Spotkanie Polska – Czechy okazało się fatalnym doświadczeniem dla podopiecznych Fernando Santosa. Zawodnicy reprezentacji Polski tak naprawdę przez cały mecz nie potrafili zdominować rywala, a gol, który padł w 87. minucie, był jedynie bramką pocieszenia. „Biało-Czerwoni” wypadli bardzo mizernie w zasadzie w każdej formacji, lecz w dzisiejszym artykule skupimy się na ofensywie. Pomimo tak złej gry polskiej kadry można doszukiwać się pojedynczych aspektów, które były na plus i będą mogły zaprocentować w starciu z Albanią.
Tylko cztery celne strzały oddali ofensorzy reprezentacji Polski przez 90 minut gry w Pradze. Warto zaznaczyć, że jedynie strzał Przemysława Frankowskiego z 20. minuty był prawdziwym zagrożeniem dla golkipera czeskiej drużyny. Ta statystyka bardzo dobrze oddaje przebieg całego starcia. Zespół Fernando Santosa przez znaczącą część spotkania nawet nie potrafił zbliżyć się do pola karnego przeciwników, nie mówiąc już o stworzeniu groźnej akcji. Zwłaszcza w pierwszej części gry „Biało-czerwoni” wyglądali niemrawo i nie byli w stanie stworzyć niczego produktywnego pod bramką Pavlenki.
Sytuacja delikatnie poprawiła się w drugiej połowie. Wprowadzeni na boisko Michał Skóraś, a także Nicola Zalewski starali się stwarzać jakiekolwiek zagrożenie w okolicach pola karnego rywali, a to ostatecznie przełożyło się na bramkę pocieszenia zdobytą pod koniec spotkania przez Damiana Szymańskiego. Występ wspomnianych wyżej skrzydłowych daje nadzieję na poprawę w poniedziałkowej rywalizacji z Albanią.
Skrzydłowi reprezentacji Polski
W podstawowej jedenastce na skrzydłach reprezentacji Polski wystąpili Sebastian Szymański oraz Przemysław Frankowski. Obaj zawodnicy nie zagrali dobrego spotkania. W grze Szymańskiego było bardzo dużo niedokładności. Bardzo często tracił piłkę i rzadko kiedy był podłączany do akcji ofensywnych. Trzeba jednak zauważyć, że pomimo kilku niecelnych podań jego występ nie był absolutnie zły. Miewał przebłyski, kiedy potrafił przedryblować rywala i zainicjować akcję ofensywną, lecz zdarzało mu się to rzadko. Tak naprawdę na palcach jednej ręki można policzyć jego udane akcje. Oczekiwania co do jego osoby były zdecydowanie wyższe, ponieważ w klubie prezentuje dobrą formę. Z Czechami grał do 65. minuty.
Przemysław Frankowski, podobnie jak większość zawodników reprezentacji Polski, zagrał słaby mecz. Szczególnie słabo wyglądało w jego wykonaniu rozegranie piłki, a także próby dryblingów, które w znacznej większości były nieudane. Gracz francuskiego Lens wykazywał się jednak dużą inicjatywą i pomimo niedokładności był jedną z jaśniejszych postaci polskiej drużyny. Kilkukrotnie celnie dośrodkowywał w pole karne, a także robił dużo zamieszania w bocznej strefie boiska. Warto także przypomnieć o jego strzale z 20. minuty, który realnie zagroził rywalom. Generalnie mecz w jego wykonaniu na minus, ale jest nadzieja na lepszy występ w kolejnym spotkaniu.
Robert Lewandowski nadal w kryzysie formy
Kryzys formy u kapitana reprezentacji Polski trwa w najlepsze. Jego słaba dyspozycja ciągnie się w zasadzie od zakończenia mundialu. W 2023 roku rozegrał 14 spotkań, w których zdobył siedem goli i zaliczył dwie asysty. Nie jest to zła statystyka, ale zdecydowanie nie przystoi takiemu zawodnikowi jak Robert Lewandowski. Dla porównania Erling Haaland, który jeszcze do niedawna był największym rywalem „Lewego” w Bundeslidze, w 2023 roku rozegrał 16 spotkań, strzelił 15 bramek i zanotował dwie asysty. Oczywiście wiemy, że nie da się dokładnie porównać sytuacji Lewandowskiego z sytuacją Haalanda, ale taka statystka na pewno pokazuje, że polski snajper ma wyraźne problemy ze skutecznością.
🇵🇱 Robert Lewandowski na tle reprezentacji Czech:
– 18/26 celnych podań (69%)
– 2/8 wygrane pojedynki (25%)
– 2/7 wygrane główki (29%)
– 6 stratTo nie tak miało wyglądać. pic.twitter.com/dxsAPgVONl
— Weszło! (@WeszloCom) March 24, 2023
Słaba forma napastnika FC Barcelona może się również przełożyć na złą dyspozycję całej reprezentacji. Jest to przede wszystkim spowodowane tym, że polska kadra jest wręcz uzależniona od Lewandowskiego. Gdy przyjrzymy się reprezentacji Polski w ostatnich pięciu latach, zauważymy, że bez „Lewego” w zasadzie nie istniejemy.
Od zakończenia mistrzostw świata w 2018 roku „Biało-czerwoni” rozegrali 45 meczów o punkty (liczymy także wczorajsze starcie z Czechami). Z tego w aż 39 wystąpił Lewandowski, a w pozostałych sześciu spotkaniach, w których musieliśmy sobie radzić bez napastnika Barcelony, wygraliśmy tylko raz, a naszymi rywalami byli wtedy reprezentanci Bośni i Hercegowiny. Dodatkowo w 39 meczach z udziałem Lewandowskiego reprezentacja Polski zdobyła 67 goli, a aż w 36 miał udział polski snajper (23 gole, 13 asyst). Jest to statystka, która udowadnia, że polska drużyna jest w zasadzie uzależniona od byłego napastnika Bayernu Monachium.
W ramach wyjaśnienia musimy dodać, że za wczorajszą porażkę nie obwiniamy jedynie kapitana polskiej kadry, lecz chcieliśmy pokazać, jak bardzo jako drużyna jesteśmy uzależnieni od Lewandowskiego.
Gdzie upatrywać pozytywów przed starciem z Albanią?
Przede wszystkim powinniśmy zacząć od tego, że mecz z Czechami był pierwszym pod wodzą nowego selekcjonera. Zawsze tak jest, że ten pierwszy mecz sprawia najwięcej trudności. Drużyna nie jest jeszcze nauczona nowego systemu gry, a ponadto graliśmy na wyjeździe z niezłą drużyną. Kolejny eliminacyjny bój stoczymy z Albanią, z którą niedawno rywalizowaliśmy w eliminacjach do mistrzostw świata. Wtedy udało nam się z nimi dwukrotnie wygrać. Na własnym terenie wynikiem 4:1 i skromnym 1:0 na wyjeździe.
Powrót na Stadion Narodowy w Warszawie pomimo porażki z Czechami powinien być udany. Przede wszystkim jeżeli chodzi o ofensywną stronę naszej kadry, pozytywów należy upatrywać po prostu w jakości piłkarzy. Dysponujemy naprawdę dobrymi zawodnikami, którzy radzą sobie w najlepszych ligach. Nicola Zalewski czy Jakub Kamiński to mocne postacie swoich drużyn i istnieje spora szansa, że swoją dyspozycję przełożą także na występy w kadrze.
Nicola Zalewski już we wczorajszej rywalizacji udowodnił, że może wnieść dużo jakości do drużyny Fernando Santosa. Na boisku w Pradze pojawił się w 65. minucie. Zmienił Sebastiana Szymańskiego i trzeba przyznać, że była to dobra zmiana. Zalewski dysponuje dobrą techniką i nie najgorszym przyspieszeniem. W starciu z Czechami zagrał jedynie niecałe pół godziny, lecz to wystarczyło, aby stał się jednym z najlepszych na boisku po stronie „Biało-czerwonych”. Skrzydłowy AS Roma to obecnie jeden z największych talentów polskiej piłki. W Rzymie regularnie się rozwija i po słabym początku obecnego sezonu od kilku miesięcy jest podstawowym graczem w talii Jose Mourinho. Zarówno swoją postawą w całym sezonie, jak i w meczu z Czechami zasłużył na grę od pierwszej minuty z reprezentacją Albanii.
Czy Michał Skóraś przebojem wskoczy do składu reprezentacji Polski?
Michał Skóraś to obok Damiana Szymańskiego największy wygrany wczorajszej rywalizacji z Czechami. Skrzydłowy Lecha Poznań pomimo małego doświadczenia potrafił grać odważnie i dało to konkretne efekty. Skóraś asystował przy jedynym trafieniu „Biało-czerwonych”, a także dzięki jego zaangażowaniu udało się Polakom kilka razy przeprowadzić ofensywne akcje. Michał obecnie jest w trakcie absolutnego rozkwitu swojej kariery. Z drużyną „Kolejorza” awansował do ćwierćfinału Ligi Konferencji, a sam skrzydłowy miał w ten sukces niemały wkład.
Michał Skóraś z kolejnym powołaniem do reprezentacji Polski 🇵🇱 Powodzenia chłopaku! ✊🏼 pic.twitter.com/dX8gwF9JDT
— Lech Poznań (@LechPoznan) March 17, 2023
Patrząc na to, jak szybko rozwija się Skóraś, możemy się tylko cieszyć. Michał pomimo swojego młodego wieku gra bardzo dojrzale a ponadto nie boi się wchodzić w dryblingi i odważnie konstruuje akcje w ofensywie. Skóraś może być odpowiedzią na potrzeby polskiej kadry. W zasadzie od co najmniej kilku lat narzekamy na brak lidera wśród skrzydłowych. Ostatnim, który został zapamiętany w takiej roli, był Kamil Grosicki, ale jego lata świetności są już za nim. Teraz to właśnie skrzydłowy Lecha Poznań ma wszelkie argumenty, aby zająć jego miejsce w kadrze.
Najprawdopodobniej jeszcze tego lata Skóraś zmieni klub. Dużo się mówi o zainteresowaniu ze strony włoskich klubów. Podobno pierwsze kroki w kierunku pozyskania skrzydłowego Lecha Poznań podejmują działacze Bologny, którzy bacznie obserwują poczynania młodego Polaka. Taki transfer będzie znakomitą okazją na wypromowanie swojego nazwiska i dalszy rozwój. Wiele wskazuje na to, że Skóraś może podzielić losy Jakuba Kamińskiego, który podobnie jak on zaczynał w Poznaniu, a dzisiaj jest ważną postacią Wolfsburga.
Skupiając się jednak na tym, co jest tu i teraz, można otwarcie powiedzieć, że Skóraś jest dobrą alternatywą dla trenera Santosa. Michał jest w formie i wykazuje dużą chęć do gry. Zdecydowanie zasłużył na większą dawkę zaufania i w nadchodzącym starciu z Albanią to właśnie on powinien znaleźć się w wyjściowym składzie. Nasza propozycja na ofensywne zestawienie w tym spotkaniu wygląda następująco: Zalewski – Skóraś – Lewandowski.