ONBG: Alexandre Lacazette


Wychowanek Olympique Lyon i aktualny jego zawodnik – Alexandre Lacazette. To jeden z najbardziej utalentowanych napastników wschodzącego pokolenia we Francji, który nieraz pokazał, jak dobrze ułożoną ma nogę. Oto nadzieja piłkarskiego Lyonu i Francji, dla której ten sezon może stać się przełomowy. Dlaczego?


Udostępnij na Udostępnij na

Liońskie centrum piłkarskie dla utalentowanej młodzieży Tola Vologe sławne jest nie tylko w kraju, ale również poza jego granicami dzięki umiejętnościom swoich absolwentów. Szkółkę Olympique Lyon kończyli tacy zawodnicy jak Hatem Ben Arfa, Karim Benzema, Loic Remy, a przede wszystkim obieżyświat francuskiego futbolu, Ludovic Giuly. Nad Rodanem wciąż nie próżnują i co roku wprowadzają do profesjonalnego sportu kolejne perełki. Jedną z nich jest Alexandre Lacazette.

Lyon od zawsze

Remi Garde to trener, który lubi stawiać na młodych
Remi Garde to trener, który lubi stawiać na młodych (fot. skysports.com)

Alexandre Lacazette od urodzenia związany jest z Lyonem. Tu się urodził (28 maja 1991 roku) i tu rozpoczął kopanie w piłkę. Zaczęło się od małego, lokalnego klubu Elan Club Sportif Lyon, do którego dołączył, mając siedem lat, a który przez kolejne pół dekady uczył go piłkarskiego abecadła. W 2003 roku wstąpił do jednej z najsłynniejszych szkółek we Francji, nieoficjalnie najlepszej po narodowej szkółce w podparyskim Clairefontaine.

Jako członek tejże akademii grał na kolejnych szczeblach wiekowych i tak w sezonie 2007-2008 zdobył w krajowych mistrzostwach do lat 18 ze swoją drużyną trzecie miejsce. Następnym krokiem było wstąpienie do seniorskiej ligi amatorskiej (Championnat de France amateur), która jest odpowiednikiem polskiej trzeciej. W niej zabłysnął, strzelając pięć bramek w 19 meczach, a w następnym sezonie 12 bramek w 22 występach. Taka forma nie przeszła niezauważona przez najważniejszą postać trenerską w Lyonie tego czasu, czyli Claude’a Puela.

Były już szkoleniowiec „Les Gones” zaczął wprowadzać młodzieńca do pierwszego składu. Najpierw Alexandre debiutował w meczowej osiemnastce (2 maja 2010 roku z Montpellier), a trzy dni później po raz pierwszy w karierze pokazał się na boiskach Ligue 1. Gdy w 78. minucie, przy remisowym wyniku 1:1, zmieniał Bafetimbiego Gomisa, do jego 19. urodzin brakowało jeszcze 23 dni. Przy późniejszym zwycięskim trafieniu Miralema Pjanicia wielkiego udziału nie miał, ale można powiedzieć, że zespołowi przyniósł szczęście i jako pierwszy na boisku pobiegł z gratulacjami do Bośniaka. Tamten mecz zdecydował praktycznie o wicemistrzostwie dla OL, a dla Lacazette’a miał być to dobry początek nowego rozdziału w życiu.

Kolejne rozgrywki, czyli dokładnie miniony już sezon 2010/2011, przyniosły następne kroki milowe w karierze, choć gdyby Claude Puel z większym zaangażowaniem pokładał nadzieję w liońskiej młodzieży, której nie brakuje, mogłoby to wyglądać jeszcze lepiej dla naszego bohatera. Nie było jednak na co narzekać. Dla młodego napastnika szczególnie udany stał się okres jesienny, gdy wpierw 30 października pokonał bramkarza Sochaux, będąc asem w talii Puela (gol dał liończykom cenne trzy punkty), a w ostatniej serii fazy grupowej Ligi Mistrzów dał remis w potyczce z Hapoelem Tel-Awiw. Wspomnieć też trzeba, że we wcześniejszym meczu z Benfiką Lizbona w dużej mierze jego wejście na boisko ożywiło zdruzgotany Lyon. Lacazette wszedł na murawę na kwadrans przed końcem, gdy lizbończycy prowadzili już 4:0, lecz jego asysty przy dwóch pierwszych bramkach pomogły przynajmniej po części odrobić straty, a na pewno z honorem wyjechać ze stolicy Portugalii.

Reprezentacyjny sukces

Jednak to nie w klubie, a na łonie reprezentacyjnym młody piłkarz święcił wielkie triumfy. W barwach „Les Bleus” występował już w drużynie do lat 16 i do każdej następnej otrzymywał regularnie powołania. Na niedawno skończonych mistrzostwach świata do lat 20 w Kolumbii wraz z kolegami z zespołu zajął wysokie, choć niepremiowane medalem, 4. miejsce. Z pięcioma bramkami na koncie został najlepszym strzelcem ekipy prowadzonej przez Francisa Smereckiego, a dokonał tego w zaledwie 353 minuty. Tegoroczny sukces jednak w żaden sposób nie może się mierzyć z tym z zeszłego roku.

W 2010 roku Francuzi gościli osiem najlepszych ekip piłkarskich Starego Kontynentu do lat 19. Wśród nich, oczywiście, znaleźli się gospodarze, których prowadził wspomniany trener Smerecki, a w składzie znalazło się miejsce dla Alexandre’a Lacazette’a. Tak jak tego lata, również i wtedy został najskuteczniejszym napastnikiem „Trójkolorowych” i choć były to tylko trzy bramki (w pięciu meczach), o jednej na pewno nie zapomni. W finałowym spotkaniu przeciwko równieśnikom z Hiszpanii zdobył na pięć minut przed końcem zwycięskiego gola, czym wprawił w ekstazę tłumy zgromadzone na stadionie w Caen. Był to swoisty rewanż za tureckie mistrzostwa Europy do lat 17 w 2008 roku, podczas których gracze z Półwyspu Iberyjskiego zaaplikowali im aż cztery bramki. Lacazette na pewno miał je w pamięci, pakując piłkę do siatki dwa lata później.

Nowy Anderson?

Co takiego potrafi zaprezentować Alexandre Lacazette, że zwraca na siebie uwagę trenerów? W początkach swojej kariery przez szkoleniowców porównywany był do byłego gwiazdora Olympique Lyon, jednej z ikon tego klubu z czasów niedawnej dominacji w kraju, Brazylijczyka Sonny’ego Andersona. Sam Lacazette zapytany o najlepszego napastnika „Les Gones” bez wahania wskazuje na reprezentanta „Canarinhos”.

Kolejne głosy wskazują na to, iż stylem przypomina Thierry’ego Henry i to porównanie wydaje się o wiele trafniejsze. Podobnie jak on jest szybkim, silnym atakującym, który nie traci głowy w polu karnym, dzięki czemu tak łatwo wpisuje się na listę strzelców. Ma świetnie ułożoną prawą nogę, potrafi z trudnych pozycji znaleźć mocnym i precyzyjnym uderzeniem drogę do siatki. Również ze swojej głowy robi pożytek, dosłownie jak i w przenośni. W zaprezentowanym wcześniej filmiku z meczu z Meksykiem pokazał, że w powietrzu nie próżnuje. Nie żałuje również na meczach boiskowej inteligencji. Ma fantastyczny zmysł odnajdywania się w dogodnych okazjach, wie, gdzie piłka może się pojawić i potrafi szybciej niż przeciwnik zareagować na nieoczekiwaną sytuację. Oto próbka możliwości Lacazette’a. Na samym początku jego premierowy gol z pojedynku z Sochaux, a na końcu zwycięskie trafienie w finale z Hiszpanią.

Nowe nadzieje

Wytłumaczyć muszę się jeszcze z wcześniej postawionej tezy. Dlaczego akurat obecny sezon mógłby stać się dla Lacazette’a przełomowy? Powodów jest kilka:

1. Lyon opuścił Puel
Claude Puel nie należał do tych ludzi, którzy z wielkim zaangażowaniem stawiali na utalentowaną młodzież. Prawda, dawał jej szansę, ale kto by nie dawał, mając pod nosem fabrykę talentów. Z mojego skromnego punktu widzenia zdecydowanie w zbyt mały zakresie czynił to były szkoleniowiec m.in. Lille i Monaco.

2. Nowa strategia Lyonu
Klub z doliny Rodanu w trakcie minionej przerwy między rozgrywkami zdecydował się, że pora zaufać nowym ludziom. Miejsce Puela zajął młody, jak na prowadzenie takiego zespołu, 45-letni Remi Garde. Były zawodnik Lyonu znacznie chętniej widzi w swojej kadrze wychowanków klubu. Znaczące szanse na pokazanie się w tegorocznych rozgrywkach otrzymali Maxime Gonalons (22 lata, 3 mecze w pierwszej jedenastce), Sidy Kone (19 lat, 1 mecz w pierwszej jedenastce), Jeremy Pied (22 lata, 3 wejścia z ławki rezerwowych), a następni kandydaci nadciągają. Wspomnieć przecież trzeba, że w składzie Francji na mistrzostwa świata w Kolumbii znalazło się miejsce dla aż czterech piłkarzy, a piątego włodarze OL sprowadzili w ostatni dzień okienka. To Gueida Fofana z Le Havre. Przyszedł czas dla młodych. Więcej o ostatnich przemianach w Lyonie można przeczytać tutaj.

3. Udany mundial
Uwadze Remiego Garde nie może również uciec bardzo dobra postawa Lacazette’a na mundialu w Kolumbii. Strzelone pięć bramek dla czwartej ekipy turnieju na pewno robi wrażenie i pozwoli to młodemu napastnikowi otrzymać szansę na grę zarówno w Ligue 1, jak i w Lidze Mistrzów. Już kolejny sezon z rzędu przyjdzie „Les Gones” radzić sobie na aż czterech frontach. Skład został również uszczuplony o jedną z dotychczasowych gwiazd, Miralema Pjanicia, który zamienił Lyon na Rzym, a z powodu kontuzji przez najbliższy miesiąc nie zagra Lisandro Lopez.

4. Za rok może być za późno
Lyon nie może sobie pozwolić na stratę talentu takiego formatu, jakim jest Alexandre Lacazette. Nie trzeba tak daleko zaglądać w przeszłość, by znaleźć takiego Loica Remy’ego, którego bez żalu oddano do Nicei, a teraz jest jedną z jaśniejszych gwiazd Marsylii. Po Lacazette’a zgłaszała się już niegdyś AS Roma (dokładnie rok temu) i nie sądzę, by zainteresowanie jego osobą zmalało od tamtej pory. Piłkarza łączy z klubem trzyletni kontrakt (jego pierwszy profesjonalny kontrakt w karierze), lecz jeśli w najbliższym czasie nie otrzyma on szansy na regularną grę, to chętnie skorzysta z nadarzającej się okazji na przeprowadzkę. Niezależnie jednak, gdzie zdecyduje się na kontynuowanie swojej piłkarskiej przygody, z pewnością będzie o nim głośno.

Najnowsze