednym z nich jest David Brooks – talent czystej wody, którego nie dostrzegli szkoleniowcy Manchesteru City.
Przygoda z futbolem młodego reprezentanta Walii mogła skończyć się, jeszcze zanim się zaczęła. Gdy miał zaledwie 17 lat Manchester City zdecydował, że nie zaoferuje nastolatkowi zawodowego kontraktu. Piłkarz nie był według szkoleniowców w gronie najbardziej obiecujących młodych graczy klubu, dlatego postanowiono zakończyć współpracę. Po dekadzie treningów w zespołach „The Citizens” zawodnik musiał szukać nowego klubu.
– Nie odszedłem w najlepszych okolicznościach. Powiedzieli mi wtedy – idź i spakuj się. Oczywiście było kilka łez i podobnych rzeczy, jak to w wieku 17 lat. Ale musisz to załatwić i poradzić sobie z tym. Poszedłem do Boltonu i powiedzieli, że jestem za mały, więc nie zaoferują mi kontraktu. Nie miałem wtedy agenta, więc bardzo trudno było znaleźć nowy klub. To nie najlepszy scenariusz, ale prawdopodobnie była to próba charakteru i na szczęście dałem radę. Kiedy chodzisz po wszystkich klubach i nie masz warunków fizycznych, których oczekują, to musisz zaimponować w innych obszarach – opisywał trudne początki kariery w rozmowie z „The Guardian” David Brooks.
Na szczęście dla zawodnika mniej wymagający w kwestiach warunków fizycznych byli przedstawiciele Sheffield United. Po okresie testowym mimo różnych recenzji klub z Bramall Lane zdecydował się zaoferować nastolatkowi umowę z tygodniówką wynoszącą 125 funtów.
Najpierw Anglia
Już po roku od momentu przybycia do „The Blades” David Brooks dołączył do pierwszego zespołu. Nastolatek nie zdołał jednak przebić się do podstawowego składu ekipy Nigela Adkinsa. Pierwsze spotkania na poziomie seniorskim rozegrał dopiero podczas krótkiego wypożyczenia do Halifax Town. Po powrocie na Bramall Lane na zawodnika czekały jednak tylko trybuny i gra w zespole rezerw. Sytuacja Davida Brooksa nie uległa wielkiej zmianie także w kolejnej kampanii. Podczas sezonu 2016/2017 tylko kilkukrotnie zasiadał na ławce rezerwowych pierwszej drużyny w spotkaniach ligowych. Szansę gry młody zawodnik otrzymywał jedynie w rozgrywkach pucharowych. Dobra dyspozycja gracza ukoronowana dwiema asystami została jednak zauważona przez Neila Dewsnipa.
Selekcjoner reprezentacji Anglii U-20 powołał gracza Sheffield United na towarzyskie spotkanie z reprezentacją Angoli. David Brooks otrzymał także szansę debiutu, wchodząc na murawę w drugiej części meczu. Na 19-latka uwagę zaczęło zwracać coraz większe grono skautów. Także tych z klubów Premier League. Kilka dni po spotkaniu w barwach reprezentacji na jaw wyszło, że losy zawodnika od dłuższego czasu śledził Everton.
– Myślę, że ma 19 lat, ale nadal wygląda, prawdopodobnie, na około 14 czy 15. I właśnie w tym problem, nadal nie rozwinął się fizycznie tak jak powinien. Widziałem sporo spotkań drużyny Sheffield United U-23. Jest dobrym graczem. Jest wybiegany, ma świetną równowagę, mija rywali dryblingiem i może zagrać decydujące podanie – charakteryzował zawodnika w rozmowie z „Liverpool Echo” skaut Evertonu, Jamie Hoyland.
Potem Walia
Nastolatek pytany o zainteresowanie innych klubów zawsze odpowiadał jednak, że skupia się tylko na jak najlepszej grze. Tym bardziej, że Sheffield United po awansie do Championship przygotowywało się do walki o utrzymanie na zapleczu Premier League. Szkoleniowiec „The Blade”, Chris Wilder, w Davidzie Brooksie w końcu widział pełnoprawnego zawodnika pierwszego zespołu. Z każdym spotkaniem grał coraz więcej, w przeważającej mierze wchodząc na boisko z ławki rezerwowych. Notował asysty i strzelał bramki. To zwróciło uwagę selekcjonera reprezentacji Walii, Chrisa Colemana, który w listopadzie 2017 roku dał zawodnikowi szansę debiutu w pierwszym zespole „The Dragons”.
– Powiedziałem przed powołaniem do reprezentacji Anglii U-20, wyraziłem jasno swoje uczucia, że chcę grać dla Walii i na szczęście się udało. To decyzja, którą muszą podjąć wszyscy młodzi gracze tacy jak Declan Rice i ja. Nie znam jego sytuacji i tego, co chce zrobić, więc nie mogę tego komentować, ale zawsze chciałem grać dla Walii i na szczęście dostałem tę szansę – mówił po debiucie w seniorskiej kadrze David Brooks.
Występ w spotkaniu przeciwko Francji jeszcze bardziej zwiększył zainteresowanie zawodnikiem klubów z Premier League. Media prześcigały się w doniesieniach, kto jest bliżej pozyskania utalentowanego Walijczyka. Po gracza Sheffield United ustawiła się kolejka chętnych. Podczas zeszłorocznego styczniowego okna klubowi z Bramall Lane udało się jeszcze zatrzymać gracza w zespole. Stało się jednak oczywiste, że odejście Davida Brooksa do jednego z klubów angielskiej ekstraklasy będzie tylko kwestią czasu. Tym bardziej, że z każdym kolejnym udanym występem zawodnik udowadniał, iż jest jednym z największych talentów Championship.
Premier League wzięta szturmem
Ostatecznie wyścig po Walijczyka wygrało Bournemouth, płacąc za gracza ponad 10 milionów funtów. Atutem Davida Brooksa, który szczególnie przyciągnął zainteresowanie „The Cherries”, była niesamowita uniwersalność. Jeszcze w barwach Sheffield United zawodnik był wystawiany na kilku różnych pozycjach w formacji ataku oraz drugiej linii.
– Nie mieliśmy pojęcia, gdzie go ustawić. Mógł grać po lewej stronie pomocy. Myśleliśmy o ustawieniu go jako dziesiątki lub szerzej (operując przy liniach bocznych). Ale w końcu powiedzieliśmy – po prostu pozwólmy mu wyjść i zagrać. Uważaliśmy, że jest tak dobry, iż znajdzie miejsce i zrobi swoje. Daliśmy mu swobodę i zadziałało naprawdę dobrze – wspominali w grudniowej rozmowie ze Sky Sports szkoleniowcy „The Blades”, Chris Wilder i Alan Knill.
Przygodę z Premier League Walijczyk rozpoczął bez jakichkolwiek kompleksów. Od początku sezonu imponuje umiejętnościami technicznymi oraz motoryką. Ustawiany przez szkoleniowca Bournemouth, Eddiego Howe’a, po prawej stronie ataku notuje jeszcze lepsze statystyki niż w Championship. Po pół roku stał się już jednym z czołowych graczy „The Cherries”.
– (…) Jest bardzo kreatywny, ma mnóstwo energii i dzisiaj dobrze sobie poradził. Jest graczem, który potrafi zrobić trochę wszystkiego – jest świetny w ofensywie, kreatywny, dobrze porusza się z piłką i jest bardzo inteligentny – chwalił Walijczyka po grudniowym spotkaniu przeciwko Brighton & Hove Albion Eddie Howe.
Świetna dyspozycja Davida Brooksa sprawia, że obecny zawodnik Bournemouth wcale nie zniknął z list życzeń czołowych angielskich klubów. Wręcz przeciwnie. Walijczyk każdym kolejnym imponującym występem jeszcze bardziej utwierdza zainteresowanych w przekonaniu, że warto wyłożyć za niego duże pieniądze. Czy David Brooks już latem zostanie graczem jednego z czołowym angielskich klubów? Bardzo prawdopodobne.