Okiem eksperta czyli kto ma szanse


W tegorocznej edycji Pucharu Narodów Afryki nie brakuje oczywiście faworytów oraz drużyn, którym nie przepowiada się świetlanej przyszłości na turnieju. Kto pozytywnie zaskoczy swoich kibiców? Przedstawiamy szanse poszczególnych zespołów.


Udostępnij na Udostępnij na

Ghana

Powszechnie wiadomo, że gospodarzom pomagają nawet ściany. Tak było na poprzednim Pucharze Narodów Afryki, gdzie w kilku przypadkach sędziowie przeciągnęli Egipt za uszy do dalszej fazy rozgrywek. Ghana ma jednak potencjał, by zwyciężyć bez pomocy. Nawet absencja samego Stephena Appiaha nie do końca osłabia ‘Czarne Gwiazdy’. Ciekawe jak spisze się grający wcześniej w holenderskiej młodziezówce Quincy. Gdyby tylko Ghana miała lepszego bramkarza, gdyż Kingston i Adjei do najlepszych nie należą…

Gwinea

Gwinejczycy raczej nie zdobędą tytułu, ale szanse na dobry wynik mają. Gra tu kilku ciekawych zawodników. Tacy Fode Mansare, Pascal Feindouno, Mamadou Diallo, Ismael Bangoura czy Souleymane Youla mogą doprowadzić swój zespól daleko. Chociaż właściwie tak się o nich mówi na każdym PNA, w którym grają, a z realizacją typów bywa różnie. Jednak Gwinejczycy na pewno tanio skóry nie sprzedadzą.

Maroko

Trener Henri Michel próbuje odbudować nieciekawie ostatnio sobie radzącą ekipę Maroka. Czy mu się uda? Cóż, ma w swojej ekipie paru ciekawych grajków, w tym trójkę z Nancy czy Alloudiego, Sektiouiego i Chamakha, jednak czy to wystarczy? Do wyjścia z grupy powinno, ale co dalej? Może być różnie. Podobnie jak w przypadku Ghany, Marokańczycy nie mają kłopotów bogactwa na pozycji bramkarza. Bagui, Lamyaghri i Fouhami już są po 30ce, poza tym nigdy nie prezentowali jakiegoś znakomitego poziomu.

Namibia

Już w kwalifikacjach zadziwili wszystkich, wywalczając awans. Jednakże na samym PNA będzie już znacznie trudniej. Tylko dwóch zawodników ze składu gra w Europie: Collin Benjamin w HSV oraz Quinton Jacobs w Bryne. Reszta pogrywa na Czarnym Lądzie. Przyznać należy, że Namibia jest ekipą nieobliczalną, jednak z grupy raczej nie wyjdzie, chociaż cuda się zdarzają.

Benin

Zespolenie kilku doświadczonych grajków z wieloma młodymi, głodnymi gry, wilczkami może być receptą na sukces. Jednak Omar Tchomogo nigdy nie prezentował jakiejś wielkiej formy, zaś Alain Gaspoz był dobrym piłkarzem, ale ostatnio pracuje…w piątej lidze szwajcarskiej jako grający trener. Gra tu jednak kilka talentów, jak Djidonou, Boco, Ahoueya, Sessegnon czy – zwłaszcza – Razak Omotoyossi. Przy sprzyjających wiatrach Benińczycy powinni przeżeglować przez ocean pierwszej rundy bez problemów, a co dalej, to ich.

Wybrzeże Kości Słoniowej

Jeden z wielkich faworytów całej imprezy. Tylko pech może sprawić, że ‘Słonie’ nie przetoczą się jak burza przez las PNA aż na polanę wielkiego finału. Gdzie nie spojrzeć – tam gwiazdy. Eboue i Kolo Toure to klasa sama dla siebie. Yaya Toure i ‘Maestro’ Zokora mogliby być podstawowymi zawodnikami w każdym europejskim klubie. O Drogbie nawet nie wspominam. Romaric miał bardzo udany sezon. A są i młodzi gniewni jak Gervinho czy Constant Djakpa. Tylko na bramce posucha. ‘Copa’ Barry, Kone i Loboue nie są dobrymi następcami nawet dla przeciętnego wszak Tizie.

Mali

Chyba najmniej opisywana i omawiana ekipa biorąc pod uwagę wszystkie serwisy, gdzie wspomina się o PNA. To się może niepozornym Malijczykom przysłużyć, chociaż wcale nie musi. A skład mają przyzwoity. Freddy Kanoute, Seydou Keita czy Mahamadou Diarra to klasa sama w sobie. A to wszakże ledwie 3/23 składu. Mimo to przed Malijczykami bardzo trudne zadanie. WKS i Nigerię typuje się w gronie faworytów turnieju, a i Benin stać na wiele. Czas pokaże co będzie.

Nigeria

Zawsze mocna, ale trener Berti Vogts powołał paru piłkarzy, których obecność w składzie na PNA budzi wątpliwości. Richard Emoroigbe, Onyekachi Okoronkwo czy Danny Shittu to nie są chyba zawodnicy odpowiedniej klasy, ale w końcu to Niemiec jest trenerem, a Nigeria i tak ma wielu znakomitych grajków. Enyeama, Yobo, Emeghara, Taiwo, Mikel czy Martins powinni doprowadzić ‘Super-Orły’ daleko. Wątpliwości budzi jeszcze obecność podstarzałego Kanu. Ale może na jego doświadczenie liczy Vogts. Okaże się już niedługo.

Kamerun

Obok Wybrzeża Kości Słoniowej i Ghany zdecydowanie największy faworyt turnieju. Trener Otto Pfister połączył doświadczenie Songa, Geremiego, Tchato czy Eto’o z talentem Bikeya, Makouna, Alexa Songa czy Mbii. Wątpliwości, jak w przypadku Nigerii, jest kilka. Czy naprawdę nie ma lepszych zawodników niż Charles Mbarga, Alain Nkong, Paul Essola, Mohamadou Idrissou czy Bertin Tomou, nie wspominając nawet o podstarzałym Josephie Jobie? A gdzie Meyong Ze? Gdzie Rodolphe Douala? Chyba jeden Pfister to wie.

Egipt

Obrońca tytułu. Tutaj jednak raczej nie powalczą, choć z wyjściem z grupy nie powinni mieć problemów. Szkoda, że karierę reprezentacyjną zakończył już legendarny Hossam Hassan. Jednak nawet Amr Zaki, Mohamed Zidan, Ahmed Hassan, Mohamed Shawky i Essam El-Hadary mogą nic nie wskórać w pojedynkach z Kamerunem oraz nieobliczalnymi Zambią i Sudanem. A sędziowie już ich nie przeciągną za uszy do finału.

Sudan

Bardzo ciekawa, choć mało znana ekipa. Wystarczy wspomnieć, że drugi rok z rzędu zdobyli reprezentacyjne Mistrzostwo Afryki Wschodniej, w tym roku zresztą w rezerwowym składzie. Czyżby więc po 32 latach posuchy ‘Orły Pustyni’ szykowały w zanadrzu jakąś niespodziankę? Niewykluczone, zwłaszcza, że trener Egipcjan, Hassan Shehata stwierdził, że nie zdziwi go, jeśli Sudan wygra cały turniej. Ale jeśli nawet, to na pewno nie będzie to łatwe zadanie. W końcu Burundi, Tanzania, Ruanda, Etiopia czy Zanzibar na PNA nie grają.

Zambia

Bardzo ciekawa ekipa. Nieobliczalna. W sparingach przed PNA potrafiła w jednym meczu wygrać z silną przecież reprezentacją Tunezji, by potem przegrać rewanż z nią, a następnie ulec Maroku. Jeśli w pełni sił będą Clifford Mulenga, Jacob Mulenga, James Chamaga i bracia Katongo, to ‘Miedziane Kule’ na pewno nie będą bez szans na wyjście z grupy, a może i coś więcej. Ale muszą się sprężyć.

Angola

Skład Angoli w porównaniu do tego z ostatniego Mundialu trochę się zmienił, ale nieznacznie. Po dziewięciomiesięcznej karencji za doping, przez którą stracił MŚ, wrócił skrzydłowy Yamba Asha. Z powodu urazów również tamtą imprezę musieli opuścić Gilberto i Maurito. Za to fanom reprezentacji Angoli z pewnością rzuca się w oczy brak trzech zawodników. Joao Ricardo jednak nie potwierdza przysłowia, że bramkarz jest jak wino – im starszy tym lepszy. A może na złe mu wyszło znalezienie klubu, bo wszyscy pamiętają, jak dobrymi interwencjami doprowadzał do łez rywali z Meksyku czy Portugalii. Mantorras jest w bardzo słabej formie, w tym sezonie jak dotąd rozegrał ledwie kilka minut Akwę zaś wyrzucono z hukiem z Petro Atletico. Powód? Kiepska dyspozycja. Ciekawi mnie za to postawa Manucho. Dwa razy był królem strzelców ligi angolańskiej, ale nie było o nim do tej pory specjalnie głośno nawet na niwie futbolu afrykańskiego. Ciekawe, czy potwierdzi to, co o nim twierdzi Alex Ferguson.

Republika Południowej Afryki

Jakby to rzekł Jan Tomaszewski, będzie to boska drużyna, to znaczy Bóg jeden wie jak zagrają. Podopieczni Parreiry grają w kratkę. Potrafią jedno spotkanie wygrać w dobrym stylu, by następne przegrać w kiepski sposób. Ciekawe czy doświadczenie Mokoeny, Zumy i Pienaara w połączeniu z talentem Moona, Chabangu, Davidsa czy Tshabalali zaowocuje sukcesem? Na pewno przydałoby się dobre miejsce, żeby ‘Bafana Bafana’ nabrali doświadczenia przed Mundialem, który zbliża się wielkimi krokami. Ale może być różnie. Warto zwrócić uwagę na Bryce Moona, którego chce u siebie w ekipie Jan Urban, trener Legii oraz na młodziutkiego golkipera Itumelenga Khune, który może być lepszy niż był kiedykolwiek Hans Vonk czy Andre Arendse.

Senegal

Ciekawa ekipa, w dodatku jedyna trenowana przez Polaka, Henryka Kasperczaka. Habib Beye, Lamine Diatta i Papa Bouba Diop to uznana marka. W dobrej formie jest napastnik Mamadou Niang. Z kolei ciekawi mnie forma Henriego Camary i El Hadji Dioufa. Nie prezentują jednak chyba formy, jaką zachwycali blisko sześć lat temu w Korei i Japonii. Ciekawym zawodnikiem jest grający za oceanem, w MLS, bramkarz Bouna Coundoul. Z pewnością jest to rywal do trykotu z numerem 1 dla doświadczonego Tony’ego Sylvy. Może tym razem ‘Henry’ nie zostanie zwolniony po dwóch meczach turnieju, jak to miało miejsce blisko dziesięć lat temu, gdy na Coupe du Monde we Francji trenował Tunezję.

Tunezja

Zdaniem jednego z moich znajomych obecna Tunezja to ‘Chermiti i dziesięć koszulek’. Owszem, Amine Chermiti to znakomity zawodnik, którego teraz chciałyby mieć w swoich szeregach kluby z całej Europy, ale jedna jaskółka wiosny (w tym przypadku – wyjścia z grupy) nie czyni. W dobrej formie jest Yassine Chikhaoui, który w dwumeczu z Zambią zdobył obydwa gole dla Tunezji. Issam Jemaa i Chaouki Ben Saada też potrafią grać. Ciekawe jak spisze się Santos, który w poprzednich edycjach PNA błyszczał, ale w Ligue 1 grał rzadko, więc przeszedł na zasadzie wypożyczenia do FC Zurych. Tam raczej ma miejsce w pierwszym składzie, ale strzela niezbyt często. W każdym razie z tej grupy każdy może wyjść, więc dlaczego nie Tunezja?

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze