0:0 przeciwko beniaminkowi z Gijon to z pewnością nie jest wynik, z którego piłkarze Realu Madryt są dumni, a kibice zadowoleni. Jednak patrząc na okres przygotowawczy, brak fajerwerków z przodu nie powinien nikogo dziwić.
Od 18 lipca, kiedy to „Królewscy” rozegrali pierwszy przedsezonowy sparing, drużyna prowadzona przez Rafę Beniteza rozegrała dziewięć spotkań. Pierwsze z nich, przeciwko Romie, zakończyło się bezbramkowym remisem. W Madrycie nikt się brakiem skuteczności nie przejął. Wszak był to pierwszy mecz po wakacyjnej przerwie, dodatkowo w Madrycie zmienił się trener. Każdy był więc świadom tego, że z premierowego spotkania nie można wyciągać zbyt pochopnych wniosków. Tym bardziej, że w kolejnych meczach, przeciwko Manchesterowi City i Interowi, udało się wbić rywalom aż siedem bramek. Grze daleko było do ideału, było widać, że Benitez próbuje nowych rozwiązań, jednak spotkania udało się wysoko wygrać. Lecz już w kolejnym meczu, przeciwko Milanowi, znów zabrakło skuteczności. Po tym spotkaniu „Królewscy” udali się do Monachium, gdzie rozgrywany był turniej Audi Cup. W półfinale zwycięstwo nad Tottenhamem zapewnili James i Bale. W finale, przeciwko Bayernowi, po raz kolejny w presezonie gwiazdy z Madrytu były nieskuteczne. Następny przystanek to Oslo i po raz kolejny byliśmy świadkami strzeleckiej niemocy gwiazdorów z Madrytu. W ostatnim meczu pretemporady Real pokonał 2:1 Galatasaray w spotkaniu o Trofeo Santiago Bernabeu. 23 sierpnia „Królewscy” zainaugurowali sezon w Primera Division wspomnianym już bezbramkowym remisem ze Sportingiem Gijon. Dziewięć spotkań, w tym pięć z zerowym dorobkiem strzeleckim. W Madrycie biją na alarm.
Przy takim braku skuteczności wszystkie oczy są skierowane przede wszystkim na Cristiano Ronaldo. W przedsezonowych sparingach Portugalczyk zdobył tylko jednego gola, w starciu z Manchesterem City. Jeden gol na 405 spędzonych na boisku minut. Jak na Cristiano, są to liczby, które ciężko było sobie wyobrazić. Skąd wzięła się niemoc zdobywcy Złotej Piłki? We wczorajszym wydaniu „Marci”, jednego z największych sportowych dzienników w Hiszpanii, możemy przeczytać, że Cristiano przeżywa słabszy okres, gdyż nie może odnaleźć się w nowym systemie, który wprowadził Rafa Benitez. Chodzi tu przede wszystkim o nową rolę Garetha Bale’a, o której pisałem jakiś czas temu. Bale jest przez Beniteza konsekwentnie wystawiany jako ofensywny pomocnik, wokół którego ma toczyć się gra. Wiadomo, że Ronaldo ma obsesję doskonałości i bycia najlepszym i być może to bardziej zdecydowane postawienie przez Beniteza na Walijczyka mogło portugalskiego gwiazdora w jakiś sposób urazić i zablokować psychicznie. Bo, że problem jest, nie ma wątpliwości. W starciu ze Sportingiem Gijon Ronaldo oddał 10 strzałów. Tylko 4 zmierzały w światło bramki. Dla porównania cała drużyna beniaminka oddała 6 strzałów.
Upór Beniteza w wystawianu Bale’a jako dziesiątki spowodował też swojego rodzaju chaos w ofensywie. Po pierwsze w starciu ze Sportingiem Bale kilkakrotnie dublował się pozycjami z Isco, który nie wiadomo dlaczego wystawiony był na skrzydle, mimo że jest nominalnym środkowym pomocnikiem. Podobnie sytuacja wyglądała z Jese, który klasyczną dziewiątką nie jest i jako taka grać nie umie. Do tego należy dodać, że przy zejściach Walijczyka na lewą stronę ewidentnie przeszkadzał on Cristiano, zmuszając go często do wycofania. Wyglądało to tak, jakby nikt w Realu nie wiedział, co ma robić. Na Molinon byliśmy świadkami wielkiego chaosu.
Być może nieco spokoju wniesie do drużyny Karim Benzema, który wznowił już treningi. Co prawda, Francuz był łączony z przenosinami do Arsenalu, jednak sam zainteresowany zdementował te pogłoski. Od momentu dołączenia do Realu Bale’a Benzema asystował przy 31 golach. Do tego Francuz jest zawodnikiem, który najczęściej asystuje Cristiano Ronaldo. Z pewnością powrót Benzemy do drużyny uspokoi nieco grę z przodu. Francuz jest klasyczną dziewiątką i na pewno w przeciwieństwie do Jese będzie wiedział, jak ma zachować się na boisku i czego wymaga od niego trener. Wszystko wskazuje na to, że Benzema wystąpi już w najbliższej kolejce przeciwko drugiemu beniaminkowi – Betisowi. We wtorek, mimo dnia wolnego, jaki dostali „Królewscy” od trenera, Francuz pojawił się w ośrodku treningowym Realu, by szlifować formę przed powrotem na boisko. Benzema jest dziś potrzebny Realowi jak nigdy dotąd.
Co powinien zrobić Rafa Benitez? Moim zdaniem przede wszystkim powinien przestać wmawiać wszystkim, że Bale jest świetnym mediapuntą. Bo nie jest. Wydaje mi się, że lepiej na tej pozycji zagrałby chociażby Marcelo. A przecież szkoleniowiec Realu ma do dyspozycji Isco i Jamesa, którzy świetnie sobie na tej pozycji poradzą. Nie może być tak, że w takim klubie jak Real panuje chaos, bo ktoś chce udowodnić jakiemuś zawodnikowi, że jest doceniany i potrzebny. Bo właśnie stąd wzięło się całe zamieszanie z pozycją Walijczyka. Barcelona ma już dwa punkty przewagi. Jeśli w najbliższych tygodniach strzelecka niemoc będzie trwać, może się okazać, że La Liga będzie rozstrzygnięta przed klubowymi mistrzostwami świata. O tym, że w Madrycie żaden piłkarz nie jest ważniejszy od drużyny, przekonał się ostatnio Iker Casillas. Jeśli Benitez nie pójdzie po rozum do głowy, Bale może być wkrótce na Bernabeu wygwizdywany jak niedawno były kapitan. Kibice w Madrycie głupi nie są i z pewnością zauważyli już, kiedy zaczęły się ofensywne problemy Realu. Rafa, zegar tyka!