Dziesięć lat temu na hasło AC Milan ze strachu uginały się nogi każdemu klubowi na świecie. Wtedy bowiem drużyna prowadzona przez legendarnego w Mediolanie Carlo Ancelottiego była absolutną potęgą w światowym futbolu. Nazwiska Szewczenko, Inzaghi, Maldini czy Nesta budziły ogromny szacunek i podziw wśród kibiców i obserwatorów piłki nożnej. Od kilku lat jednak źle dzieje się w czerwono-czarnej części Mediolanu. Wyraźna obniżka formy, wywalczony z wielkim trudem awans do europejskich pucharów doprowadziły do zmian, które zaczynamy obserwować. Chińscy właściciele, którzy przejęli Milan w trakcie poprzedniego sezonu, postanowili sięgnąć głębiej do kieszeni. Tylko czy nazwiska, które trafiają na San Siro, dają gwarancję odbudowy potęgi "Rossonerich"?
Nadszedł czas prześledzić dotychczasowe ruchy AC Milan na rynku transferowym. Warto też zastanowić się nad tym, czy lepiej kupić kilku bardziej przeciętnych graczy, czy dwóch, trzech genialnych, dających gwarancję sukcesów.
Borini i Silva, czyli niespełniony talent oraz wielka nadzieja
Pozyskanie Fabio Boriniego, napastnika drużyny Sunderland, która spadła z Premier League, podaje w wątpliwość mocarstwowe plany Yonghonga Li. Napastnik, który miał problemy z regularną grą w najsłabszej drużynie angielskiej ekstraklasy, idzie do legendarnego Milanu, który chce powrócić na europejskie salony. Czy to nie wydaje się trochę dziwne? W pewnym sensie tak, ponieważ klub, który ma wysokie aspiracje, nie powinien ściągać do siebie napastnika, który przez cały poprzedni sezon strzela ledwie dwa gole. Boriniemu może być trudno odnaleźć się w zespole o tak dużych aspiracjach. Zwłaszcza wobec wielkich napastników, którzy przewijali się przez Milan, jak choćby Prati, van Basten, Savicević, Massaro, Szewczenko czy wreszcie Inzaghi.
#ACMilan have signed @borinifabio29 from @SunderlandAFC on loan with obligation to buy 👉🏻 https://t.co/uVz0058dvL#welcomeBorini pic.twitter.com/Kvv4qUEBwU
— AC Milan (@acmilan) June 30, 2017
Z kolei transfer Andre Silvy, nowej nadziei portugalskiej piłki, jest o wiele ciekawszym ruchem. O Silvie mówi się, że w końcu znalazł się napastnik na miarę choćby Pedro Paulety. Skalę talentu tego piłkarza pokazują nie tylko liczby, które w krótkiej jak na razie karierze reprezentanta są piorunujące (osiem bramek w trzynastu meczach w barwach Portugalii). Młody napastnik był również motorem napędowym FC Porto (trzeci najlepszy strzelec ligi portugalskiej z szesnastoma golami na koncie). Doprowadziło to do zainteresowania się jego osobą przez największe kluby Europy. Milan wiąże z tym chłopakiem wielkie nadzieje. Wielkim zaszczytem dla niego jest to, że przejął on legendarny w Milanie numer 9. Jedyne, czego może się obawiać młody Portugalczyk, to ogromna presja, jaka z pewnością będzie czekała na niego w Mediolanie oraz oczekiwania dotyczące jego skuteczności na boisku. Presja ta związana będzie ona choćby z jego numerem na koszulce, który może ciążyć. Utrzymanie doskonałej dyspozycji z Porto może spowodować jednak potężny skok jakościowy zarówno dla samego Silvy, jak i całego Milanu. Warto będzie obserwować nadchodzący sezon Serie A choćby z uwagi na tego napastnika.
Very happy with this new challenge it's a honor to dress the @acmilan shirt! 😁🙌🏼 pic.twitter.com/t6a20x39b4
— André Silva (@andrevsilva19) June 12, 2017
„Andre Silva jest uważany za największą portugalską gwiazdę w ataku od czasów Paulety. Trzeci najlepszy strzelec Liga NOS w poprzednim sezonie, potrafiący grać na wielu pozycjach, powinien bardzo ładnie wkomponować się w IX AC Milan. Poza tym imponuje dryblingiem” – profil Portugalska Piłka na Twitterze.
Solidność w obronie
AC Milan od zawsze wszystkim kojarzy się z legendarnymi obrońcami. Costacurta, Baresi, Maldini czy Kaładze to nazwiska, które większość kibiców „Rossonerich” potrafi wymienić jednym tchem. Legendy Milanu z linii obrony, podobnie jak ci ofensywni piłkarze, zawsze będą obecni w świadomości kibiców i każdy, kto trafi na San Siro w roli obrońcy, będzie czuł presję związaną z wielkimi poprzednikami. Kilku ciekawych zawodników, takich jak choćby Mexes, Thiago Silva, wcześniej Massimo Oddo czy ostatnio Romagnoli, to piłkarze, którzy gwarantowali solidność w formacji defensywnej. Pytanie, czy tegoroczne nabytki Milanu są więcej niż solidne. Zobaczmy sami.
Ricardo Rodriguez, podstawowy obrońca reprezentacji Szwajcarii, były już zawodnik Wolfsburga, i Mateo Musacchio, który przybył do Mediolanu z Villarrealu, wydają się ciekawymi postaciami w linii obrony trenera Vincenzo Montelli. Rodriguez może być nie tylko zwykłym lewym obrońcą w zespole Milanu, ponieważ ma świetną lewą nogę. Ta noga jest naprawdę świetna, o czym przekonał się choćby Łukasz Fabiański, który z wielkim trudem zatrzymał strzał Szwajcara z rzutu wolnego podczas Euro 2016. Sprawia to, że oprócz dobrej wrzutki z lewej strony Rodriguez może również strzelić kilka bramek.
Z kolei Musacchio był solidnym punktem drużyny „Żółtej Łodzi Podwodnej” i on wraz z Romagnolim na środku obrony mogą stanowić ciekawy duet, który trudno będzie pokonać. W Villarrealu był jedną z wyróżniających się postaci, co pomogło tej drużynie zająć wysokie 5. miejsce w tabeli La Liga Santander. Wydaje się, że jest to ciekawy zawodnik, którego umiejętności z pewnością dostrzegł niejeden wielki klub w Europie. Najszybszy okazał się jednak AC Milan. Jego mocnym punktem jest dobra umiejętność blokowania piłki i ustawiania się, która w kluczowych momentach może być bezcenna dla przebiegu spotkania.
– Jeśli chodzi o zalety Mateo, to dobrze czyta grę przeciwnika, co ułatwia mu blokowanie i przechwyt piłki. Nieźle drybluje i potrafi krótkimi, prostopadłymi podaniami uruchamiać groźne akcje ofensywne. Jego słabszą stroną jest na pewno gra w powietrzu, ponieważ nie jest zbyt wysokim zawodnikiem. Patrząc przez dotychczasowe doświadczenie, jego mankamentem może być też skłonność do kontuzji. Być może jest to tylko kwestia odpowiedniego przygotowania fizycznego do sezonu – mówi Kinga Wiśniewska, redaktor „Ole Magazyn”.
Ciekawa pomoc
Drużyna „Rossonerich” od zawsze potrafiła odnajdywać wielu znakomitych pomocników. Ambrosini, Kaka, Seedorf czy Montolivo to tylko kilku z ogromnej rzeszy wielkich osobistości środka pola, które przeszły przez ośrodek Milanello. Wydaje się, że Milan próbuje na nowo szukać ciekawych i kreatywnych piłkarzy. Świadczy o tym transfer Hakana Calhanoglu z Bayeru Leverkusen czy pozyskanie Francka Kessiego, rewelacji minionego sezonu z Atalanty Bergamo. Ogólnie to właśnie środek pola ma być najliczniej obsadzonym miejscem na boisku przez Milan. Mówi się jeszcze o próbach pozyskania choćby Lucasa Biglii z Lazio.
Kessie jest typem piłkarza, który ma świetne rozegranie piłki, dobry przegląd pola oraz jak na środkowego pomocnika niezłą skuteczność strzałów, ponieważ w samej Serie A zdobył sześć bramek. W jego grze może jednak przykuć uwagę celność podań, która według portalu Whoscored.com jest na poziomie 84,4%, co jest wynikiem niesamowitym. To pokazuje, że Milan poszedł w dobrym kierunku, jeśli chodzi o kreatora gry.
Z kolei Calhanoglu to ukształtowany już zawodnik, który wykonywał znakomitą pracę w Bundeslidze. Kapitalna gra najpierw w Hamburger SV, a później w Bayerze Leverkusen pokazała znakomite umiejętności reprezentanta Turcji, którym zaczęły się interesować coraz ciekawsze zespoły. W przypadku Turka problem jest jeden – brak gry od lutego. Spowodowane jest to zawieszeniem, jakie zostało nałożone na Calhanoglu w związku z rozwiązaniem umowy z Trabzonsporem sześć lat temu. Mimo tego zakazu gry 23-letni ofensywny pomocnik miał udział przy 11 golach ekipy z Leverkusen, co pokazuje skalę talentu tego piłkarza.
Ilość czy jakość?
Wszyscy, którzy obserwują rynek transferowy, zadają sobie to odwieczne pytanie: ilość czy jakość? Co jest lepsze dla drużyny? Kupić większą liczbę piłkarzy w celu poszerzenia ławki rezerwowych czy lepiej zainwestować w dwóch, trzech ludzi, którzy diametralnie zmienią poziom sportowy zespołu? Trudno pogodzić obie racje, ponieważ można je podeprzeć sukcesem albo wpadką, jak choćby w przypadku Watfordu, który kupuje przeciętnych graczy na potęgę. Milanowi jednak słaba forma raczej nie grozi, ponieważ kupuje dużo, ale jednocześnie nie wydaje pieniędzy na ślepo. W Mediolanie postanowiono połączyć ilość z jakością, ale czy to przyniesie zamierzony efekt w postaci awansu do Champions League? Jedno jest pewne – w Mediolanie będzie się działo.
–Nowe władze klubu nie ukrywają, że dla Milanu marzeniem jest awans do Ligi Mistrzów. Może to się udać dzięki świetnej polityce transferowej oraz przemyślanym transferom. Warto jednak podkreślić, że na dzień dzisiejszy Juventus jest poza zasięgiem, więc Milan będzie chciał zakończyć rozgrywki na podium i zakończyć hegemonię Napoli oraz Romy, które w ostatnich latach zajmowały miejsca na podium obok Starej Damy. „Rossoneri” na papierze mają drużynę, która może to uczynić, w praktyce jednak zależy od wielu czynników. Przede wszystkim trzeba mieć nadzieję, że nowi zawodnicy szybko wkomponują się w zespół. Ważni będą również zmiennicy. Kibice uważają, za Fabio Borini jest zbędnym transferem, jednak będzie dżokerem, który może zrobić coś z niczego. Mówi się również o transferze Wesleya Sneijdera. Holender zaakceptuje rolę rezerwowego oraz nie liczy na dużą pensję. Podsumowując, Milan może wrócić do Champions League, tylko zależy to od wielu czynników, m.in. od szczęścia – twierdzi Piotr Grzebień, redaktor Serieapolonia.pl i kibic AC Milan.
To tylko pokazuje, że wśród kibiców „Rossonerich” jest nadzieja na lepsze jutro. Mają oni już dosyć chudych lat Milanu i oczekują na dużo lepszą grę swoich idoli. Przemyślane ruchy na rynku transferowym pokazują, że włodarze klubu z Mediolanu również mają dość tego stanu rzeczy. Wszyscy w Europie także cieszą się na myśl, że Milan może wrócić na szczyt włoskiej piłki, ponieważ do rozwoju włoskiej ligi potrzebna jest dobra gra legendarnych firm Serie A. Warto będzie śledzić ewentualne następne zakupy Mediolańczyków oraz ich postawę w zbliżającym się sezonie 2017/2018.