Ofensywnie bez napastników?


11 sierpnia 2010 Ofensywnie bez napastników?

Reprezentacja Polski pod wodzą Franciszka Smudy miała grać ofensywny i ładny dla oka futbol. Miała, bo rzeczywistość okazała się okrutna dla charyzmatycznego i sympatycznego selekcjonera.


Udostępnij na Udostępnij na

Wszystko dlatego, że były trener Lecha Poznań chciałby ustawić reprezentację w systemie 4-4-2, który podczas gry obronnej miałby umiejętnie przeistaczać się w 4-5-1. Założenie wydaje się banalnie proste. Jeden napastnik gra na szpicy, podczas gdy drugi w odpowiednich momentach go wspomaga. Świetnie sprawdziło się to w Lechu Smudy, gdzie w takich rolach idealnie występowali Hernan Rengifo oraz Robert Lewandowski. Niestety, żeby móc tak ustawić formację, trzeba mieć odpowiednich wykonawców. A tych panu Franciszkowi zdecydowanie brakuje.

Robert Lewandowski – jedyny pewniak w ataku reprezentacji Polski
Robert Lewandowski – jedyny pewniak w ataku reprezentacji Polski (fot. Białoczerwoni.com.pl)

Wielu dziennikarzy, znanych lub mniej znanych, wciąż wypowiada się o problemach polskiej defensywy. Prawda jest jednak taka, że to atak najbardziej kuleje w polskiej drużynie. Wystarczy przypomnieć sobie, że ostatniego gola jako napastnik zdobył wspomniany wcześniej Lewandowski, a było to w marcu tego roku. Później kadra już nie strzelała. Zresztą wcześniej też nie mogliśmy oglądać wielu popisów naszych snajperów. Wystarczy przypomnieć, że oprócz Lewandowskiego od roku 2009 bramki strzelali Ebi Smolarek (z San Marino), Marek Saganowski (z San Marino), Ireneusz Jeleń (z San Marino) oraz Marcin Robak (z Singapurem). Jako że klasa rywali nie powala, trzeba się zastanowić nad tym, czy Smuda będzie miał z kogo wybrać?

Przypomnijmy, jaki wybór wśród napastników mieli ostatni selekcjonerzy reprezentacji Polski.

Jerzy Engel przed finałami mistrzostw świata w Korei i Japonii zrezygnował lekką ręką z Andrzeja Juskowiaka, Igora Sypniewskiego, a szansy w kadrze w ogóle nie dostał supersnajper z Aten, Krzysztof Warzycha. Na mundial pojechali, regularnie grający w klubach, Olisadebe, Kryszałowicz, Marcin Żewłakow i Żurawski. Tylko ten ostatni był wówczas piłkarzem naszej Ekstraklasy, ale poziom, jaki wówczas prezentował, wybijał go ponad ligę.

Później pojawiła się krótka era Zbigniewa Bońka. Ten selekcjoner także miał mnóstwo możliwości w ataku. Wspomniany Żurawski, Kryszałowicz i Olisadebe, a do tego świetny w Niemczech Artur Wichniarek.

Kolejny trener, Paweł Janas, trafił chyba na najlepszą erę wśród polskich napastników w XXI wieku. Najpierw był duet Rasiak – Niedzielan, który imponował sprytem i zgraniem. Do Żurawskiego dołączył Frankowski. Obaj wydawali się  za mocni na polskie boiska. W końcu piłkarskiej ogłady nabrał też Ebi Smolarek. O wybuchach talentów Ireneusza Jelenia czy Pawła Brożka nie trzeba wspominać.

Franciszek Smuda ma zawrót głowy przy zestawianiu ataku reprezentacji
Franciszek Smuda ma zawrót głowy przy zestawianiu ataku reprezentacji (fot. Białoczerwoni.com.pl)

Podobny wybór miał Leo Beenhakker. Może tak mocnym punktem kadry nie był już Żurawski, ale Smolarek wzniósł się na swoje wyżyny. Rasiak stał się ciekawym dublerem, a przez jakiś czas znakomicie spisywał się Matusiak. Niestety, Holender przez długi czas nie zauważał Brożka i Jelenia, a gdy wydawało się, że do kadry na stałe trafi Rafał Boguski, piłkarza Wisły dopadła kontuzja.

Jak wszystkie podsumowania mają się do obecnego składu reprezentacji? Żurawski odcina kupony od sławy w Wiśle. Jeleń w kadrze więcej nie gra, niż gra. Paweł Brożek nie prezentuje już international level, a Ebi Smolarek musiał wrócić do polskiej Ekstraklasy. Jakby tego było mało, tragicznie w Wiśle spisuje się Boguski, a o przypadku Matusiaka chcielibyśmy jak najszybciej zapomnieć.

Kto w takim razie pozostał selekcjonerowi? Wydaje się, że jedynym pewniakiem jest Lewandowski. Problem jest taki, że „Lewy” źle spisuje się bez napastnika obok. Być może nastąpi eksplozja talentu Artura Sobiecha, ale on mógłby być raczej następcą niż partnerem Lewandowskiego. Smuda stawiał ostatnio na Dawida Nowaka, ale ten zawodnik wydaje się zbyt miękki na grę na poziomie międzynarodowym. Poza tym najbliższe pół roku spędzi w Młodej Ekstraklasie.

Sytuacja, w jakiej znalazł się Franciszek Smuda, jest niezwykle zagmatwana i niestety nic nie zapowiada jej poprawy. Jako kibic reprezentacji chciałbym wystosować pewien apel do wszystkich krytykantów trenera, który tak naprawdę nie ma z czego wybierać. Cóż, kadra bez napastników nie ma prawa strzelać bramek i te słowa spełniają się w Polsce w stu procentach.

Artykuł powstał tuż przed meczem z Kamerunem.

Komentarze
~dziurek (gość) - 14 lat temu

no np. Piszczek niez zawsze był obrońcą (jak nie
był kontuzjowany), a poza tym .... wrac ....
http://www.igol.pl/article,24448.html !!!

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze