Pogba nie był pierwszy. Jak potoczyły się losy odrzuconych z United?


Od Diego Forlana po Ravela Morrisona – ilu "odrzutków", tyle historii

Pogba do Manchesteru wrócił, jednak historie o tym, jak źle było mu bez szans w klubie, są nie mniej znane niż kwota jego transferu. W "Juve" wyrósł na jednego z najlepszych pomocników Serie A, jednak nie każdemu, kogo Old Trafford odrzuciło, życie rzucało róże pod nogi. Wymienianie wszystkich zajęłoby pół sezonu. Warto przypomnieć sobie tych, których historie są szczególne. Forlan, Anderson, Obertan i inni – na liście znajdziemy zarówno geniuszy, jak i transferowe pomyłki.


Udostępnij na Udostępnij na

Na Premier League zęby zjadło już wielu śmiałków, którzy w innych krajach świecili pełnym blaskiem. Nie inaczej jest z ekipą „Czerwonych Diabłów” – oczekiwania stawiane przed zespołem są olbrzymie, toteż presja może wiązać nogi. Są jednak tacy, których talent i poziom dostrzeżono właśnie w Manchesterze, a nie potrafiono go odnaleźć gdzie indziej. „Odrzuty” znajdziemy wśród obu grup.

Diego Forlan

W MU: Urugwajczyk trafił do Manchesteru w zimie 2002 roku, i do końca tamtego sezony nie potrafił strzelić choćby bramki. Nieco lepiej wyglądało to w kolejnych dwóch latach, jednakowoż nie był to Diego Forlan, którego znamy. 17 goli w niemal 100 spotkaniach? Napastnik odszedł do Villareal na początku kampanii 2004/2005, ale fani United do dziś pamiętają jego dwie bramki z Liverpoolem.

Po odejściu: Przez chwilę gwiazda światowego formatu. Dwukrotny laureat Złotego Buta, a więc również i król strzelców hiszpańskiej Primiera Division. Król strzelców i zwycięzca Ligi Europejskiej. Bezsprzeczny MVP mundialu w RPA, gdzie również był najskuteczniejszym snajperem. Niemal w pojedynkę poprowadził Urugwaj do półfinału. To był jego wielki rok, ale właśnie za niego będzie pamiętany, nikt nie będzie miał mu za złe tułania się po świecie i grania „pod poziomem”. Dziś w Mumbai City.

Giuseppe Rossi

W MU: W świetle prawa wychowanek Manchesteru, do którego jako młokos trafił z Parmy. Wielki talent, któremu nie dawano szans. Trudno było mu przebić się do składu, w którym jeszcze brylował van Nistelrooy, a już zaczynał Rooney. Włoch nie chciał czekać, a Ferguson nie chciał się spieszyć i po raz kolejny odpuścił. Na cały sezon 2006/2007 Rossi został wypożyczony – najpierw do Newcastle, następnie do Parmy. W tej drugiej strzelił dziewięć bramek i dołożył cztery asysty w 19 meczach Serie A. Jak na 20-latka – wynik genialny. Mimo tego sprzedano chłopaka do Villarealu.

Po odejściu: Decyzja sztabu trenerskiego wydawała się kompletnie niezrozumiała. Sam Rossi, patrząc przez pryzmat szans, skorzystał. W Hiszpanii od razu stał się podstawowym napastnikiem drużyny, a w swoim najlepszym sezonie (2010/2011) strzelił aż 32 bramki, dołączając do elity najskuteczniejszych snajperów Europy. Napastnik nie ma jednak dobrego zdrowia. Przez szereg kontuzji, włącznie z zerwaniem więzadła krzyżowego, od odejścia z Old Trafford opuścił aż 128 meczów klubowych. Dziś w Fiorentinie. Kiedy był zdrowy, grał i strzelał. Dziś musi walczyć o miejsce w składzie po powrocie z L4…

Od odejścia z Manchesteru Giuseppe Rossi opuścił aż 128 meczów klubowych. Nie przeszkodziło mu to w strzeleniu 32 bramek w jednym sezonie dla Villarealu.

Chicharito

W MU: Częściej ławkowy niż piłkarz pierwszego składu. Mimo tego że w swojej roli spisywał się genialnie – dla Fergusona grał bez zawahań, i w 117 spotkaniach trafiał do siatki pięćdziesięciokrotnie, do tego notując 16 asyst. Brzmi lepiej jeśli dodamy, że na boisku spędzał średnio 52 minuty. Talizman, odnajdował się w momentach, w których inni nie mieli prawa strzelać. Uwielbiany przez kibiców. Wykorzystywany jeszcze przez Moyesa, ale już u van Gaala nie pograł. Holender nie dał mu szansy, najpierw wypożyczając do Realu, a następnie sprzedając do Bayeru Leverkusen.

Po odejściu: 40 spotkań, 26 goli i pięć asyst – tak prezentował się dorobek Meksykanina po pierwszym sezonie w zespole „Aptekarzy”, gdzie z miejsca stał się strzelbą pierwszej wielkości. Nie walczył o koronę króla strzelców – statystyki wyrabiał również w Europie i w pucharze krajowym. Mimo tego bez jego bramek nie byłoby trzeciego miejsca i Ligi Mistrzów. Ten sezon zaczął od meczu w Pucharze Niemiec, w którym zaliczył po jednym trafieniu i asyście. W Nadrenii Północnej-Westfalii w końcu jest numerem jeden. Odwdzięcza się z nawiązką.

Ravel Morrison

W MU: Według Rio Ferdinanda, sir Alex Ferguson miał powiedzieć, że nie widział zdolniejszego chłopaka w wieku 17 lat. Morrison razem z Pogbą wygrywał FA Youth Cup i to w Angliku widziano nadzieję na zażegnanie kłopotów ze środkiem pola w klubie. Wielka kasa od Nike zainspirowała wielkie kłopoty. Bąbelki uderzyły do głowy, a zamiast formy zaczęły się problemy z prawem, opuszczanie treningów i… brak wiary otoczenia w legendarny talent. Sam wychowanek klubu nie chciał pokazać nikomu, że faktycznie jest złotym dzieckiem, więc został sprzedany do West Hamu.

Po odejściu: „Młoty” wypożyczały go do Birmingham, Cardiff i QPR. Tylko w tym pierwszym klubie regularnie grał, jednak cały czas był zawodnikiem bardziej problematycznym niż utalentowanym. W 2015 roku działacze Lazio myśleli, że wyrośnie z niego drugi Gascoigne, ale wydaje się, że się pomylili. W minionym sezonie zagrał we wszystkich rozgrywkach 159 minut. Ma dopiero 23 wiosny na karku, ale bądźmy realistami – jest już o kilka lat i aresztowań za późno.

Federico Macheda

W MU: Miał swoje pięć minut. Gdyby nie jego dwie bramki w meczach z Aston Villą i Sunderlandem pod koniec sezonu, Manchester nie wygrałby mistrzostwa w 2009 roku – te dwa trafienia warte były sześć punktów, a kolejny w tabeli Liverpool miał na koniec tylko cztery oczka mniej od rywali. Miał być napastnikiem na lata…

Po odejściu: … jednak przez lata był wypożyczany. Sześciokrotnie, do pięciu różnych klubów. W końcu, w 2014 roku, odszedł do Cardiff, mimo 10 goli w Championship w sezonie poprzedzającym transfer. W walijskim klubie jest do dziś, jednakowoż daleko mu do gry. Okazał się być zawodnikiem jednowymiarowym i słabym psychicznie. 22 sierpnia obchodzi 25. urodziny. Być może jeszcze w tym okienku zmieni barwy.

Anderson

W MU: Przychodził jako jeden z najbardziej utalentowanych chłopaków w Europie, w pierwszym sezonie tylko udowadniał, że nie poskąpiono mu talentu. Zabrakło jednak ciężkiej pracy i konsekwencji. Historia jak wiele innych, jednak z tą różnicą, że Anderson poznał smak wielkiej piłki i bycia w jej centrum. Prawdziwą legendą, tyle że Internetu, stał się, kiedy zaczął wyglądać jak Ailton ze swoich „najgrubszych” lat. W 2014 roku wypożyczono go jeszcze do Fiorentiny w nadziei, że w Serie A przypomni sobie, jak grać w piłkę. Nie udało się.

Po odejściu: W ramach rewolucji van Gaala odszedł do Internacionalu. Pierwszy mecz? Maska tlenowa po kilkudziesięciu minutach. Tym razem wydaje się, że były to złe dobrego początki – Brazylijczyk jest jednym z pierwszych, którzy wchodzą z ławki. Gra regularnie i tylko kondycji brakuje, żeby dostawał po 90 minut. Jest przed trzydziestką – mamy przeczucie, że jeszcze o nim usłyszymy. Może nie zrobi oszałamiającej kariery w ojczyźnie, ale powinien wrócić do piłki. Prawdziwej, nie obserwowanej z trybun.

Wilfried Zaha

W MU: Przychodził jako najjaśniejsza gwiazda Crystal Palace, które właśnie awansowało do Premier League. Jest to jeden z graczy, którzy mogą najbardziej żałować transferu właśnie na Old Trafford. Nigdy nie dostał prawdziwej szansy, przez rok rozgrywając zaledwie dwa mecze w Premier League. Inna rzecz, że również grając w rozgrywkach młodzieżowych, nie dawał podstaw ku przesunięciu go do pierwszego zespołu. Podobnie było w grającym w Championship Cardiff, do którego został wypożyczony na pół roku. Zbyt duże oczekiwania?

Po odejściu: Być może. Tak wielkich nie ma w Crystal Palace, do którego wrócił i ponownie dostał pierwszy skład. Mimo wszystko spodziewaliśmy się po nim czegoś więcej – robi wiatr, jest świetnym dryblerem, ale nie idą za nim liczby oraz postawa w kluczowych momentach. Wielkich rzeczy nie można dziś jednak oczekiwać od całej ekipy „The Eagles” pod wodzą Alana Pardewa. W chłopaka warto wierzyć – ma dopiero 23 lata, swoje w Premier League zrobi.

Garbiel Obertan

W MU: Do United przychodził w lecie 2009 roku z Bordeaux, gdzie nie chciał go Laurent Blanc. Co zobaczył w nim sir Alex Ferguson? Tego nie wie nikt i zapewne do dziś zastanawia się nad tym sam Szkot. Mimo tego dawał Francuzowi szanse, czy to w Premier League, czy to w Lidze Mistrzów. Ten nie popisywał się niczym szczególnym, ale nie był też osłabieniem drużyny. Ta nijakość nie dawała nikomu powodów, aby Obertana w klubie zatrzymać, i po dwóch latach w United odszedł do Newcastle.

Po odejściu: Spodziewano się, że dryblingiem i szybkością wniesie do drużyny „Srok” trochę świeżości, ale tak się nie stało. Z roku na rok grał mniej, nigdy nie wybijając się ponad przeciętność. Do tego doszedł uraz ścięgna, który zabrał skrzydłowemu niemal cały poprzedni sezon. Nie miał kiedy zaprezentować swoich umiejętności Benitezowi, toteż ten nie miał podstaw, aby przedłużać z nim kontrakt. Ponadto Obertan wraz z innym Francuzem, Sylvainem Marveaux, mieli wprowadzać negatywną atmosferę w szatni. Ten drugi dostał pracę w Lorient, zaś były zawodnik Manchesteru nadal pozostaje bez klubu.

***

Lista mogłaby być o wiele dłuższa, jednakowoż powyższa ósemka jest na niej nieprzypadkowo. Gerard Pique sam chciał uciekać do Barcelony, Owen Hargreaves nigdy nie wyszedł z klubowego szpitala, Bebe nie był nawet odrzutem – samo wpisanie w CV pobytu w Manchesterze może wpisać w rubryce „osiągnięcia”. Kogo dopisalibyście do tego zestawienia?

Zapisz

Komentarze
Todzisan (gość) - 8 lat temu

1009 roku? Ten Obertan jest starszy niż piłka nożna

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze