Mistrzostwa Europy w 2012 roku będą wielkim wydarzeniem dla Polski. Po raz pierwszy w historii nasz kraj będzie miał okazję wypromować się w tak wielkim stopniu. Tysiące, a nawet miliony kibiców zjadą do kraju, niektórym pewnie nawet się spodoba i jeszcze do nas wrócą na wakacje lub choćby krótki odpoczynek. Jednak nie wszystkie miasta uważają Euro za dobro. Dla władz miasta Olsztyna mistrzostwa Europy w Polsce to najgorsze zło.
Olsztyn to stolica Warmii i Mazur, regionu, który jest turystyczną wizytówką Polski. Kto z nas nie zna mazurskich jezior i lasów, ten ma czego żałować, bo w tym regionie można się zakochać od pierwszego wejrzenia. Na pewno tak właśnie stałoby się z niejednym kibicem odwiedzającym nasz kraj. Jednak władze miasta zdecydowały, że Olsztyn nie będzie promował piłki nożnej w czasie największej sportowej imprezy w historii kraju. Głośne hasło: „Miasto wolne od futbolu” miało oznaczać, że stolica Warmii i Mazur będzie alternatywą dla niezainteresowanych piłką nożną. No bo po co komu futbol? Przecież w tym czasie będzie dużo więcej pracy, będą znacznie większe korki, a kto wie, czy za oknem pana radnego jakiś oszalały fan nie będzie trąbił w rozreklamowaną na mundialu w RPA wuwuzelę. Przecież to tylko zakłóci spokój i porządek dnia.
Trzeba przyznać, że władze miasta wykazały się niezwykłą przebiegłością, bo ledwie 30 kilometrów dalej w miejscowości Ostróda plan działania jest zupełnie odwrotny. Prawdopodobnie w tym miejscu swoją siedzibę będzie miała jedna z reprezentacji uczestniczących w turnieju, może więc niedługo Olsztyn będzie reklamował Ostródę jako miasto, w które żyje futbolem. Kibice wyjadą, a pewnie i miejscowi fani też się skuszą i w mieście nad Łyną będzie błogi spokój.
Ambitny plan miał duże szanse powodzenia, bo przecież w Olsztynie niewiele ponad dziesięć lat wstecz futbol rozwijał się doskonale. W stolicy Warmii i Mazur zapanowała moda na występujący w najwyższej klasie rozgrywkowej Stomil, a na zapleczu występowała też miejscowa Warmia. Kłopoty finansowe sprawiły jednak, że oba kluby jeszcze do niedawna ledwo łączyły koniec z końcem. Teraz Stomil powoli i mozolnie się odbudowuje, ale żeby walczyć o wyższe cele potrzebuje wsparcia od miasta, na które raczej nie ma co liczyć. A gdyby dziesięć lat temu sypnąć trochę groszem, to może Stomil byłby w tym miejscu, co dziś Jagiellonia Białystok.
Informacja odbiła się szerokim echem w całym kraju, o poczynaniach władz miasta Olsztyna można było przeczytać w różnych gazetach, na portalach i forach internetowych, temat podchwyciły również radio i telewizja. Oczywiście na radnych nie pozostawiono suchej nitki, a więc po kilku dniach strategia się zmieniła. Olsztyn ogłosił, że to była jedynie prowokacja i tak naprawdę chce promować futbol podczas Euro, ale również nie zapomina o ludziach, którzy tą dyscypliną się nie interesują. A więc po raz kolejny przebiegłość zwyciężyła, bo teraz zrobiło się głośno o Olsztynie i może nawet tak zostanie do rozpoczęcia turnieju. Możliwe więc, że pomysł okaże się trafiony, lecz czy rzeczywiście była to zamierzona prowokacja, czy może potrzeba sytuacji zmusiła władze miasta do zmiany nastawienia? Oczywiście radni powiedzą z uśmiechem, że celem był rozgłos, ale czy za tym szyderczym uśmiechem nie będzie ukrywał się wstyd, że w ogóle taki pomysł powstał? No cóż, nie wymagajmy od polityków, że mają coś takiego jak poczucie wstydu. Oby tylko tej polskiej polityki było jak najmniej podczas największej imprezy w kraju nad Wisłą.
Powyższy artykuł wydaje się niedorzeczny, jednak pomysł władz miasta był jak najbardziej prawdziwy. Zachowanie władz Olsztyna przypomina poczynania zdesperowanego szaleńca, który wychodzi na ulicę i krzyczy: „jestem idiotą”, szaleniec zwróciłby uwagę gazet, może nawet telewizji, stałby się sławny. Za tydzień powiedziałby, że chodziło mu tylko o sławę i byłby dumny ze swojego sukcesu. Jednak ludzie, którzy nie są obojętni na głupotę, na zawsze zapamiętają, iż desperat mówił, że jest idiotą i nawet jeśli miała to być prowokacja, to takiego idiotę z siebie uczynił.