W niedzielne popołudnie odbędzie się 208. "Bitwa o Anglię", czyli najbardziej prestiżowe spotkanie na Wyspach Brytyjskich. Zarówno dla Manchesteru United, jak i Liverpoolu będzie to niezwykle ważny mecz, ale szczególnie dla jednej osoby może on być decydujący. Tą osobą jest Ole Gunnar Solskjaer.
Szkoleniowiec Manchesteru United znajduje się ostatnio w ogniu krytyki, po tym jak wyniki zespołu w ostatnich tygodniach mocno odbiegają od oczekiwań. Ole dostał piłkarzy, jakich chciał, ma konkurencyjny zespół, ale nie wydaje się, że Norweg jest gwarancją sukcesu dla Manchesteru United. Władze klubu zapewniają pełne poparcie, ale ciśnienie pod fotelem menedżerskim Solskjaera wzrasta z każdym dniem.
Pierwszy kryzys w tym sezonie
Początek sezonu w wykonaniu Manchesteru United był bardzo obiecujący. Trzynaście zdobytych punktów w pięciu meczach. Świetna postawa wracającego po latach do klubu Cristiano Ronaldo, do tego deklasacja Leeds United w prestiżowych derbach na inaugurację sezonu Premier League. Drużyna wyglądała dobrze, doskonale grał Bruno Fernades, a Paul Pogba wykładał kolejne asysty jak na tacy. Na Old Trafford zaczęto mieć nadzieję, że w tym sezonie drużyna realnie będzie mogła powalczyć o zdobycie tytułu mistrzowskiego.
Weryfikacja i pierwsze sygnały alarmowe przyszły jednak szybciej, niż się spodziewano. W pierwszej kolejce Ligi Mistrzów „Czerwone Diabły” mierzyły się na wyjeździe z Young Boys. Szybko zdobyta bramka Ronaldo zapowiadała spokojne zwycięstwo, ale czerwona kartka dla Wan-Bissaki oraz całkowite oddanie gry rywalom zakończyły się katastrofą i przegraną. Porażka w Lidze Mistrzów okazała się zwiastunem poważnego kryzysu, jaki miał dopiero nadejść.
W następnych kilku meczach United przegrał z West Hamem w Pucharze Ligi, żegnając się z tymi rozgrywkami, a następnie zaliczył serię trzech meczów bez zwycięstwa w Premier League. W Lidze Mistrzów co prawda pokonał u siebie Villarreal, ale zwycięskiego gola Ronaldo kibice świętowali dopiero w ostatnich minutach meczu. Ten sam piłkarz dał drużynie zwycięstwo w środowym meczu z Atalantą, w którym United ze stanu 0:2 odrobiło straty i ostatecznie wygrało spotkanie z „La Deą”.
Manchester United are still backing Ole Gunnar Solskjær. They expect the situation to improve in the next weeks of course, not happy with last results & team performances – but club still protecting the manager. 🔴 #MUFC
More here: https://t.co/9qF49eMcI7 pic.twitter.com/iiodnmRYVv
— Fabrizio Romano (@FabrizioRomano) October 17, 2021
Taktyczna bieda
Słabości Solskjaera jako menedżera doskonale obnażyli w ubiegłą sobotę Brendan Rodgers i jego „Lisy”. Leicester City mimo słabej gry w tym sezonie ligowym pokonało rywali z Manchesteru 4:2. Wynik jest jedną sprawą, ale to, jak fatalnie pod względem taktycznym wyglądał zespół gości, jest tym, co warto zaznaczyć.
Brendan Rodgers doskonale wykorzystał błędy Solskjaera w ustawieniu zespołu i tym samym pokonał utytułowanego rywala na własnym stadionie. Wydaje się, że duże bogactwo w ofensywie sprawia, że Ole nie ma pojęcia, jak ustawić piłkarzy, by zespół działał sprawnie. Duże odległości między liniami, fatalnie działający pressing oraz zagubienie przy bronieniu stałych fragmentów gry. Tak wyglądał dramat w trzech aktach w reżyserii norweskiego menedżera.
United latem ściągnęło do klubu takich piłkarzy jak Varane oraz Sancho. Solskjaer dostał piłkarzy, jakich chciał. Zespół został w pełni przebudowany. Wreszcie ma konkurencyjną kadrę, ale Norweg kompletnie nie potrafi jej poukładać. Mecz na King Power Stadium idealnie zobrazował, że piłkarze są zagubieni i nie potrafią ze sobą współpracować na boisku. Jadon Sancho jest na razie cieniem piłkarza, który zachwycał na boiskach Bundesligi. Z pewnością nie tak to miało wyglądać.
10 games into his Manchester United career and Jadon Sancho is still yet to score or assist.
The wait goes on. 😩 pic.twitter.com/UESr5ljYt0
— Squawka (@Squawka) October 16, 2021
Solskjaer nie rozwija piłkarzy
Kolejnym aspektem, do którego można się przyczepić w warsztacie Norwega, jest fakt, że nie potrafi on zbudować piłkarzy. Jeżeli spojrzymy na kadrę zespołu, to opiera się ona na wybitnych indywidualnie piłkarzach. Dla menedżera w takim przypadku zadaniem będzie odpowiednie poukładanie tego w całość. Solskjaer nie potrafi tego jednak zrobić. Nie wyciska z graczy stu procent i nie rozwija ich, co przekłada się na wyniki.
W sezonie 2019/2020 United zajęło trzecie miejsce w lidze i dotarło do półfinału Ligi Europy. W poprzednim natomiast zostało wicemistrzem Anglii i awansowało do finału Ligi Europy, gdzie przegrali z Villarrealem. Wicemistrzostwo z poprzedniej kampanii „Czerwone Diabły” zapewniły sobie dzięki zdobyciu 74 punktów. Kiedy Jose Mourinho zajmował drugą lokatę na koniec sezonu z Manchesterem United, „The Red Devils” mieli wtedy na koncie 81 oczek. A warto dodać, że przecież pod wodzą Portugalczyka Manchester wygrał Ligę Europy.
Tu nie chodzi o to, że Solskjaer jest fatalnym menedżerem, tylko o fakt, że najzwyczajniej nie jest on trenerem ze światowego topu i sufit, jaki mógł osiągnąć ze swoim zespołem, został już zaliczony. O tym wspomniał choćby Jamie Carragher na łamach „Sky Sports” kilka dni temu.
Ole Gunnar Solskjaer nie wygra mistrzostwa Premier League lub Ligi Mistrzów jako szkoleniowiec Manchesteru United. Nie jest na takim samym poziomie, jak Pep Guardiola, Juergen Klopp czy Thomas Tuchel, którzy mają wieloletnie doświadczenie i zdobywają ważne trofea.
Norweg za bardzo polega na indywidualnościach, a nie skupia się na dobru całego zespołu. Solskjaer uparł się, by w środku pola grać słabo prezentującym się Fredem, a na ławce regularnie sadza sfrustrowanego Donny’ego Van de Beeka, któremu latem nie pozwolił odejść z klubu. Ma kadrę, o jakiej marzyłby niejeden szkoleniowiec na świecie, ale może to właśnie ubogi warsztat Norwega sprawia, że na Old Trafford pojawia się coraz więcej znaków zapytania.
Rozczarowania w Europie
Jakby narzekań na postać szkoleniowca Manchesteru United było mało, to dopiero dochodzimy do występów w europejskich pucharach. W tej edycji Ligi Mistrzów Manchesteru United zdołał już przegrać na wyjeździe z o wiele niżej notowanym Young Boys. Ta porażka z pewnością przywróciła fanom wspomnienia z poprzedniej edycji, kiedy „Czerwone Diabły” przegrały z Istanbul Basaksehir.
Basaksehir 2-0 Man Utd
Watching Manchester United defend: pic.twitter.com/oUgZZNjPuH
— B/R Football (@brfootball) November 4, 2020
Było też odpadnięcie z fazy grupowej, porażka z Sevillą w półfinale Ligi Europy czy przegrana po rzutach karnych w finale wcześniej wspomnianych rozgrywek. Mimo paru dobrych występów mecze United w pucharach to jest regularna bolesna weryfikacja przekształcająca się w kompromitację.
Liverpool wygrał Ligę Mistrzów, podobnie jak Chelsea. Manchester City oraz Tottenham zagrały w finale tych rozgrywek. Więc da się tego dokonać, ale taka perspektywa jest dla fanów United raczej odległa.
Ważne tygodnie
Przed Ole Gunnarem Solskjaerem i jego piłkarzami kluczowe tygodnie. Po meczu z Liverpoolem United pojadzie na wyjazdowy mecz z Tottenhamem, a następnie czekają go derby Manchesteru. Władze Manchesteru United zapewniają, że Norweg może spać spokojnie, ale jeśli Manchesterowi zaczną odjeżdżać kolejne rozgrywki, a frustracja u piłkarzy zacznie narastać, na Old Trafford może dojść do odważnych decyzji, których ofiarą może zostać tylko norweski szkoleniowiec.