ONBG: Adryan Oliveira Tavares


Może w ostatnich latach na światowych boiskach rządzą Hiszpanie, ale w Brazylii niezmiennie, od zarania piłkarskich dziejów, talentów jest tak dużo jak kawy. Jedną z największych nadziei młodego pokolenia „Kanarków” jest zwany „nowym Zico” Adryan Oliveira Tavares.


Udostępnij na Udostępnij na

Już samo to, że zasłużył na podobny przydomek, o czymś świadczy. Jeszcze nie wiadomo, czy Adryan jest dobrą reprodukcją Zico czy tylko jego marną kopią. Za wcześnie, by to stwierdzić. Wszystko jednak idzie w dobrym kierunku. Wiemy za to, co tych dwóch na pewno łączy – klub, w którym się wychowali. Flamengo.

Właśnie tam obaj stawiali pierwsze piłkarskie kroki, właśnie tam Adryan czaruje dalej. Bardzo możliwe, że do ponad 700 występów w koszulce w czarno-czerwone pasy, jak jego słynny rodak, Tavares nie dobije. Nie dlatego, że nie jest wystarczająco dobry. Nie, wręcz przeciwnie. Jest za dobry, wcześniej czy później wyjedzie do Europy.

Świat o Adryanie usłyszał na przełomie czerwca i lipca 2011 roku. Wtedy w Meksyku odbywały się mistrzostwa świata U-17. Tavares w reprezentacji swojego kraju grał już od poziomu U-15, więc i na ten mundial pojechał. Nie tylko pojechał, ale i został wybrany na najlepszego piłkarza drużyny. I chociaż Brazylia, która na turniej przyjechała jako świeżo upieczony mistrz Ameryki Południowej (Adryan do tego sukcesu też się przyczynił), zajęła dopiero czwarte miejsce, co było rozczarowaniem, to dzięki pięciu strzelonym golom i wielu innym świetnym zagraniom nazwisko Tavares trafiło do notatnika niejednego europejskiego skauta.

Jak się okazało, zapamiętali go m.in. wysłannicy Manchesteru United. A nawet nie tyle zapamiętali, co nabrali przekonania, że warto go sprowadzić, bo na treningi chcieli go zaprosić już wcześniej. Ludzie z Old Trafford z młodym chłopakiem w sprawie transferu kontaktowali się już od jakiegoś czasu, ale ten kilka miesięcy temu ostatecznie za zainteresowanie grzecznie podziękował i odmówił. Zresztą Flamengo rozmowy zaczynało od 12 milionów funtów. W momencie kiedy chłopak nie zagrał nawet ani razu w seniorach! Polowanie na talent z Rio rozpoczęła również Roma, ale i do Rzymu Adryan na razie się nie wybiera.

Mimo wszystko młokos wolał zostać w domu i harmonijnie się rozwijać. Już w 2011 roku zaczął trenować z seniorami, ale ciągłe wyjazdy na kadrę U-17 uniemożliwiły mu wywalczenie sobie miejsca w składzie. Debiut w pierwszej drużynie zaliczył 21 stycznia 2012 roku. W meczu mistrzostw stanowych Rio przeciwko Bonsucesso wszedł na boisko na ostatnie 10 minut, zastępując Camacho, który sekundy wcześniej strzelił gola. A że Adryan gorszy być nie chciał, to tuż przed końcem dobił przeciwnika i ustalił wynik na 4:0. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że pełnoletniość osiągnie dopiero 8 października tego roku, to wynik całkiem niezły – Zico też zaczynał jako 17-latek. Na debiut w brazylijskiej Serie A Adryan musiał poczekać trochę dłużej, ale tylko dlatego, że ta wystartowała później. W końcu jego wielki dzień nadszedł.

1 lipca 2012 roku, siódma kolejka, mecz z Atletico Goianiense, po pierwszej połowie jest 1:1. Zaraz po przerwie zmiana, na boisko wchodzi Adryan, zastępując Wellingtona. Pierwsza akcja, świetne dośrodkowanie na głowę Diego Mauricio, a ten minimalnie chybił. W końcu przyszła 56. minuta. Tavares dostał świetne podanie od Amarala i zamienił je na jeszcze ładniejszego gola. Ostatecznie Flamengo wygrało 3:2. Spełniło się marzenie młodego chłopaka z Rio, a rodziców po meczu rozpierała duma. Ale to nie było jego ostatnie słowo. Od tamtego czasu Adryan zagrał też w kolejnych dwóch meczach ligowych, a z Bahią wyszedł nawet w pierwszym składzie. Mimo że we Flamengo konkurencja jest naprawdę niemała, to Joel Santana stawiać na tego nieopierzonego młokosa się nie boi. A ten jak dotychczas odpłaca mu się tak, jak powinien, czyli świetną grą.

Tę umożliwia mu po prostu wrodzony talent do kopania piłki. Robi to wspaniale, z wielką gracją i techniką, to on panuje nad nią, a nie ona nad nim. Kopnąć potrafi celnie i to nieważne, czy futbolówka akurat się toczy, czy stoi, kilka bramek z rzutów wolnych w życiu już strzelił. Do tego jest świetnym dryblerem, radzi sobie praktycznie na każdej pozycji, na której głównym zadaniem jest atak. W skrócie – typowy Brazylijczyk. Tylko lepszy. Na razie w poważnym futbolu stawia pierwsze kroki i jego grą mogą cieszyć się sympatycy ligi brazylijskiej. Pewnie jeszcze przez jakiś czas, bo sam zawodnik utrzymuje, że do Europy wcale mu się nie spieszy. Nie ma jednak wątpliwości, Serie A stanie się wkrótce dla niego za mała i Adryan na Stary Kontynent zawita. Jeszcze będzie o nim naprawdę głośno.

Komentarze
~!!! (gość) - 12 lat temu

Ma talent..

Odpowiedz
~bartek135771 (gość) - 12 lat temu

oj ma...

Odpowiedz
~Komentator (gość) - 12 lat temu

E tam... znowu jakaś ciot* tak samo jak Lucas
Piazón. I jak on śmie nosić przydomek "Zico".
Żenada. Hahahaha...

Odpowiedz
~000 (gość) - 12 lat temu

JEST THE BEST

Odpowiedz
~000 (gość) - 12 lat temu

zamknij ryj komentator nie znasz sie to sie nie
wyrazaj a i on moze zostac nawet lepszym pilkarzem od
zico a moze nie zostac ale talent ma...

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze